Archeolodzy odnaleźli unikalne, wczesnośredniowieczne zabytki
Archeolodzy pracowali w miejscu, w którym w ub. roku członkowie klubu odkrywcy Towarzystwa Miłośników Ziemi Suskiej natrafili za pomocą detektorów metali na skupisko wczesnośredniowiecznych zabytków. Było to m.in wiele wykonanych z brązu i żelaza odważników oraz siekańców, czyli skrawków monet - srebrnych arabskich dirhemów. Najcenniejszym znaleziskiem było jednak 10 trzewików, okuć dolnej części pochew mieczy. Takie przedmioty świadczyły we wczesnym średniowieczu o wysokim statusie ich właścicieli. Są to zabytki spotykane bardzo rzadko i tak dużej kolekcji tego typu nie miało dotychczas żadne muzeum w Polsce.
Kolejnych unikalnych odkryć dokonała w ostatnich tygodniach w okolicach Jerzwałdu ekspedycja archeologiczna Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie i olsztyńskiego oddziału Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich. Jak poinformował PAP prowadzący te badania Kacper Martyka, odkryto niemal tysiąc różnych zabytków, w tym kolejne dwa trzewiki. Przebadano m.in. ziemne wały, pochodzące prawdopodobnie z czasów pruskich oraz XIV-XV wieku, a także pobliskie leśne dukty, którymi w średniowieczu przebiegał szlak handlowy prowadzący na północ. Znaleziono tam ostrogi, groty włóczni i podkowy, co - zdaniem muzealników - świadczy o intensywnym użytkowaniu tego miejsca także po podboju Pomezanii przez Krzyżaków.
Zdaniem Martyki prawdziwą sensacją jest grób ciałopalny z X-XI wieku. Archeolodzy znaleźli okazałe naczynie o bogatej ornamentyce, wypełnione drobnymi fragmentami spalonych kości ludzkich. Nieopodal tej urny odsłonięto duży obiekt z pozostałościami węgli drzewnych, resztkami skremowanych kości, dużą ilością ceramiki i fragmentami srebrnych ozdób. Początkowo badacze sądzili, że odnaleźli tzw. Aschenplatz, czyli popielisko. Były to dość powszechne w obrządku pogrzebowym Prusów na Sambii i Natangii miejsca kremacji i praktyk magicznych, po których do dziś pozostały place zmieszanej z popiołem spalonej ziemi. Jednak niżej – na głębokości ok. 2 m – natrafiono na obiekt o nieustalonej jeszcze funkcji i chronologii, być może reliktu domostwa półziemiankowego.
- Jeśli była to osada, co wydaje się najbardziej prawdopodobne, to obecność grobów w pobliżu konstrukcji mieszkalnej jest niezwykle interesująca. Może świadczyć albo o tym, że grób jest późniejszy lub wcześniejszy, albo - jeśli są one równoczasowe - o szczególnym znaczeniu tego pochówku - wyjaśnił Martyka. Jego zdaniem odkryte pod Jerzwałdem zabytki, ich kontekst kulturowy i sekwencja warstw osadniczych sugerują, że może to być unikalne w świecie Bałtów Zachodnich miejsce intensywnego i dalekosiężnego handlu, położone daleko w głębi lądu i związane z konkretnym, lądowym szlakiem handlowym. Być może stanowiło ono zaplecze ekonomiczne dla legendarnego Truso - portu i ośrodka handlowo-rzemieślniczego, który istniał od VIII do XI wieku u ujścia Wisły, w okolicach dzisiejszego Janowa Pomorskiego.
Jednak archeolodzy podkreślają, że na razie jest to jedynie hipoteza, którą muszą zweryfikować szersze badania, planowane na kolejne lata.
Źródło: naukawpolsce.pap.pl