Antoni Kroh – „Wesołego Alleluja Polsko Ludowa” – recenzja i ocena
Dzięki ogromnym pożyczkom zagranicznym, lata 70. XX wieku były w komunistycznej Polsce okresem bumu gospodarczego oraz otwarcia się na niektóre nowinki z burżuazyjnego Zachodu. W tym czasie nadano pierwszy program telewizyjny w kolorze, a w sklepach pojawił się symbol zachodniego sposobu życia – coca-cola. W tym samym czasie po raz pierwszy w historii Polski zatrudnionych w przemyśle było więcej niż pracujących w rolnictwie. Jak się okazuje, również sztuka ludowa cieszyła się życzliwym zainteresowaniem władz, a co za tym idzie kulturalnych elit.
Antoni Kroh w swojej najnowszej książce pt. Wesołego Alleluja Polsko Ludowa, czyli o pogmatwanych dziejach kultury plastycznej na ziemiach polskich opowiada o tym trendzie w sztuce ludowej lat siedemdziesiątych i o wsi z tego okresu. Do rąk czytelników trafia barwna gawęda świadka tych wydarzeń, opatrzona fachowym komentarzem wybitnego etnografa.
Na 300 stronach Kroh porusza wiele zagadnień związanych z dziejami kultury rustykalnej w Polsce. W pierwszym rozdziale rozważa, czym w ogóle jest sztuka ludowa i jak była rozumiana przez naszych przodków. W następnych ośmiu, pod tajemnicze brzmiącymi tytułami jak np. Wade buba Otu pana, przybliża nam ludowych twórców z różnych rejonów Polski oraz ich dokonania. Poznajemy artystów, których nigdy nie posądzalibyśmy o takie zdolności. Twórców nie kształconych w tym kierunku, którzy sami „wyczuli” kanon piękna, a nie byli odtwórcami. Nie jest to suchy wykład, ale opowieść okraszona wieloma wspomnieniami i anegdotami, których autor sam był często świadkiem, przyprawiona często rubasznym humorem.
Jak przystało na historyka kultury, Kroh opiera się nie tylko na ustaleniach innych badaczy, ale również na licznych źródłach, w tym m.in. na kronikach parafialnych i pamiętnikach. W przystępny sposób wplata je w swoje gawędziarskie opowieści. Oddając im na chwilę głos nie burzy potoczystości narracji, lecz raczej umiejętnie robi sobie przerwę na dalsze snucie wspomnień.
Dzięki książce poznajemy wyjątkowe postacie, które miały ogromny wpływa na rozwój sztuki ludowej. Nie wspomina tylko o samych autorach, ale też o mecenasach, kolekcjonerach i pasjonatach sztuki chłopskiej. Dziś są to już postaci trochę zapomniane, jak np. Ludwig Zimmerer czy ks. Edward Nitka. Bez nich i ich zachęty sztuka ludowa tego okresu nie ocalałaby. Obecnie jest to fenomen dla wielu niezrozumiały – sztuka ludowa przez wielu odbierana jest jako coś godnego pogardy, prymitywnego, coś co stanowi wyraźny kontrast dla kultury wysokiej. Wraz z rozwojem budownictwa zmieniła się również zabudowa i struktura wsi, a wraz z nią kultura wiejska – w pewnej mierze – odeszła do lamusa.
Oczywiście książka byłaby niekompletna bez zdjęć artystów i wytworów ich rąk, co na szczęście zostało uwzględnione w wydaniu. Chociaż zawsze można byłoby prosić o więcej. Niezbędny w takiej publikacji indeks osób pozwala odnaleźć interesujące nas postacie w gąszczu imion i nazwisk.
Dla wybierając się szlakiem kultury Sądecczyzny i okolic publikacja Antoniego Kroha Wesołego Alleluja Polsko Ludowa... jest niezastąpionym przewodnikiem po czasach zdawałoby się niedalekich, ale zapomnianych i niemożliwych do odtworzenia. Dla pozostałych może zaś być zachętą do odkrywania piękna tam, gdzie nie zawsze jest to widoczne pod przykrywką codzienności i ustalonych kanonów.
Redakcja: Michał Przeperski