Anthony Everitt – „Chwała Rzymu” – recenzja i ocena
Anthony Everitt – „Chwała Rzymu” – recenzja i ocena
Chwała Rzymu nie pretenduje do przełomowego dzieła, które rozwiewa wszelkie wątpliwości czy odpowiada na każde pytanie. Za dużo w tej materii niewiadomych, przypuszczeń i niepewności. Badacze czasów Republiki są zmuszeni do oparcia się na garści niepewnych źródeł (podobnie jak rzymscy historycy okresu klasycznego), wspierając się znaleziskami archeologicznymi. Nie jest to łatwe.
Everitt starał się oprzeć na zachowanych tekstach starożytnych, posiłkując się przy tym wybranymi opracowaniami, które najprawdopodobniej uznał za tzw. „kanoniczne” tzn. nie podlegające większym zastrzeżeniom. Dzięki temu, oraz żywemu językowi powstał interesujący esej historyczny, który można uznać za wartościowy przyczynek do historii Rzymu.
Autor przyjął układ chronologiczny – czyli startujemy od legend o Romulusie i Remusie, następnie poprzez mity dotyczące królewskiego Rzymu aż do momentu upadku idei Republiki w czasach konfliktów między Mariuszem i Sullą. Przy pomocy inteligentnej sztuczki Everitt „rozprawił” się z mitem założenia Rzymu. Wpierw przedstawił oficjalną i szeroką znaną wersję narodzin nadtybrzańskiego miasta, by następnie rozebrać ją na czynniki pierwsze. Przeanalizował znane mity oraz starał się wykryć możliwe błędy datowania przez rzymskich historyków, biorąc pod uwagę znaleziska archeologiczne oraz teoretyczne możliwości wystąpienia wydarzeń gładko przedziera się do czasów „historycznych” – czyli bardziej potwierdzonych źródłowo (to mniej więcej V-IV wiek przed nasza erą).
Ukazując kształtowanie się dość specyficznego rzymskiego ustroju (secesje plebsu, powoływanie komisji decemwirów) czy prawa Everitt bynajmniej nie uległ zachwytowi nad rzymskimi rozwiązaniami. Dostrzegając wady w systemie, które z czasem stały się zalążkiem jego upadku, jednocześnie wyeksponował niesamowitą wprost praktyczność rozwiązań (Rzymianie ponoć nie lubili teoretyzować).
Na kolejnych stronach Autor przedstawił dynamikę przemian Republiki. Nie oszukujmy się, nie daje żadnych nowych odpowiedzi – to wejście w politykę świata śródziemnomorskiego oraz nieustające podboje świata helleńskiego, hellenistycznego czy punickiego były motorem zmian. Barwnie natomiast wygląda opis tych zmian, który jest wielopłaszczyznowy.
Zmieniają się nie tyle elity, a raczej ich podejście. Stara rzymska virtus jest tylko hasłem używanym w coraz brutalniejszej walce politycznej. Dochodzi do swoistej hipokryzji, czym o ironio przykładem jest sam wzór cnót słynny Marek Porcjusz Kato – wielki miłośnik tradycyjnych wartości, piewca życia na wsi i życia z rolnictwa, który majątek zbił na handlu miejskimi nieruchomościami i pożyczkach.
Pojawiają się nowe prądy, mody, inspiracje w kulturze i wierzeniach. Bardziej wysublimowane niż tradycyjne toporne, nie ukrywajmy – chłopskie, rzymskie. Na kolejnych kartach książki Republika się przekształca, zmienia i w końcu degeneruje. Elity ostatecznie wygrywają ekonomicznie, przejmując faktycznie władze. System rzymski – złożony, delikatny, wymagający kompromisu zaczyna się zacinać.
Kulminacją tego procesu są walki marianów z sullańczykami. Można powiedzieć, że w II wieku p.n.e. Republika dzielnie kroczyła ku tej zgubie. Po zakończeniu walk teoretycznie Republika istniała, ale była tylko cieniem, masą upadłościową projektu, jaki rozpoczął się na siedmiu nadtybrzańskich wzgórzach. Przynajmniej tak można wnioskować z książki Everetta. Nie zmienia to faktu, że właśnie ten projekt stał się podwaliną późniejszej mocarstwowości Rzymu.
Chwała Rzymu przedstawia proces powstawania tego fundamentu. Zapoznać się z nią może każdy. I wiele się dowiedzieć.