Anna Mateja – „Recepta na adrenalinę. Napoleon Cybulski i krakowska szkoła fizjologów” – recenzja i ocena
Anna Mateja – „Recepta na adrenalinę. Napoleon Cybulski i krakowska szkoła fizjologów” – recenzja i ocena
Najwybitniejszy w swojej dziedzinie, który na wiele lat przed śmiercią zyskał olbrzymi szacunek tłumów, które potrafił oczarować. Ikona fachu, z którą wiąże się piękna i romantyczna historia. Oczywiście mowa o Cybulskim, tyle że nie o aktorze, a o Napoleonie Cybulskim – wybitnym, polskim fizjologu. Jego historię postanowiła opowiedzieć Anna Mateja.
Rozwój światowej medycyny na przełomie XIX i XX wieku nabiera wyjątkowego tempa. Choć Polska – podzielona przez trzech zaborców – zdaje się nie mieć cienia szans na dołożenie swojej cegiełki do ogromnego postępu w walce o zdrowie, to nawet pobieżna lektura przekonuje, że było całkiem inaczej. Nieprzecenione są zasługi takich lekarzy jak Jan Mikulicz-Radecki czy Antoni Tomasz Jurasz, jednak podobnie jak bohater książki „Recepta na adrenalinę” giną oni pod ciężarem takich nazwisk jak Łukasiewicz czy Skłodowska-Curie.
Książka nie jest klasyczną biografią. Mimo relatywnie niewielkiej liczby stron, autorka porusza naprawdę dużo wątków. Czytelnik pozna zresztą nie tylko historię Napoleona Cybulskiego, ale także innych wybitnych uczonych, zarówno polskich jak i zagranicznych, których na swojej drodze spotkał Cybulski. Jest to historia walki o ideały, naukę i humanizm w najszerszym tego słowa znaczeniu. Niekiedy może wydawać się nieco przygnębiająca, lecz równocześnie pełna jest ciepłego poczucia humoru.
Autorka książki, Anna Mateja jest dziennikarką i publicystką przez ponad 10 lat związaną z „Tygodnikiem Powszechnym”. Bez cienia przesady można powiedzieć, że specjalizuje się w zagadnieniach medycznych. Wcześniej spod jej pióra wyszły takie książki jak: „Cud w medycynie. Na granicy życia i śmierci. Opowieści lekarzy”; „Cud w medycynie. Historie pacjentów”; czy „Serce pasowało. Opowieść o polskiej transplantologii”. Doświadczenie we wskazanej tematyce okaże się niezwykle ważne dla swobodnego poruszania się w zawiłej problematyce fizjologii. Publikacja została logicznie podzielona na różniące się tematycznie rozdziały, które ułożone zostały chronologicznie. Całość wieńczy bogata literatura, która dodaje wrażenia pełnego profesjonalizmu autorki i przekonuje o Jej szacunku wobec odbiorców.
„Nie oceniaj książki po okładce” – mówi angielskie przysłowie. Trochę na przekór tej popularnej myśli, swoją ocenę zacznę właśnie od okładki. Rzadko zdarza się bowiem, by oprawa zachwycała zarówno nietuzinkowym pomysłem jak i kunsztowną estetyką. Wiekowy model strzykawki w połączeniu z niebieską czcionką tytułu, z miejsca może przenieść czytelnika na szpitalną salę.
Co ważne po rozpoczęciu lektury czar w żadnym stopniu nie pryska. Książka została napisana bardzo dobrym i niebanalnym językiem. Godną pochwały pracę wykonali także edytorzy, którzy nie dopuścili do pojawienia się utrudniających odbiór błędów. Największym atutem publikacji jest przedstawienie praktycznie nieznanej historii wybitnego polskiego fizjologa w ciekawy i intrygujący sposób. Samo zebranie materiałów do analizy musiało być wprost tytanicznym wysiłkiem.
Anna Mateja prowadzi narrację, dzięki której czytelnik pozna nie tylko historię głównego bohatera Napoleona Cybulskiego, ale będzie miał szansę zrozumieć szerszy kontekst naukowy i historyczny. Warto dodać, że mimo oczywistego podziwu dla uczonego, autorka nie wartościuje jego dokonań czy decyzji, zostawiając ocenę odbiorcy. Pozwala sobie natomiast subtelnie przytoczyć takie stwierdzenia Cybulskiego, dzięki którym zrozumiemy fenomen bohatera publikacji – od głębszych przemyśleń, po błyskotliwe i abstrakcyjne żarty.
Nieuczciwie byłoby krytykować profesjonalizm, jednak hermetyczny język medycyny i XIX-wiecznej fizjologii został miejscami zbyt gęsto przełożony na strony omawianej książki. Jeśli publikacja była pisana z myślą o lekarzach, naukowcach czy młodych adeptach medycyny, to język jest odpowiedni. Zakładam jednak, że adresatami jest możliwie szerokie grono odbiorców, którzy nie muszą wiedzieć czym są opisywane, chyba zbyt precyzyjnie, kanaliki czy nadnercza. Przyjęty przez autorkę sposób eksperckiej narracji jest oczywiście poprawny, jednak może zniechęcić niektórych podejmujących próbę przeczytania książki.
Mimo tego, że lektura może okazać się sporym wyzwaniem dla nieznających sztuki lekarskiej czytelników, to warto je podjąć. Przede wszystkim dlatego, że jest to historia niezwykła i pouczająca. W dobie problemów z polskim szkolnictwem wyższym powinniśmy zdawać sobie sprawę jak wielkich rzeczy dokonywali polscy uczeni w czasach absolutnie najgorszych dla polskiej nauki, czyli 123 lat zaborów. Polecam!