Anna Dobrowolska – „Fotograf z Auschwitz” – recenzja i ocena
Książka Anny Dobrowolskiej jest kolejną – po książce „Wilhelm Brasse. Fotograf. 3444. Auschwitz 1940–1945” – próba przybliżenia jednego z najważniejszych Geheimnisträger , człowieka, który wykonał wszystkie zdjęcia, tzw. styki policyjne, osadzonych w KL Auschwitz więźniom. Był to mieszkaniec Żywca, osadzony w obozie jako tzw. turysta Sikorskiego (złapany na próbie nielegalnego przekroczenia granicy w celu dołączenia do Wojska Polskiego formującego się we Francji), zawodowy fotograf Wilhelm Brasse, w obozie znany jako Numer 3444. Pochodził z rodziny austriackiej, lecz uważał się przede wszystkim za Polaka i jako taki został osadzony w KL Auschwitz 30 sierpnia 1940 r. Do 5 lutego 1941 r. pracował w różnych obozowych kommandach, starając się przetrwać i jak najwięcej pracować pod dachem. Od 6 lutego 1941 r. rozpoczął pracę w Erkennungsdienst czyli Służbie Rozpoznawczej jako fotograf. To był początek jego trudnej pracy. To on właśnie patrzył w dziko przerażone oczy więźnia, którego miał utrwalić na styku. Po wyzwoleniu nigdy więcej nie wziął aparatu do rąk.
Autorka w swojej książce przybliża życiorys Brasse'a, opowiadany przez niego samego. Relacja opisująca dzień po dniu rzeczywistość obozową jest doprawdy szokująca. Całość narracji uzupełniona jest cytatami z relacji i oświadczeń byłych więźniów, które zgromadzone są w Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, a także fragmentami pochodzącymi z szeroko pojętej literatury obozowej. Nie można również nie wspomnieć o warstwie ikonograficznej. Czytelnik spotyka się na każdej stronie z reprodukcjami oryginalnych fotografii oraz obrazów ukazujących życie w obozie, które ilustrują niejako wywód głównego bohatera.
Jednak na tym kończą się zalety książki. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jest to po prostu „jazda po temacie” i wykorzystanie do bólu postaci Wilhelma Brasse'a oraz opowieści, jaką snuje on w filmie „Portrecista”. Zastanawia również dobór konsultantów historycznych. Tylko jeden z nich, Mirosław Obstarczyk, związany jest z Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu i posiada rozległą, specjalistyczną wiedzę dotyczącą dziejów kompleksu obozowego Auschwitz-Birkenau-Monowitz. Być może w fakcie braku innych tak kompetentnych konsultantów należy upatrywać przyczynę pewnych uogólnień, uproszczeń czy lapsusów (jak np. data ucieczki Kazimierza Piechowskiego i jego trzech towarzyszy z KL Auschwitz I – 20 maja zamiast 20 czerwca 1942 r.), które można znaleźć w książce. Nie zachwyca również bibliografia. Wykorzystana w niej literatura jest powszechnie znana, brak w niej „niszowych” opracowań czy bardzo cennych wspomnień opublikowanych w małym nakładzie. Bardzo często takie niskonakładowe publikacje zawierają bardzo cenny materiał.
Ogólnie rzecz ujmując, książka warta przeczytania. Wybór ilustracji jest nader frapujący i doskonale odzwierciedla poszczególne partie opowieści Wilhelma Brasse'a. Do tego przedstawia postać nietuzinkową i mającą szeroki wgląd w „obozowe zdjęcie”. Utrwalone przez Brassego twarze więźniów są doskonałą wiwisekcją tego, co obóz koncentracyjny i niemiecka polityka robiły z człowiekiem. Martwi jednak dominująca w dzisiejszym świecie praktyka, że zamiast zwracać się do fachowców z danego tematu z prośbą o konsultacje, wybiera się osoby po prostu znane lub związane z wydawcą.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska