Anita Amirrezvani – „Krew kwiatów” – recenzja i ocena
Główną bohaterką jest młoda kobieta żyjąca w górskiej wiosce, mająca wkrótce wyjść za mąż zgodnie z wolą rodziców. Jednak na skutek śmierci jej ojca i nieuzbierania zwyczajowego posagu plany te spełzają na niczym, a sama bohaterka wraz z matką musi wyjechać do nieznanego sobie krewnego, który mieszka w mieście Isfahan. Ponieważ ów krewny jest uznanym wytwórcą dywanów na dworze szacha, a nasza bohaterka posiada wrodzony talent ku temu, to też pod okiem wuja uczy się, a później tka nawet własne dywany.
Jednak jako kobieta w najlepszym wieku do zamęścia jest także obiektem planów matrymonialnych. Pewnego więc dnia zawiera trzymiesięczny kontrakt małżeński i żeby został przedłużony, uczy się sztuki miłości. Niemal natychmiast odnosi to zamierzony skutek i jej zachwycony mąż przedłuża kontrakt na następne trzy miesiące. Tutaj mamy pierwszy mało prawdopodobny splot okoliczności, gdyż pierwszą żoną męża naszej bohaterki zostaje jej najlepsza przyjaciółka, dla której z ciężkim sercem zrywa ten trzymiesięczny kontrakt. Zmuszona opuścić dom swoich krewnych zamieszkuje u poznanej tkaczki, gdzie wkrótce zaczyna doskwierać jej nędza.
Więcej z fabuły książki zdradzać nie będziemy. Każdy, kto choć trochę zna realia życia w krajach muzułmańskich, wie, jak wielkim priorytetem dla kobiety jest wyjście za mąż. Tymczasem nasza bohaterka dobrowolnie z tego rezygnuje i wybiera niezależność. Krok ten tym bardziej jest niepojęty, że akcja książki nie dzieje się współcześnie. Zagadka tego rozwiązania wyjaśnia się już po zakończeniu książki, kiedy padają podziękowania autorki dla przyjaciółek z USA udzielających jej rad przy pisaniu. Teraz więc wiemy, skąd wzięła się ta osobista niezależność, wszak w USA jest to cecha zajmująca czołową pozycję w skali wartości. Również nagła odmiana losu (następująca, jak łatwo przewidzieć, w dalszej części książki) w chwili, kiedy zdawałoby się, że nieuchronna katastrofa jest tylko kwestią czasu, nie wygląda zbytnio realistycznie.
Co prawda, owe zwroty akcji wyglądałyby podejrzanie w innym dziele, jednak tutaj zbytnio nie rażą. Dlaczego? Sama autorka zadbała o to, żeby jej książka była czytana i odbierana jako swego rodzaju baśń. Każdy rozdział tej książki kończy się baśnią, gdzie mamy pełno cudowności, a niewiarygodny splot okoliczności przychodzi bohaterom z pomocą. Skoro więc w owych baśniach przypadek może przychodzić z pomocą ich bohaterom, to dlaczego nie może tego zrobić, by wesprzeć bohaterkę „Krwi kwiatów”?
Zredagował: Kamil Janicki
Korektę przeprowadziła: Joanna Łagoda