Andrzej Zieliński – „Żony, kochanki, damy, intrygantki. Niezwykłe kobiety u boku naszych władców” – recenzja i ocena
Andrzej Zieliński jest z wykształcenia socjologiem. W 1985 r. obronił doktorat z tej dziedziny, a potem przez lata pracował jako dziennikarz. Obecnie zwrócił się ku publicystyce historycznej, pisząc książki dotyczące głównie epoki średniowiecza. Jego najnowsza książka jest w znacznej mierze kontynuacją tego trendu.
„Żony, kochanki, damy, intrygantki. Niezwykłe kobiety u boku naszych władców” - pasjonująca narracja
Główna część książki składa się z piętnastu rozdziałów. W znakomitej większości są to monograficzne studia dotyczące poszczególnych kobiet, mających niekiedy zasadniczy wpływ na polityczne losy Polski. Jeden zaś jest rodzajem swoistego podsumowania. Całość poprzedzona została wstępem, a uwieńczona dwunastoma aneksami.
Autorowi poniekąd udało się uzyskać to, z czym problem ma wielu publicystów: połączył on dość obfity w wiadomości, rzetelny tekst historyczny z doskonałym stylem. Autor, choć nie ma wykształcenia historycznego, potrafi opowiadać o minionych dziejach w sposób, którego może mu pozazdrościć niejeden historyk. Miejscami można wręcz odnieść wrażenie, że nie jest twórcą tej narracji, ale wprost jej uczestnikiem, częścią opisywanych wydarzeń. Styl opowieści jest wręcz brawurowy, niebywale wciągający.
Autor nie cofa się przed pokazaniem różnych stron osobowości polskich władczyń oraz polskich władców. Widzimy ich bez makijażu, bez historiograficznego retuszu. Przeczytamy zatem o kobietach, które całkowicie poddały się swoim książęcym i królewskim mężom. Ale są też rozdziały poświęcone władczyniom, które chciały prowadzić własną politykę, w momencie, gdy ich mężowie zawodzili. Niektóre z nich nie liczyły się z kosztami swoich ambicji, skłócając ze sobą wszystkich wokół.
„Żony, kochanki, damy, intrygantki. Niezwykłe kobiety u boku naszych władców” - sensacja i jej pułapki
Z drugiej jednak strony, książka Zielińskiego nie jest pozycją dla zupełnie początkujących. Autor nie skupia się przecież na wszystkich polskich władcach i ich żonach, lecz „skacze” po temacie. Wybiera wątki najciekawsze i najbardziej niezwykłe, czasami zaś – te które ukazują jakiś szerszy proces czy problem. Niewątpliwie jest to zresztą książka popularna, ale nieznajomość tła historycznego spowoduje, że będzie nam znacznie trudniej czerpać przyjemność z lektury.
Można też zastanawiać się, czy w kilku miejscach Zieliński nie przeszarżował. Na kartach książki odnajdziemy bowiem np. Marię Walewską, kochankę Napoleona. Czy słusznie autor uznał ją za metresę władcy Polski? Mały Kapral nigdy nie koronował się na króla, ani księcia Polski. Władcą Księstwa Warszawskiego, był przecież Fryderyk August I Wettyn. O nim jednak, ani o jego żonie, Marii Amalii Auguście Wittelsbach, nic w książce nie ma. Podobnie, próżno szukać informacji o żonach carów Rosji, którzy przecież na mocy decyzji kongresu wiedeńskiego, aż do 1917 tytułowali się oni królami Polski.
Warto także przyjrzeć się aneksom. W znakomitej większości są to cytowania dokumentów, ale można też przeczytać fragmenty innych publikacji oraz wiersze. To rzeczywiście wartościowy dodatek do książki, zwielokrotniający jej popularyzatorską wartość. Ponownie jednak, przydałoby się odwołanie do aneksów w tekście głównym, co pozwoliłoby na nadanie tym dokumentom szerszego kontekstu.
*
Książka Andrzeja Zielińskiego to z pewnością rzecz warta lektury. To przykład niesztampowej popularyzacji, zgrabnie łączącej sensacyjny temat z rzetelnością. Polecam!