Andrzej Sawicki – „Honor legionu” – recenzja i ocena
Tłem historycznym książki jest epoka napoleońska, a konkretnie udział Legionów Polskich w kampanii włoskiej Napoleona. Tematyka teoretycznie powinna być dobrze znana każdemu Polakowi, chociażby z uwagi na okoliczności powstania naszego hymnu państwowego. W praktyce jednak (moim zdaniem) ponad dość lakoniczne informacje zawarte w programie nauczania szkolnego wykraczają swą wiedzą jedynie fascynaci postaci Napoleona Bonaparte i jego czasów.
Do takich zapewne zalicza się autor powieści. Andrzej Sawicki z wykształcenia jest chemikiem, zaś historią (szczególnie nauki i wojskowości) zajmuje się hobbystycznie (nie piszę „amatorsko”, bo – sądząc po lekturze powieści – daleko autorowi w tej materii do amatorszczyzny). Wcześniej opublikował space operę „Inkluzja” oraz zaliczającą się do fantastyki historycznej pozycję „Nadzieja czerwona jak śnieg”, nie czytałem jednak tych powieści i lektura „Honoru legionu” była moim pierwszym zetknięciem z pisarstwem Andrzeja Sawickiego.
Bohaterem swej powieści uczynił Sawicki Kazimierza Luxa. Jest to postać autentyczna, żyjący w latach 1780–1846 legionista Dąbrowskiego, weteran walk na San Domingo, pirat z Karaibów, oficer wojska Księstwa Warszawskiego, uczestnik wyprawy armii napoleońskiej na Moskwę. Oczywiście „Honor legionu” nie obejmuje swą treścią całości tego jakże bogatego i intensywnego życiorysu. Zarówno ten fakt, jak i widniejący na okładce napis „Kampanie Kazimierza Luxa” sugerują, że mamy do czynienia z początkiem dłuższego cyklu. Nie wiem, czy treść książki w całości oparta jest na faktach. Widać, że autor posiada ogromną wiedzę o opisywanym okresie i owocnie ją wykorzystuje, ale trudno mieć doń pretensje, jeśli tu i ówdzie popuścił wodze fantazji – pamiętajmy że mamy do czynienia z powieścią historyczną, a nie fabularyzowanym dokumentem. Jeśli chodzi o sprawy edytorskie, książka wydana jest w standardowy sposób, w jaki wydaje się dziś powieści. Posiada przypisy wyjaśniające terminy wojskowe oraz zwroty obcojęzyczne.
Akcja rozpoczyna się w roku 1797, kiedy to Lux jest oficerem Legionów, które będąc formalnie częścią wojsk Republiki Cisalpińskiej, toczą boje z siłami Państwa Kościelnego. Sukcesy sił rewolucyjnej Francji i jej sojuszników zaczynają niepokoić Królestwo Neapolu. Główny bohater bez swej woli i winy (no może poza skłonnością do romansowania z pięknymi Włoszkami) zostaje wplątany w aferę trucicielską, która może zagrozić jeśli nie fizycznej egzystencji, to już na pewno honorowi polskich legionistów. Wkrótce okazuje się, że w sprawę zamieszane są potężne siły i tajemnicze organizacje. Pojawia się wątek modnych i wpływowych wówczas lóż masońskich.
Realia historyczne zostały przez Andrzeja Sawickiego oddane z godnym uznania pietyzmem. Widać, że mamy do czynienia z osobą naprawdę znającą się na opisywanym okresie. Książka jest także dobra pod względem literackim – jest sprawnie napisana, przykuwa uwagę czytelnika i naprawdę wciąga. Co więcej – nic tu nie jest czarno białe. Choć sympatia czytelnika szybko wędruje ku polskim legionistom, to jednak rzeczywistość zostaje przedstawiona w sposób wielowymiarowy. Wojna i rewolucja rządzą się swoimi, niezbyt sympatycznymi, prawami – a mamy tutaj przecież do czynienia z wojną rewolucyjną. Rozumiemy zarówno wolnomularzy pragnących – jak sami określają – nieść ludowi postęp i oświecenie, jak i ich adwersarzy wyrażających sceptycyzm względem konceptu niesienia wolności komuś, kto jej wcale nie pragnie i nie oczekuje. Także obrońcy ancien regime’u jak królowa Neapolu Maria Karolina Habsburg, choć są antagonistami głównych bohaterów i na pozór wydają się postaciami antypatycznymi, mają swoje racje. Racje, którym nawet czytelnik identyfikujący się z Luxem i jego towarzyszami nie może po głębszym namyśle zaprzeczyć. Nie jest to jakaś czarno-biała czytanka, w której jedni mają słuszność, a inni jej nie mają. Zarysowany jest raczej pewien konflikt racji i idei, choć siłą rzeczy pozostaje on na dalszym tle, jako że jest to powieść przede wszystkim przygodowa, a więc rozrywkowa.
Jeżeli miałbym wysuwać jakieś zarzuty, to przede wszystkim nie podoba mi się pewien, znany już chociażby z „Trylogii husyckiej” Andrzeja Sapkowskiego, schemat konstrukcji fabuły: bohaterowie wpadają w straszliwe opały, następnie w niezwykły sposób, deus ex machina, są z nich ratowani, po to by wpaść kolejne kłopoty i tak w kółko. Niestety w drugiej połowie powieści jej akcja bardzo niebezpiecznie się do tego schematu zbliża, przez co staje się przewidywalna i mniej wciągająca.
Tym niemniej polecam „Honor legionu”. Zbliżają się wakacje i sezon urlopowy, wiele osób poszukuje do czytania czegoś „lżejszego”, co nie będzie zarazem jakąś „sieczką”. Myślę, że powieść Andrzeja Sawickiego doskonale nadaje się na taką lekturę. A jeżeli ma ona zapoczątkować cały cykl poświęcony udziałowi Polaków w wojnach napoleońskich, to (choć nie jestem zbytnim „bonapartystą”) bardzo życzliwie będę kibicował temu przedsięwzięciu.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska