Andrzej Nowak – „Dzieje Polski. Tom V. Imperium Rzeczypospolitej” – recenzja i ocena

opublikowano: 2022-01-21, 09:56
wolna licencja
Po lekturze kolejnego, piątego już tomu „Dziejów Polski” prof. Andrzeja Nowaka utwierdziłem się w przekonaniu, że jednym z głównych celów jej autora jest zakrojona na bardzo szeroką skalę rewizja dotychczasowych poglądów na historię Polski. Jak tym razem udała mu się ta sztuka?
reklama

Andrzej Nowak – „Dzieje Polski. Tom V. Imperium Rzeczypospolitej” – recenzja i ocena

Andrzej Nowak
„Dzieje Polski. Tom V. Imperium Rzeczypospolitej”
nasza ocena:
9/10
Wydawca:
Biały Kruk
Rok wydania:
2021
Okładka:
twarda
Liczba stron:
488
ISBN:
9788375533286

Zakres chronologiczny V tomu „Dziejów Polski” prof. Andrzeja Nowaka mocno mnie zaskoczył. Bowiem na samym końcu bowiem poprzedniego tomu syntezy historii naszego kraju, jeden z najbardziej znanych polskich historyków zapowiedział, że następny V tom będzie nosił tytuł „Taniec wolności ze śmiercią” i będzie obejmował lata 1572–1668. Zastrzegł jednak, że zarówno tytuły, jak i zakres chronologiczny planowanych przez niego kolejnych tomów, w tym V, których listę podał mogą ulec zmianie, co zresztą się stało. Ostatecznie zatem omawiany przeze mnie tom nosi tytuł „Imperium Rzeczypospolitej” i obejmuje zakresem czasowym lata 1572–1632.

Czy wybrany przez autora tytuł jest adekwatny do omawianego przez niego okresu? Z pełną odpowiedzialnością można powiedzieć, że „tak”. W owym zakreślonym przez autora sześćdziesięcioleciu obejmującym okres od śmierci Zygmunta II Augusta (1572) do śmierci Zygmunta III Wazy Rzeczypospolita Obojga Narodów rzeczywiście przeżywała szczyt swojej potęgi. W tym okresie toczyła zwycięskie wojny z Rosją, w wyniku których najpierw za panowania Stefana Batorego (1576–1586) udało się odzyskać Inflanty i utracony w 1563 roku Połock, a następnie za czasów Zygmunta III Wazy (1587–1632) odzyskano na mocy rozejmu w Dywilinie (1618) Smoleńsk oraz ziemie czernichowską i siewierską. Innym ważnym sukcesem tego okresu było odparcie w 1621 roku najazdu tureckiego. Nieco mniej pomyślnie układały się dla Rzeczypospolitej wojny ze Szwecją, rozpoczęte w 1600 roku, gdyż pod koniec tego okresu w wyniku rozejmu w Altmarku (1629) traciła na rzecz Szwecji i Prus Książęcych większą część Inflant, a także Elbląg, Braniewo, Malbork, Sztum i twierdzę Głowa pod Gdańskiem. Nie była to jeszcze katastrofa, gdyż utracone miasta na Pomorzu Gdańskim odzyskano już 6 lat później na mocy kolejnego rozejmu w Sztumskiej Wsi (1635), a i utrata Inflant nie była wtedy także jeszcze przesądzona. Ostatecznie więc w tym okresie terytorium Rzeczypospolitej Obojga Narodów osiągnęło największy w swojej historii rozmiar – 990 tysięcy kilometrów kwadratowych. Z tych wszystkich powodów okres ten w pełni zasługuje na nazwanie go w naszej historii „imperialnym”.

Autor jednak podkreśla mocno, że szlachta polska tego okresu nie chciała tworzyć z naszego państwa imperium i nastawiona była wyłącznie na obronę kraju lub na odzyskanie utraconych przezeń prowincji. Jak to celnie ujął autor: „Szlachta na ogół nie chce zewnętrznego imperium, bo ma własne – na swoim folwarku. Nie kwapi się, jak wiemy, płacić podatków na utrzymanie wojska zaciężnego. Nie chce tego, co nazywamy aktywną polityką zagraniczną, bo jej kontrolować nie może: to domena króla” (s. 446). I to właśnie nastawienie szlachty jest w mojej opinii podstawową przyczyną dla której opisywane przez autora „Imperium Rzeczypospolitej” nie mogło się utrzymać na dłuższą metę, gdyż taka postawa nie była do pogodzenia polityką państwa o ambicjach imperialnych.

reklama

Autor dokonuje rewizji dotychczasowych poglądów historyków na różne aspekty tego okresu. Przede wszystkim stara się wykazać, że krótkie panowanie Henryka Walezego w Polsce (1573) nie było wcale skazane na porażkę, gdyż zdaniem autora Henryk uległ silnym polskim wpływom, co przejawiało się chociażby tym, że jako król Francji w latach 1574–1589 aż dwukrotnie zwołał w swoim kraju Stany Generalne. Autor sugeruje, że gdyby nie śmierć jego brata, króla Francji Karola IX po której Henryk uciekł z Polski by objąć francuski tron, historia jego panowania mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej.

Autor dokonuje także, wbrew dotychczasowej tradycji historycznej, gruntownej krytyki Stefana Batorego i jego prawej ręki, czyli kanclerza i jednocześnie hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego. Batoremu zarzuca katastrofalną dla dalszych dziejów naszego państwa zgodę na oddanie kurateli nad chorym psychicznie władcą Prus Książęcych Albrechtem II Hohenzollernem margrabiemu Ansbach i Bayreuth, Jerzemu Fryderykowi Hohenzollernowi w 1578 roku, co otworzyło drogę do przejęcia władzy w Prusach Książęcych przez inną linię Hohenzollernów, władającą w Brandenburgii w 1618 roku. Przyniosło to zgubne dla dalszych dziejów naszego kraju następstwa. Krytykuje go także za oddanie wielkiej władzy w ręce urzędu hetmańskiego i wprowadzenie jego dożywotności, co miało również katastrofalne skutki, gdyż w wyniku takiego kroku, monarchowie w Rzeczypospolitej utracili de facto władzę nad wojskiem. Pamiętajmy, że przed Batorym urząd ten nie był dożywotni, hetmani byli powoływani na czas określony, zatem król mógł swobodnie dokonywać zmian personalnych. Jednak wprowadzenie dożywotności sprawowania urzędu hetmańskiego dało hetmanom możliwość prowadzenia własnej, niezależnej polityki, często sprzecznej z interesami monarchy i państwa.

Nowak krytykuje także Batorego za brak reformy elekcji, która uporządkowałaby system wyboru króla w celu zapobieżenia możliwości „rozdwojonej elekcji”, czyli wyboru dwóch kandydatów na króla jednocześnie, co prowadziło do wojen domowych przy okazji elekcji. Krytykuje go także za zbyt bliski związek polityczny z hetmanem Janem Zamoyskim. Samego Zamoyskiego ocenia również jako człowieka chorobliwie ambitnego, żądnego władzy, kierującego się w swojej działalności politycznej przede wszystkim prywatnym interesem. Przede wszystkim jednak twierdzi, że Zamoyski „stał się twórcą (a przynajmniej współtwórcą) fakcyjnej organizacji polityki w Rzeczypospolitej, partyjnej mentalności, w której interes fakcji – tożsamy z interesem jej lidera, magnata – jest uznawany za najważniejszy kompas w politycznym działaniu. Zdradził, to na pewno, ideały swojego pierwszego mistrza i nauczyciela, Mikołaja Sienickiego, lidera średnioszlacheckiego ruchu egzekucyjnego, który chciał usprawnić państwo rządzone naprawdę przez obywateli. Zamoyski, trafiając znakomicie swoją retoryką i propagandą do tegoż średnioszlacheckiego elektoratu, w istocie traktował go, już od czasu wybicia się na kanclerstwo, jako narzędzie sejmikowej walki o własną pozycję „pierwszego obywatela” (s. 293).

reklama

Jednocześnie Nowak stara się rehabilitować Zygmunta III Wazę. Przede wszystkim stara się tłumaczyć go z zarzutu zaprzepaszczenia szansy na osadzenie jego syna, Władysława, na tronie moskiewskim. Nowak długo rozważa tę możliwość, jednak ostatecznie zdaje się przychylać do opinii, że „zagwarantować polskiej dominacji nad Kremlem nie udało się i chyba było to po prostu niemożliwe: wskutek postawy elit społecznych Rzeczypospolitej oraz religijno-politycznej bariery, którą Moskwa odgradzała się od „łacińskiego” Zachodu” (s. 358). W tym kontekście warto chociażby przytoczyć opisywany przez autora fakt, że część bojarów rosyjskich wchodzących w układy z Polakami traktowała je jako „mniejsze zło” względem perspektywy objęcia tronu w Moskwie przez Dymitra Samozwańca II. Po jego śmierci w grudniu 1610 roku bojarzy stracili zainteresowanie objęciem władzy w Rosji przez Władysława Wazę.

Nowak polemizuje z powszechnym w historiografii przekonanie, że wojny polsko-szwedzkie rozpoczęte w 1600 roku były spowodowane roszczeniami króla polskiego do tronu szwedzkiego. Wskazuje, że ich przyczyną była także polityka szwedzka, mająca na celu stworzenie szwedzkiego imperium nad Bałtykiem, co musiało prowadzić do konfliktu pomiędzy naszymi krajami. U podłoża sporu znalazła się też kwestia przynależności Inflant. Warto w tym kontekście wspomnieć, że bezpośrednią przyczyną wybuchu wojny była inkorporacja szwedzkiej Estonii do Rzeczypospolitej w 1600 roku, która została zapowiedziana przez Zygmunta III w jego pacta conventa z 1587 roku… Autor obala także mit o wpływie jezuitów na decyzje króla, a także wskazuje, że rokosz sandomierski z lat 1606–1607 dowiódł, że król nie dążył do ustanowienia monarchii absolutnej, tylko był gotów do kompromisu „z ustrojem Rzeczypospolitej i jego obrońcami” (s. 311). Jednocześnie chwali politykę nominacyjną króla, wskazując, że „owa władza, umiejętnie wykorzystywana, pozwoliła mu zgromadzić wokół siebie na ogół kompetentnych i lojalnych wobec Rzeczypospolitej ministrów: marszałków, kanclerzy i podkanclerzych, podskarbich oraz innych wyższych urzędników, zarówno wojskowych, jak i „cywilnych” (s. 310). Jestem w stanie zgodzić się w znacznej mierze z poglądami prof. Nowaka na temat Zygmunta III Wazy, nie jestem w stanie jednak zrozumieć kontynuacji katastrofalnej polityki Batorego wobec Prus Książęcych, czyli zgody na ich przejęcie przez brandenburską linię Hohenzollernów w 1618 roku…

reklama

Jeśli chodzi o kwestie pozapolityczne, na wielkie uznanie zasługuje podniesiony przez autora fakt, że walki religijne tej epoki nie toczyły się w myśl popularnego stereotypu „źli katolicy-dobrzy protestanci”, gdyż protestanci także prześladowali katolików na masową skalę w krajach, w których protestantyzm dominował (Anglia, Szwecja). Moim zdaniem ten błędny tok myślenia jest dowodem starego i szkodliwego mitu w historiografii polskiej i światowej, który najkrócej streścić zdaniem „Kościół katolicki jest zły i ciemny, zatem wszystkie ruchy religijne, polityczne i społeczne muszą z założenia być szlachetne, światłe i postępowe”. Tymczasem rzeczywistość jest w tej materii znacznie bardziej skomplikowana, gdyż jakkolwiek w historii Kościoła katolickiego są „czarne karty”, to jednak nie zawsze wrogowie tego Kościoła byli „szlachetni i światli”…

Nowak bardzo pozytywnie ocenia także dokonania kultury polskiej tego okresu, wskazując, że po „złotym wieku” nie znalazła się ona w regresie, tylko nadal się rozwijała i pozostawiła po sobie wiele wartych uznania dzieł.

Ostatnim wątkiem, na jaki warto zwrócić uwagę jest polemika Nowaka z intelektualistami głoszącymi wyzysk polskich chłopów przez szlachtę. Autor stwierdza, że „Chłopi byli w systemie szlacheckiej dominacji stanem prawnie upośledzonym, społecznie podporządkowanym, ekonomicznie wyzyskiwanym. Ale wciąż, do połowy XVII wieku, to co w ślad za ustaleniami Andrzeja Wyczańskiego napisaliśmy w poprzednim tomie o poziomie wyżywienia włościan w Koronie w XVI wieku, zachowuje swoje znaczenie również dla pierwszych dekad następnego stulecia: duża część z nich, a zwłaszcza najliczniejsza warstwa kmieca, żyła nie gorzej niż chłopi w innych krajach. Nadal to raczej do Rzeczypospolitej migrują w poszukiwaniu lepszego losu chłopi z innych krajów niż odwrotnie” (s. 451–452). Dopiero wojny z drugiej połowy XVII, zapoczątkowane przez powstanie Chmielnickiego (1648) doprowadziły do gwałtownego zubożenia polskich chłopów. Innych aspektów książki krakowskiego historyka nie będę już opisywał, zainteresowanych odsyłam do bezpośredniej lektury.

Dzieło Andrzeja Nowaka proponuje nam zupełnie inne spojrzenie na dzieje Polski w okresie 1572–1632 od tego, którego uczyliśmy się w szkołach (a przynajmniej ja). Z tego powodu książka ta skłania do głębokich przemyśleń i dyskusji z poszczególnymi tezami autora. I bardzo dobrze! Można zgadzać się z tezami krakowskiego historyka (ja osobiście zgadzam się z większością z nich) lub nie, ale niepodobna przejść obojętnie wobec jego dzieła. Mam nadzieję, że doprowadzi ono do wielkiej dyskusji w naszej historiografii, która wyda pozytywne owoce…

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Andrzeja Nowaka „Dzieje Polski. Tom V. Imperium Rzeczypospolitej” !

reklama
Komentarze
o autorze
Konrad Ruzik
Urodzony w 1988 roku, absolwent historii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz historii i politologii na Uniwersytecie Warszawskim. Interesuje się historią Polski oraz historią powszechną wieków XX, XIX i XVI-XVIII. Miłośnik twórczości Williama Szekspira, poezji śpiewanej oraz filmów historycznych.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone