Andrzej Fedorowicz – „Słynne ucieczki Polaków 2” – recenzja i ocena
Andrzej Fedorowicz – „Słynne ucieczki Polaków 2” – recenzja i ocena
Pisanie kontynuacji książki zawsze wiąże się z ryzykiem. Publikacja taka będzie porównana do poprzedniej i siłą rzeczy opowiadać będzie zbliżoną historię, przez co nietrudno o zarzut wtórności. Czytelnicy mogą także oczekiwać, że zaskoczy czymś w stosunku do publikacji poprzedniej. Andrzej Fedorowicz podjął się napisania drugiej części książki „Słynne ucieczki Polaków”. Autor zdecydował się na opowiedzenie kolejnych historii tych, którym udało się uciec z niewoli.
Autor jest dziennikarzem-freelancerem. Jego teksty ukazywały się w pismach takich jak „Super Express”, „Focus”, „Polityka”, „Newsweek Historia”, „Uważam Rze Historia”, „Wsieci Historii”. Oprócz pierwszej części „Ucieczek Polaków” spod jego pióra wyszły także książki „Druga Rzeczpospolita w 100 przedmiotach”, „Warszawa stolica szpiegów” oraz „25 polskich wynalazców i odkrywców, którzy zmienili świat” – wszystkie ukazały się nakładem wydawnictwa Fronda.
Książka ma charakter popularny i opowiada siedem historii, dla których lejtmotyw stanowi ucieczka. Warto zaznaczyć, że brak lektury pierwszej części nie wpływa w żaden sposób na odbiór drugiej – wydarzenia łączy tematyka, a nie fabuła. Czytelnik ma okazję zapoznać się z kulisami niezwykłych ucieczek: Józefa Piłsudskiego z carskiej twierdzy, załogi statku ORP Orzeł z internowania w porcie w Tallinie, Edwarda Rydza-Śmigłego z internowania w Rumunii, trzech polskich więźniarek z Pawiaka, zakochanej pary z obozu zagłady Auschwitz, pilota Franciszka Jareckiego z Polski do Bornholmu i Ryszarda Kuklińskiego z Warszawy do Zachodnich Niemiec. Wszystkie historie miały miejsce w XX wieku i opowiedziane zostały w kolejności chronologicznej.
Pozytywnie należy ocenić dobór historii – znajdują się tu zarówno te raczej nieznane szerszemu gronu odbiorców (losy pilota Franciszka Jareckiego czy więźniarek z Pawiaka) jak i bardziej popularne (ucieczki Józefa Piłsudskiego czy Ryszarda Kuklińskiego). Wszystkie historie opowiedziane są w konwencji zbeletryzowanego reportażu historycznego i trzeba przyznać, że czyta się je bardzo przyjemnie. Dużą zasługę ma w tym plastyczny i przystępny język, a także zachowanie odpowiedniej dynamiki narracji oraz liczne dialogi. Każda historia trzyma w napięciu od początku do końca jak dobry kryminał, przemycając zarazem niezwykle ważne wątki z historii Polski (zabory, okupacja niemiecka, rzeczywistość pod rządami komunistów). Na plus należy zaliczyć także ryciny, które uzupełniają poszczególne rozdziały (części). Znajdziemy tam kopie cyfrowe interesujących archiwaliów, a także sylwetki bohaterów opowieści czy zdjęcia miejsc, w których działa się akcja.
Książka nie jest jednak pozbawiona mankamentów. Autor w zasadzie nie powołuje się na żadne źródła (np. list Józefa Piłsudskiego do naczelnika więzienia cytowany jest jako oryginał, ale nie mamy już żadnego odnośnika, gdzie ów oryginał można znaleźć). Nie wiadomo, które dialogi stanowią fantazję autora, a które miały rzeczywiście miejsce. Bez odpowiedzi pozostaną także pytania o to, co stanowiło podstawę źródłową (kwerenda biblioteczna, archiwalna, rozmowy ze świadkami lub bohaterami historii), zazwyczaj takie informacje pojawiają się we wstępie, rzadziej w zakończeniu, tych jednak w książce nie ma. Publikacja nie ma też żadnej bibliografii. Nie zauważyłem większych błędów merytorycznych, choć szyldy sklepów na warszawskich Nalewkach opisane były raczej w języku jidysz niż, jak stwierdził autor, hebrajskim (s. 196). Przy ewentualnym dodruku warto rozważyć nieco uważniejszą korektę, gdyż do tekstu wkradło się kilka literówek (np. „ż” zamiast „że” czy rozpoczęcie zdania małą literą). Niestety nie mogę pochwalić także samego wydania, grafika na okładce jest rozpikselowana i przywodzi na myśl wydawnictwa książkowe będące dodatkami do gazet w latach dziewięćdziesiątych.
Na szczęście wiele prawdy jest w powiedzeniu „nie oceniaj książki po okładce”, które w tym przypadku należy rozumieć dosłownie. Drobne błędy i niedociągnięcia nie niwelują bardzo dobrej pracy Andrzeja Fedorowicza. To książka, którą czyta się z niezwykłą przyjemnością, polecam.