Andrzej Dudziński – „Zmierzch bohaterów. Opowieść o powojennych losach czterech pancernych” – recenzja i ocena
„Czterej pancerni i pies” to serial łączący pokolenia. Oglądali go nasi rodzice, oglądaliśmy go my, a po nas będą go – zapewne – oglądać nasze dzieci. Pancerz „Rudego” opiera się postępowi techniki filmowej, rzeszom krytycznie nastawionych historyków i zacietrzewionych zwolenników oczyszczenia telewizji z całego dorobku „komunistycznej” kinematografii. Malkontenci się zmieniają, a serial trwa. Losy załogi czołgu o numerze taktycznym „102” stały się dla Dudzińskiego inspiracją do napisania książki o tym, jak w życiu mogli by sobie poradzić czterej pancerni bez czołgu i bez munduru. Lektura jego pracy jest dość zaskakująca.
Pierwszy rzut oka
„Zmierzch bohaterów” liczy sobie 504 strony, z czego aż 493 zajmuje sama opowieść Dudzińskiego. W książce nie ma żadnych map czy ilustracji. Sama treść podzielona jest aż na 69 rozdziałów. Na kartach „Zmierzchu” czytelnicy spotkają całą plejadę postaci przewijających się w serialu – z agentem „J-23” włącznie. Nie zabrakło także i Szarika. Akcja rozgrywa się przede wszystkim w Polsce i Europie Zachodniej na przestrzeni kilku powojennych lat.
Biblijne plagi pancernych
Andrzej Dudziński swym głównym bohaterom nie oszczędza dosłownie niczego. Momentami można mieć wrażenie, że sam Hiob uradowałby się po lekturze tej książki wiedząc, że są na świecie ludzie w gorszej sytuacji od niego samego. Chcąc pokazać skomplikowane losy Polaków po 1945 roku, zmuszonych do trudnych wyborów i decyzji wpływających na całe ich przyszłe życie, Dudziński komplikuje dosłownie każdy aspekt życia członków załogi „Rudego” i ich znajomych, ze szczególnym uwzględnieniem Marusi Ogoniok, Lidki Wiśniewskiej i Mariana „Zadry” Łażewskiego. Gustlik musi zmierzyć się z wszelkimi możliwymi stereotypami dotyczącymi Ślązaków służących w Wehrmachcie, Grigorij staje się warszawskim tramwajarzem uwikłanym w związki z radzieckimi służbami, a Janek zmaga się z wszechwładnym Urzędem Bezpieczeństwa i Informacją Wojskową.
Część bohaterów przedstawionych przez Dudzińskiego usiłuje sobie ułożyć życie w Polsce „ludowej”, część wybiera emigrację. Niektóre postacie żyją zgodnie z prawem, podczas gdy inne pragną za wszelką cenę dorobić się korzystając z powojennego chaosu. Każdy z pancernych układa sobie życie na własną rękę, tak jak to miało miejsce w powojennej Polsce. Sprawia to, że „Zmierzch” jest wciągającą lekturą, zmuszającą czytelnika do ciągłej uwagi.
Zmierzch czy Poranek?
Pomimo rozmaitych perypetii protagonistów, trudno dostrzec tytułowy „zmierzch”. Załoga czołgu składała się przecież z ochotników i zmobilizowanych cywili, a nie zawodowych żołnierzy. Gustlik jest z zawodu kowalem, Grigorij jeździł traktorem, Wichura to zawodowy kierowca, Tomek Czereśniak cały czas marzy o własnej gospodarce, a Janek to młody człowiek, który ma przed sobą całe życie. Jedynym żołnierzem zawodowym jest w gronie głównych bohaterów serialu Olgierd Jarosz, którego jednak „ścięła seria” pod Wejherowem. Trudno zatem było oczekiwać od załogi, że będzie kontynuowała swe wojskowe kariery.
Przejście do życia cywilnego, ze wszystkimi tego konsekwencjami jest naturalnym zjawiskiem, dotykającym zresztą setki tysięcy żołnierzy Wojska Polskiego po 1945 roku. Dudziński decyduje się na nazwanie tego okresu „zmierzchem” sugerując, że okres powojenny był dla „pancernych” czasem gorszym niż czas wojny, wystawiającym charaktery i przyjaźnie na najcięższe z prób. Jest w takim pojrzeniu nieco racji. Nie wolno jednak zapominać, że koniec wojny był też dla wielu początkiem nowego życia. Koniec służby wojskowej często oznaczał (nie tylko dla „pancernych”) początek kariery w nowym czy wyuczonym zawodzie cywilnym, założenie rodziny, pojawienie się dzieci i zapuszczenie „korzeni” w nowym miejscu. Warto także pamiętać, że walka o przetrwanie rodziny wymaga niejednokrotnie bohaterstwa porównywalnego z tym frontowym, co na stronach książki Dudzińskiego udowadnia choćby Gustlik. Dlatego też trudno mi się zgodzić na zaproponowane przez Dudzińskiego określenie „zmierzch”.
Podsumowanie
„Zmierzch bohaterów” to całkiem interesująca próba dopisania dalszego ciągu osób bohaterów serialu „Czterej pancerni i pies”. Autor wykazał się biegłą znajomością ówczesnych realiów, choć nieco przesadny fatalizm Dudzińskiego psuje trochę przyjemność z lektury. Z całą pewnością książka ta nie zamknie drugi do dalszych dyskusji czy kreślenia kolejnych hipotetycznych losów Gustlika czy Janka Kosa. Warto jednak ją przeczytać choćby tylko po to, by zapoznać się z mroczną wersją losów załogi „Rudego”.