Andrzej Dobosz - „Pustelnik z Krakowskiego Przedmieścia” – recenzja i ocena
Łatwo jest wyrażać opinie o uznanych pisarzach, szczególnie takich, o których już wiele napisano. Często nie jest też rzeczą trudną skrytykować lub pochwalić początkującego twórcę. Sytuacja o wiele bardziej staje się skomplikowana, gdy ma się przed sobą zbiór tekstów krytyka literackiego, który przeczytał i ocenił niezliczoną ilość pozycji, do tego posiada talent pisania na niemal każdy temat. Taką postacią jest niewątpliwie Andrzej Dobosz. W „Pustelniku z Krakowskiego Przedmieścia” znajdziemy jednak nie tylko to, co autor zechciał nam o sobie powiedzieć. Zbiór jego felietonów zaskakuje również bogactwem poruszanych tematów, doskonałym żartem oraz ciekawym sposobem myślenia o literaturze, filozofii i historii.
Rozpoczyna się od pierwszego opublikowanego tekstu autora: „Marksistowskie językoznawstwo a problemy stenografii”. Andrzej Dobosz napisał go w wieku niespełna szesnastu lat. Ta zdawałoby się szkolna rozprawka z czasów PRL-u zestawiona z pozostałymi tekstami pokazuje, jak bardzo ewoluowały poglądy i styl pisania autora oraz to, że wiele rzeczy zależy od przypadku. Tę ostatnią kwestię odnajdujemy w krótkim komentarzu dotyczącym okoliczności powstania tekstu. Ostatni felieton stanowi podsumowanie zamykające cały zbiór. W nim autor z osoby opowiadającej o sobie i własnych przemyśleniach zmienia się w słuchacza. Pozostałe teksty uporządkowane są przeważnie chronologicznie, kolejne części zbioru wyznaczone są ze względu na czasopisma, do których pisał. Mamy zatem rozdziały nazwane epokami: „Współczesności” (lata 60- te), „Literatury” (1972-1974) oraz „Kultury” (1989-1993). Oczywiście nie wyczerpuje to pism, z którymi twórca współpracował. W pierwszej części zamieszczone są jeszcze trzy listy. Na szczególną uwagę zasługuje list „Do Pana Ministra Kultury i Sztuki”. Nie brak w nim charakterystycznej dla Andrzeja Dobosza łagodnej ironii, ale też dystansu do poruszanego problemu.
Kompozycja całego zbioru jest starannie przemyślana. Wybrane felietony układają się w tematyczną całość. Czasem mamy do czynienia z cyklami tekstów jak w przypadku „Autobiografii”, na którą składają się trzy felietony opowiadające o udziale w słynnym filmie Marka Piwowskiego „Rejs”. Poza tym niektóre wątki poruszone we wczesnych tekstach, powracają w publikacjach późniejszych. Zdarza się także, że puenta jednego felietonu stanowi punkt wyjścia następnego. Większość tekstów posiada wyraźnie zaplanowaną wewnętrzną budowę. Inną charakterystyczną dla jego pisarstwa cechą jest ciągłe posługiwanie się cytatami. Jak sam przyznaje: Opowiadam o tym, co było i jest ważne dla mnie, więc cytaty z powodzeniem mogę przytaczać tak, jak je zapamiętałem. Od dawna zresztą przyzwyczaiłem się myśleć, więc i mówić cytatami; jedynie w ostateczności, nie mogąc znaleźć stosownego tekstu, buduję nowe zdania. Bogactwo przytoczeń niewątpliwie jest dużym walorem całego zbioru. W większości są one bardzo trafne lub wprowadzają element humorystyczny. Służą też zjadliwiej krytyce albo stanowią aluzję, będącą przydatnym narzędziem w czasach, w których większość tekstów powstawała. Jednak po dłuższej lekturze czuje się ich przesyt, ma się wrażenie, iż przez nie temat całego wywodu zmienił się gwałtowanie lub są zbyt luźno powiązane z głównym wątkiem wypowiedzi.
Poza budową każdego z felietonów rzeczą godną uwagi jest bogactwo tematów, które możemy odnaleźć w „Pustelniku z Krakowskiego Przedmieścia”. W wielu tekstach ogromna wiedza o literaturze przeplata się z licznymi anegdotami na temat codziennego życia. Plany Dobosza związane z napisaniem książki z 1840 roku owocują felietonami poświęconymi dziewiętnastowiecznym książkom kucharskim. Spotkanie Sartre’ a w PIW-ie, czy uczniowska odpowiedź z „Estetyki” Hegla, skutkuje nie tylko ciekawym opisem tych wydarzeń, lecz także interesującą refleksją filozoficzną. Do tego z pewnym przymrużeniem oka zostaje przedstawiona rzeczywistość drugiej połowy ubiegłego stulecia. Aluzyjna krytyka poprzedniego ustroju politycznego oraz światopoglądu staje się jednak bardziej gorzka i bezpośrednia w tekstach wydanych po 1989 roku.
Po lekturze „Pustelnika z Krakowskiego Przedmieścia” najbardziej jednak zapada w pamięć ujawniające się niemal w każdym felietonie zamiłowanie autora do czytania. Choć kiedy pisze on o swoich lekturach, ma się wrażenie, że czyta wszystko, co wpadnie mu w ręce, nie jest w swoich wyborach bezkrytyczny. W felietonie „O bibliotekach” najpełniej wyraża swój stosunek do czytelniczej pasji oraz doświadczenia związane z odwiedzaniem rozsianych po wielu miastach europejskich bibliotek: Ilekroć obcuję z katalogiem czy bibliografią, mój liberalizm jest bezgraniczny. Każda książka powinna być zarejestrowana z jednakową starannością. Im bibliografia jest bardziej kompletna, tym doskonalsza. Wybierając książki dla siebie, gotów jestem przyznać innym prawo dokonywania całkiem odmiennych wyborów. Gdy stoję przed półką, tak jak przed żywym człowiekiem, wpadam w złość. Pytam, kto tu postawił tę głupią książkę? Teraz zdałem sobie sprawę, że mój liberalizm jest proporcjonalny do wielkości biblioteki. Przy czterdziestu książkach nie mogę znieść, gdy dwadzieścia jest bezwartościowych. Przy stu tysiącach tomów myślę, że byłoby cudownie, gdyby aż dwadzieścia tysięcy było wspaniałych.
„Pustelnik z Krakowskiego Przedmieścia” niewątpliwie jest pozycją, po którą warto sięgnąć. Myślę, że zadowoli nawet najbardziej wybrednych czytelników. Chociaż wszystkie teksty razem tworzą dopiero wyjątkową kompozycję, warto czasem przeczytać pojedynczy, losowo wybrany felieton i w pełni cieszyć bogactwem treści w nim zawartych. Łatwiej będzie można dostrzec zalety języka, jakim posługuje się Andrzej Dobosz. Lekturę umili również ładne wydanie. Przede wszystkim przejrzysty spis treści i wyraźnie zaznaczone przytoczenia. Komfort czytania poprawi także większy format stron i czcionki. Mimo że książka została wydana dość niedawno, już doczekała się pierwszych laurów. Otrzymała Nagrodę Warszawskiej Premiery Literackiej jako książka sierpnia 2011. Gorąco polecam.
Redakcja: Michał Przeperski