„Amor patriae nostra lex” – uroczysty koncert z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Krakowie

opublikowano: 2015-03-01, 10:18
wolna licencja
Pieśń patriotyczna, nagrody dla strażników pamięci, oddanie szacunku poległym, zmarłym i żyjącym Żołnierzom Wyklętym – w Krakowie rozpoczął się Festiwal Wolnej i Niezawisłej, będący elementem tegorocznych obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
reklama

28 lutego krakowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej oraz Stowarzyszenie PASSIONART koncertowo zainaugurowali Festiwal Wolnej i Niezawisłej, który odbywa się w ramach obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Pieśni patriotyczne w wykonaniu akademickich chórów męskich oraz Dętej Blaszanej Orkiestry Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie, wręczenie Nagrody im. Danuty Siedzikówny „Inki” – to wszystko mogła zobaczyć, usłyszeć i przeżyć publiczność zgromadzona podczas koncertu galowego, który miał miejsce w Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

(fot. J. Skalska).

Zanim jednak gościom udało się dostać do nowego budynku najstarszej polskiej uczelni, mogła spotkać ich niemiła niespodzianka – ogromna kolejka przed wejściem od strony ulicy Krupniczej. „Za czym kolejka ta stoi”? – chciało się zakrzyknąć, aczkolwiek widok taki nie jest rzadkością podczas dużych wydarzeń, a do takich zaliczyć trzeba koncert, który odbył się w minioną sobotę. Niewielki, wydawać by się mogło, problem organizacyjny, jakim okazało się sprawdzanie darmowych wejściówek, sprawił, że gala rozpoczęła się ze znacznym opóźnieniem. Te niedogodności wpłynęły również na zmiany programu koncertu: po półgodzinnym opóźnieniu nastąpiło półgodzinne rozdanie nagród, co sprawiło, że na twarzach widzów dostrzec można było zniecierpliwienie i znużenie, a zgromadzony na scenie chłopięcy chór Pueri Cantores Sancti Joseph pod wpływem tych samych emocji nerwowo przebierał dziecięcymi nóżkami. Nikt chyba jednak nie miał wątpliwości, że uczestniczy w czymś doniosłym i ważnym.

(fot. J. Skalska).

Koncert Amor patriae nostra lex rozpoczął się wykonaniem podniosłej uwertury Fanfare for the common man.Ten wieczór to nasze wspólne święto. „Amor patriae nostra lex” – tym słowom wierni byli najpierw żołnierze polskiej husarii, a potem inni żołnierze, powstańcy, niezłomni. Przez jednych wyklęci, a przez innych zapamiętani. Bohaterowie. Dziś mówimy o nich, by pamięć wciąż trwała – mówiła prowadząca koncert Lidia Jazgar, witając gości honorowych uroczystości. A byli nimi: Adam Komorowski – wiceprezes Fundacji Armii Krajowej w Londynie i syn gen. dyw. Tadeusza Komorowskiego „Bora”, komendanta AK i Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych, a także rodziny: generała Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka”, generała Augusta Fieldorfa „Nila” oraz rotmistrza Witolda Pileckiego. Obecni byli również – a może przede wszystkim – sami kombatanci, Żołnierze Wyklęci, którzy, jak tłumaczyli cierpliwie pytającym, przyszli na koncert z potrzeby serca. – To właśnie tym wszystkim żołnierzom, naszym bohaterom, należy się dziś wdzięczność, szacunek i cześć za historię, którą tworzyli – mówiła prowadząca do zgromadzonej publiczności. Niewątpliwie w sobotni wieczór przeżyli oni wiele wzruszeń. I nie tylko oni.

reklama
Danuta Siedzikówna „Inka” (domena publiczna).

Tegoroczna Nagroda im. Danuty Siedzikówny „Inki” przypadła ex aequo panom z dwóch krańców Polski: nauczycielowi z Podlasia Bogusławowi Łabędzkiemu oraz Bogdanowi Ścibutowi, zastępcy burmistrza Cieszyna. Zanim jednak nagrody powędrowały do uhonorowanych, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa profesor Andrzej Kunert przypomniał o dwóch nastoletnich dziewczętach, które oddały swoje życie za Ojczyznę: Danucie Siedzikównie oraz Teresie Marii Bogusławskiej (pseudonim „Tereska”), która była najmłodszą poetką podziemnej Warszawy. Równocześnie przywołał dwa żołnierskie dekalogi z czasów wojny, autorstwa Zofii Kossak i Antoniego Bogusławskiego: – Nie wiemy, czy „Inka” i „Tereska” znały [je – przyp. aut.], ale jesteśmy w takim szczęśliwym położeniu, że możemy z najgłębszym, wewnętrznym przekonaniem powiedzieć, że w swoim kilkunastoletnim ledwie życiu tym zasadom wierne pozostały do końca. Jesteśmy w takiej szczęśliwej sytuacji, że możemy powiedzieć, że te słowa, iż zwyciężą, stały się prawdą. Po wielu dziesiątkach lat, ale stały się prawdą – mówił.

reklama

Bogusław Łabędzki, prezes Stowarzyszenia Historycznego imienia „Inki” w Hajnówce, nagrodę otrzymał za działania podejmowane na rzecz upamiętnienia Żołnierzy Wyklętych na Podlasiu, a szczególnie za organizowanie rajdów dla młodzież śladami Armii Krajowej. Z postacią sanitariuszki 5 Wileńskiej Brygady AK jest związany nieprzypadkowo. Pewnej niedzieli, po mszy świętej, jedna z koleżanek „Inki”, starsza już kobieta, wzięła go na stronę i powiedziała: Pan opowie dzieciom w szkole, że w tym domu, tu obok, mieszkała dziewczyna, która nie miała 18 lat, gdy zginęła... Było to w 1996 roku i od tej pory Bogusław Łabędzki działa w lokalnej społeczności przywracając pamięć i dobre imię ludziom, których spotkał podobny los – śmierć z rąk władzy komunistycznej.

Bogdan Ścibut został nagrodzony za działania, które mają na celu przypomnienie o Żołnierzach Wyklętych regionu Śląska Cieszyńskiego i Żywiecczyzny, w szczególności za autorski program Powinniśmy wracać po swoich. Zgrupowania partyzanckie „Bartka” 1945-1947, który ma na celu utrwalenie wspomnień ostatnich żyjących świadków wydarzeń i krewnych partyzantów, identyfikację poszczególnych oddziałów, odkrywanie miejsc pochówków. Działania podjęte w ramach projektu Ścibuta doprowadził m.in. do odnalezienia leśnego grobu, ekshumacji i godnego pochowania 19-letniego żołnierza Narodowych Sił Zbrojnych, Edwarda Biesoka. – Przyszedłem dziś do was z postacią innej kobiety, Ireny Stawowczyk pseudonim „Sarna”, łączniczki z oddziału „Szczupak” działającego w ramach zgrupowania „Bartek”. Do ostatnich chwil życia była depozytariuszem pamięci swoich poległych przyjaciół i pomagała w ściganiu zbrodniarzy winnych ich śmierci. Chciałbym ją dziś upamiętnić – mówił Bogdan Ścibut, dziękując równocześnie za współpracę wszystkim członkom projektu.

reklama
(fot. J. Skalska).

Po rozdaniu nagród nastąpiła chyba najbardziej wyczekiwana część wydarzenia, czyli koncert, na który składały się pieśni patriotyczne, partyzanckie – upamiętniające m.in. Brygadę Świętokrzyską i Wileńską Brygadę AK Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” – a także utwory muzyczne doskonale wszystkim znane z małego i dużego ekranu, czyli z serialu Czarne chmury oraz Pana Wołodyjowskiego Hoffmana – czego dowodem była brawurowo wykonana również przez publiczność Pieśń o małym rycerzu. Podniosła atmosfera sobotniego wieczoru kilka razy zrywała publiczność z siedzeń i skłaniała do słuchania, a także – co istotne – śpiewania na stojąco m.in. hymnu Polski Podziemnej Naprzód do boju żołnierze oraz hymnu Armii Krajowej. Wielka w tym zasługa wykonawców: krakowskich chórów akademickich, muzyków i solistów, dyrygenta Janusza Wierzgacza oraz Marka Pawełka – organisty odpowiedzialnego za doskonałe aranżacje muzyczne, które publiczność miała okazję wysłuchać.

Bodaj najbardziej wzruszającym momentem tego wieczoru było wykonanie pieśni Żołnierzy Wyklętych Na znojną walkę znanej również pod tytułem Przebojem iść. Poprzedzał ją krótki film rejestrujący wspomnienia porucznika Tadeusza Sułowskiego, jednego z „żołnierzy wyklętych”, którą nauczył się w więzieniu mokotowskim, gdzie został osadzony przez władze komunistyczne. Przejmujące wykonanie piosenki przez kombatanta z filmu a później wykonawców na scenie, było mocnym kontrapunktem całego koncertu.

(fot. J. Skalska).

Pieśni patriotyczne były przeplatane recytacją utworów poetyckich m.in. Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Kazimierza Wierzyńskiego i Józefa „Ziutka” Szczepańskiego, w wykonaniu Piotra Piecha. Wymownie brzmiały słowa jednego z wieszczów, które doskonale wpisały się w patetyczny i patriotyczny nastrój, budząc ożywioną reakcję publiczności:

Oczy zamknę — to się marzy:

Nasze konie, chorągiewki,

Ognie nocne, krzyki straży

I wiarusów naszych śpiewki.

Ocykam się i w ocknieniu

Słyszę głos mego kaprala,

On mnie klaszcze po ramieniu:

— Wstawaj! jedźwa na Moskala!

Wstaję — aż ja w pruskiej ziemi!...

Już tam lepiej leżeć w błocie,

W chłodzie, głodzie i na słocie,

Ale w Polsce, między swemi.

Jużbym tej nocy nie zasnął,

A czekałbym na kaprala,

Gdyby znowu w ramię klasnął:

— Wstawaj! pódźwa na Moskala?...

(Adam Mickiewicz, Pieśń żołnierza)

Za nami koncert w hołdzie Żołnierzom Wyklętym. W niedzielę 1 marca w kościołach na terenie całego Krakowa odbywać się będą koncerty chórów akademickich z muzyką sakralną i patriotyczną pod wspólną nazwą Polska się o nas upomni! Każdy z koncertów poprzedzony zostanie uroczystą liturgią w intencji Ojczyzny oraz poległych bohaterów.

reklama
Komentarze
o autorze
Justyna Skalska
Studentka filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Interesuje się historią i teorią literatury, kulturą i obyczajami II RP, historią kobiet, a także dziejami swojego rodzinnego miasta – Krakowa. Prywatnie miłośniczka książek i jazzu. Publikuje również w czasopiśmie i portalu studenckim „Drugi Obieg”.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone