Akcja Koppe – nieudany zamach na SS-mana
Wilhelm Koppe urodził się 15 czerwca 1896 roku w Hildesheim. W 1914 roku jako ochotnik zgłosił się do armii i od 1915 roku walczył na froncie zachodnim. Do NSDAP wstąpił 1 września 1930 roku, otrzymując legitymację partyjną numer 305584. Dwa lata później, 2 września 1932 roku, zapisał się do SS (numer legitymacji 25955).
Z wojenną historią Polski związany jest od 26 października 1939 roku, gdy objął funkcję wyższego dowódcy SS i policji w Kraju Warty przy Arturze Greiserze. Jak napisał Zygmunt Niepokój, Nazwisko Koppego znane jest w Polsce, wiąże się z nim wiele zbrodni, krzywd i nieodwracalnych nieszczęść ludzkich. Jego działalność na tym obszarze obejmowała egzekucje, aresztowania, policyjne akcje terrorystyczne czy masowe wysiedlenia ludności. A był to dopiero początek.
Koppe awansował i 9 listopada 1943 roku z rozkazu Himmlera pojawił się w Krakowie, już jako wyższy dowódca SS i policji na obszar Generalnego Gubernatorstwa (Der Höherer SS und Polizeiführer im Generalgouvernement) oraz jako sekretarz stanu do spraw bezpieczeństwa. Funkcję tę sprawował od 18 listopada. W tym czasie siły Kedywu w Okręgu Krakowskim pracowały już nad planem zamachu na SS-Obergruppenführera.
Akcja Koppe – zobacz też:
Koppe pierwotnie miał zginąć od snajperskiego strzału, jednak inne priorytety AK w Krakowie (aresztowanie Spychalskiego, ps. „Luty”, i plany odbicia go), odwlekły wykonanie wyroku śmierci. W kwietniu 1944 roku Komenda Główna AK powierzyła przeprowadzenie akcji warszawskiemu „Parasolowi”. Na początku czerwca do stolicy Generalnego Gubernatorstwa przyjechała grupa sanitarna, założono też bazę na przewidywanej trasie odwrotu. Zespół dywersyjny przybył do Krakowa czterema samochodami między 24 a 29 czerwca. Broń wysłano koleją. Po stronie polskiej, w akcji brało udział 28 osób, szacuje się, że w przygotowania mogło być zaangażowanych nawet 200 ludzi.
Kulminacyjny moment miał miejsce 11 lipca 1944 roku o godzinie 9:20 na ulicy Powiśle. Koppe, wieziony czarnym Mercedesem, przybywał od strony Wawelu. Drogę zajechał mu ciężarowy Chevrolet załadowany kamieniami. Gdy żołnierze AK rozpoczęli ostrzał samochodu, SS-man skrył się padając na podłogę, natomiast jego kierowca zdołał ominąć blokującą przejazd ciężarówkę. Rozpoczął się pościg. Adiutant Koppego oddawał strzały do chwili, gdy tuż za placem Kossaka został zastrzelony przez polskich żołnierzy. W pogoń za Mercedesem ruszył jeszcze drugi Chevrolet, z którego nie przestawali strzelać AK-owcy. Samochód wiozący Koppego okazał się jednak szybszy i ostatecznie umknął pogoni.
Akcja Koppe – przeczytaj również:
- Akcja „Góral”: napad na bank w imieniu Polski Podziemnej
- Miliony dla zuchwałych
- Ruch oporu w Łodzi w latach II wojny światowej
Po zakończonej fiaskiem akcji, „Parasol”, Koppe błyskawicznie ewakuował się z Krakowa w kierunku Warszawy. Z kolei uczestnicy operacji w drodze powrotnej, za Wolbromiem, natrafili na oddział niemieckich żandarmów. Doszło do wymiany ognia. W wyniku tego starcia Niemcy stracili dwóch żołnierzy, a jeden został ranny, zaś po stronie polskiej jedna osoba została ciężko ranna. Ponowne starcie miało miejsce niedaleko wsi Chlina. Tam polski oddział odniósł większe straty: ranna „Zeta” została w samochodzie, by osłaniać kolegów, jednak mimo to dwóch AK-owców zginęło na polu walki. „Zeta” wraz z kolejnymi dwoma rannymi żołnierzami dostała się do niewoli. Po śledztwie zostali zamordowani.
Wilhelm Koppe po wojnie pracował jako dyrektor w fabryce czekolady w Bonn, ukrywając się pod nazwiskiem Lohmann. Aresztowany w 1960 roku, został wypuszczony dwa lata później. Proces przeciwko niemu umorzono w 1964 roku. Zmarł w wieku 79 lat, 2 lipca 1975 roku. Pochowano go wraz z żoną.
Żródła: ww2gravestone.com, dws-xip.pl, kedyw.info (1, 2, 3, 4).
Redakcja: Tomasz Leszkowicz