7 podziękowań „wyzwolicielom” Polski
Wraz z rocznicą zakończenia II wojny światowej w Europie, w naturalny sposób przychodzą na myśl wydarzenia sprzed 70 lat. Jednocześnie, w czasach które być może kiedyś uznane zostaną za początek II zimnej wojny, rosyjska propaganda coraz częściej wygłasza hymny, na cześć ratujących świat przed nazizmem czerwonoarmistów. Wszystko to dzieje się na tle walki: z jednej strony o uhonorowanie radzieckich żołnierzy, z drugiej zaś o demontaż wszystkich symboli, które w polskich wsiach i miastach nadal wysławiają ich wielkie zwycięstwa. Słowa dziękczynne i chwalebne, wyryte przed dziesiątkami lat na niejednym monumencie, nadal działają, niczym woda na młyn, na propagowane przez rosyjskie ministerstwo kultury, płytkie i jednostronne rozumienie historii. Tymczasem rzeczywistość nie jest taka prosta.
Za wojnę domową, w której brat krew brata przelewał
Dziękujemy naszym „Wyzwolicielom”
Od 1944 roku przez ziemie polskie przetaczała się istna lawina. 2 mln żołnierzy Armii Czerwonej spychało hitlerowców w stronę Berlina. Jednocześnie Sowieci odbijali z ich rąk terytoria będące już w sowieckim władaniu od 17 września 1939 roku. Przegonieni ofensywą Hitlera na Rosję w 1941 roku, po trzech latach żołnierze radzieccy wracali po swą wcześniejszą zdobycz. Byli to ci sami wojacy, noszący te same mundury, a nad ich głowami powiewały identyczne sztandary co przed zaledwie pięcioma laty. Wówczas ich wkroczenie kosztowało Polskę przynajmniej 10 tysięcy zabitych żołnierzy, z czego większość zginęła już po dostaniu się do niewoli. Natomiast powrót, choć przyodziany w piękną suknię „wyzwolenia”, nie obył się bez potworności, zgotowanych tym, którzy nie godzili się z nowym stanem rzeczy. Mieli w ręku broń i byli przeciwni nowej władzy, przez co stanowili zagrożenie. 120 tysięcy ludzi pozostało w konspiracji, aby walczyć z czerwoną zarazą. Co szósty z nich zasilił regularne oddziały bojowe, prowadzące działania zaczepno-obronne. Niszczyły one konwoje, atakowały posterunki Niekiedy opanowywały całe wsie i miasteczka, odbijały towarzyszy z więzień, przeprowadzały egzekucje na ważnych osobistościach nowego reżimu i jego sił zbrojnych. Jednakże tym razem po stronie najeźdźcy stanęli również Polacy. Niektórzy, wykorzystani bezwiednie, chcieli jedynie walczyć Niemcami. Inni, sformowani w tak zwane służby bezpieczeństwa (Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Urząd Bezpieczeństwa), celowo i z premedytacją strzelali do własnych rodaków, którzy walczyli w obronie kraju. W obławie w Puszczy Augustowskiej wzięli udział nawet chłopcy z 1 Dywizji Wojska Polskiego im. Tadeusza Kościuszki, osławionej w bojach z Niemcami pod Leniono.
Zobacz też:
Tego typu starcia nie były pojedynczymi przypadkami. To był prawdziwy front, przechodzący przez lasy, w których pochowały się tysiące żołnierzy. Prawdziwych patriotów, nie dających się oślepić propagandzie. Pozostali na placu boju w romantycznym, choć straceńczym konflikcie z czerwonym okupantem i jego poplecznikami. W 1945 roku w regularnych oddziałach partyzanckich walczyło prawie 20 tysięcy żołnierzy. Pomimo ponoszonych porażek w 1948 roku nadal pod bronią służyło około tysiąca z nich. Jeszcze w latach 50-tych działało ponad 40 małych, głównie kilkuosobowych, oddziałów zbrojnych, choć już bez jakiejkolwiek centrali sterującej ich działaniami. Uparcie i nieugięcie nie potrafili zaakceptować Polski zniewolonej. Jak mówił nieżyjący już wówczas major Ogień: „walczyliśmy o orła, a teraz walczymy o jego koronę”.
Walka ta, podzieliła naród. Bywało, że rodzeni bracia stawali po dwóch stronach frontu. Jeden jako żołnierz oddziałów leśnych, drugi jako funkcjonariusz służb bezpieczeństwa.
Za tysiące AK-owców poległych w obronie Ojczyzny
Dziękujemy naszym „Wyzwolicielom”
W samym tylko 1944 roku na Wileńszczyźnie, Polesiu i w Białostockim zabito 3 000 żołnierzy Armii Krajowej. Do końca wojny polsko–radzieckiej, czyli do końca 1948 roku, kiedy niemal wszystkie większe struktury partyzanckie zostały rozbite, poległo w lasach ponad 8 500 żołnierzy Wolnej Polski. W ostatecznym rozrachunku przegrali. Nie mogli wygrać. Choć zlikwidowali 13 000 członków bezpieki, milicji, wojska polskiego i sowieckiego, ich osamotnione działania zbrojne przeciwko potędze komunistycznej były skazane na klęskę. Jednakże ich odwaga i poświęcenie sprawie, pozostają niezaprzeczalne. Nie byli to wyłącznie AK-owcy. Niektóre grupy partyzanckie walczyły z Sowietami i z prosowieckimi oddziałami partyzantki polskiej już w czasie okupacji niemieckiej. Uważali czerwoną zarazę za gorsze zagrożenie dla przyszłości kraju, niż przegrywającą III Rzeszę. Już wtedy toczyli boje z Sowietami, równoważąc siły podziemne zwalczające nazistów. Zarówno we wrześniu 1939, jak i później, polscy żołnierze walczyli na dwa fronty. Ciała tych patriotów całymi tysiącami złożono u fundamentów Polski Ludowej.
W 1963 roku pada trupem ostatni z obrońców idei wolnej Ojczyzny – Józef Farnczak ps. Lalka, kończąc swym ostatnim oddechem agonię polskich podziemnych organizacji bojowych.
Za następne tysiące aresztowanych, wywiezionych i internowanych
Dziękujemy naszym „Wyzwolicielom”
Po wkroczeniu Armii Czerwonej we wrześniu 1939 roku rozpoczęła się deportacja ludności cywilnej na wschód. Za przewinienia pokroju przynależności klasowej (np. bycie potomkiem oficera polskiego), lądowało się z podręcznym bagażem w bydlęcym wagonie i jechało na Syberię. Do 1941 roku wywieziono w ten sposób 1 500 000 obywateli Polski, z czego połowa nie przeżyła katorżniczej podróży. Po powrocie Rosjan, w samym tylko 1944 roku, w łagrach radzieckich wylądowało 50 000 ludzi nie pasujących do nowego komunistycznego ładu, krok po kroku wprowadzanego na zajętych terytoriach. Kiedy zbliżały się wybory do nowego parlamentu, zaplanowane na styczeń 1947 roku, 60 000 funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i Milicji, zabezpieczało zwycięstwo bloku partii komunistycznych. Przeprowadzili masową nagonkę na konkurencyjny PSL i grupy go popierające, rozganiając ich zgromadzenia oraz przeprowadzając aresztowania po byle pretekstem. 149 kandydatów z PSL, posadzono za więziennymi kratami. Do 1955 roku w katowniach komunistycznego reżimu zmarło z wyczerpania około 20 000 Polaków, zamkniętych za „działalność wywrotową”, a na 2 500 wykonano wyroki śmierci. Aresztowania i internowania trwały przez następne dekady, zawsze charakteryzując się terrorem psychicznym i fizycznym na więźniach. W czasie stanu wojennego osiągnęły poziom 7000 zatrzymanych.
Jesteśmy darmowym portalem, którego utrzymanie dużo kosztuje. Jako medium niezależne pozyskujemy środki na nasze utrzymanie od reklamodawców lub Czytelników. Nie prosimy o wiele - gdyby każda czytająca nas Osoba podarowała nam 10 zł, to starczyłoby to nam na rok bardzo wytężonej działalności i nowych inicjatyw. Okazuje się jednak, że do tej pory wsparło nas zaledwie 0,0002% naszych Czytelników. Dowiedz się, jak możesz nam pomóc!
Za zatrucie serc i umysłów
Dziękujemy naszym „Wyzwolicielom”
Do końca 1946 roku Polska w zasadzie została już całkowicie podbita i to w bardzo sprytny sposób. Setkom tysięcy, a może nawet milionom jej obywateli, wmówiono, że radzieckie czołgi przywiozły im wolność, a z nią świetlaną przyszłość u boku i pod opieką, wielkiego brata ze wschodu. W oparciu o niego partia komunistyczna tworzyła nowe struktury państwa, z założenia ograniczające prawa człowieka swych obywateli. Polskie organy bezpieczeństwa, pobierające nauki od rosyjskiego NKWD, czuwały nad bezkompromisowym i przymusowym wprowadzeniu tych struktur w życie. W 1956 władza ludowa, używając słów premiera Cyrankiewicza „odrąbała rękę” powstańcom poznańskim, którzy ją na nią podnieśli. Przeciwko ludziom, poderwanym nagłym zrywem emocji niepodległościowych, wyjechały czołgi z polskimi insygniami, żołnierze z biało czerwonymi flagami na ramionach. Zabito 75 osób, a 800 było rannych. W grudniu 1970 roku, strajki na Wybrzeżu, kosztowały życie 45 ludzi, a ponad 1100 było rannych. Znów polskie kule sypały się na polskie głowy.
Za prześladowanie Wiary
Dziękujemy naszym „Wyzwolicielom”
Od 1949 roku władze PRL, uznały walkę z Kościołem Katolickim za jedno ze swych najważniejszych zadań, powołując do działania odpowiednią komisję koordynacyjną. Jej celem było opracowanie jak najskuteczniejszej strategii pokonania polskiego duchowieństwa. Na jej polecenie resort bezpieczeństwa inwigilował, zastraszał i więził „najbardziej aktywnych członków kleru”. Komuniści widzieli w Kościele wroga, gdyż reprezentował wartości sprzeczne z doktrynami ideologii rewolucji oraz stanowił oparcie dla Polaków zmuszonych do życia w kraju, w którym władza była narzucona i wroga obywatelowi.
Zobacz też:
- Propaganda antykościelna Polski Ludowej (wybrana problematyka)
- Z relacji Państwo-Kościół w PRL: zerwanie konkordatu i jego następstwa"
Kiedy w 1950 roku władza ludowa przejęła majątek Caritasu aresztowano też powiązanych z nim księży. Wytaczano im procesy, w których oskarżano ich o prowadzenie działalności wywiadowczej na rzecz obcego państwa – Watykanu. Do 1953 roku, kiedy internowano nawet prymasa Polski, kardynała Stefana Wyszyńskiego, w więzieniach osadzono już blisko 1000 członków duchowieństwa, z czego wielu poddawano twardym przesłuchaniom, tzn. torturom.
Polityka zastraszenia, prowadzona przez władze wobec wiernych, osiągnęła najniższy poziom dna moralnego kiedy Ojciec Święty Jan Paweł II przyjeżdżał do kraju. Podczas jego pobytu szykanowano rodziny, które przyozdabiały okiennice w domach symbolami religijnymi. Grożono im utratą pracy i środków do życia, zmuszano je do ich ściągnięcia. To pozornie mała sprawa, ale tak ważna dla aparatu władzy. Komuniści doskonale rozumieli wagę symbolu, gdyż za wyeksponowanymi monumentami propagującymi ich wielkość, skrywali ponurą rzeczywistość swego systemu. Dlatego zwalczali wszelką symbolikę, którą uznawali za wrogą. Dlatego nie chcieli zgodzić się na postawienie krzyża w Nowej Hucie.
Za 44 lata czerwonego zaboru
Dziękujemy naszym "Wyzwolicielom"
PRL, którego powstanie w pewnym stopniu można uznać za wypadkową układu jałtańskiego, gdzie USA i Wielka Brytania wyraziły zgodę, na kontrolę Polski przez Moskwę, w dużym stopniu przypominało Królestwo Kongresowe – twór Kongresu Wiedeńskiego, ustalającego ład w Europie po wojnach napoleońskich. Zwłaszcza w swym pierwszym okresie, od 1815 roku, do powstania listopadowego w 1830 roku, sytuacja Kongresówki była podobno do Polski Ludowej. Obydwa państwa miały własny rząd, sądy, administracje i całkiem silne, regularne oddziały zbrojne. Jednakże wszystko to, zarówno w jednym jak i drugim przypadku, znajdowało się pod dłonią Rosji. W odpowiednich momentach zaciskała ją na szyi swych, co najwyżej autonomicznych, państw satelickich, wymuszając decyzje wedle własnej woli. W razie konieczności, dłoń zaborcy zaciskała się w pięść i wybijała zęby. Tak było za cara, podczas powstań dziewiętnastowiecznych. A także w trakcie strajków w Poznaniu i na Wybrzeżu w epoce pierwszych sekretarzy, o stanie wojennym nawet nie wspominając.
Za próbę zdeptania pamięci
Dziękujemy naszym "Wyzwolicielom"
W samobójczym akcie desperackiej odwagi, ostatni wierzący w sens walki o suwerenny kraj, wystąpili przeciw ciemiężcy Ojczyzny. Zostali przez niego zdeptani za życia i pohańbieni po śmierci. Zakopywani w dołach bez krzyża i nazwiska, lub wieszani pokazowo jak zdrajcy na szubienicy, bywało, że na oczach młodzieży szkolnej. Nieprzyjaciel robił z nich w mediach oraz w oficjalnych papierach sądowych (o ile dochodziło do procesów), wywrotowców i sabotażystów. Sprowadzeni przez komunistyczną propagandę do poziomu pospolitych bandziorów i grasantów, zostali wykreśleni z kart historii. Podobnie jak agresja z 17 września 1939 roku, bitwa Warszawska z 1920, zbrodnia katyńska i wszystko inne co było politycznie niepoprawne, mogąc zagrozić mitowi o wielkiej polsko – radzieckiej przyjaźni.
Obecnie spadkobiercy tamtej filozofii powtarzają stare wymysły, jakoby partyzanci kolaborowali z nazistami walcząc przeciw Sowietom. Nawet jeśli zdarzały się takie przypadki, to z racji małego procentu w całości państwa podziemnego, nie można traktować ich jako wytycznej myślenia i zachowania wszystkich oddziałów leśnych. Przyczyna ich oporu, jeszcze z okresu przed upadkiem Berlina, nie miała nic wspólnego z przyjaźnią wobec Niemców. Była to kontynuacja wojny rozpoczętej w 1939 roku. Po raz kolejny w swych dziejach, Polacy walczyli na kilku przeciwstawnych frontach jednocześnie.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.
Redakcja: Antoni Olbrychski
Jesteśmy darmowym portalem, którego utrzymanie dużo kosztuje. Jako medium niezależne pozyskujemy środki na nasze utrzymanie od reklamodawców lub Czytelników. Nie prosimy o wiele - gdyby każda czytająca nas Osoba podarowała nam 10 zł, to starczyłoby to nam na rok bardzo wytężonej działalności i nowych inicjatyw. Okazuje się jednak, że do tej pory wsparło nas zaledwie 0,0002% naszych Czytelników. Dowiedz się, jak możesz nam pomóc!