60. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego – powrót tożsamości [Nieskończenie Niepodległa]
Powstańcy warszawscy, jedna z grup najbardziej doświadczonych traumą wojny, przez dziesięciolecia traktowani są jako wrogowie komunistycznej władzy, a potem jako ludzie przeszłości, do której III Rzeczpospolita stara się nie wracać. Wreszcie, w 60. rocznicę Powstania, młodsze pokolenia oddają hołd ich postawie. Ten moment, w którym – mimo swej inicjatywy – nie dominują politycy, przywraca społeczeństwu poczucie znaczenia niedawnej historii.
Wywołany rocznicą międzypokoleniowy entuzjazm uzmysławia, że tożsamości wspólnoty nie da się budować jedynie na współczesności, a zarazem – że od kilkunastu lat scena polityczno-medialna utrzymuje nieprzepracowane kwestie przeszłości na marginesie życia publicznego. Teraz politycy odkrywają, jak wielkie znaczenie ma ta przestrzeń; niebawem uznają też, że można na niej budować strategię władzy.
Lech Kaczyński (prezydent Warszawy, polityk PiS) w wywiadzie
Wychowałem się ze świadomością wojny jako czegoś oczywistego. Jestem dzieckiem Warszawy w gruzach. [...] Moja mama dorastała w ruchu oporu, ojciec walczył w powstaniu jako 22-letni chłopak. To pokolenie mogłoby dokonać w życiu więcej, gdyby nie miało stempla AK. [...] Niestety, oni walczyli o Polskę wolną, a wyszła komunistyczna. Powstanie było zresztą ostatnią próbą obronienia niepodległości – właśnie przed Rosją. Próba kosztowała znacznie więcej krwi, niż by się wydawało. Zginęło około 200 tysięcy ludzi. To było morze cierpień. O tym nie można zapominać.
Warszawa, 1 sierpnia 2003
[[Jestem dzieckiem z gruzów], „Rzeczpospolita” nr 178/2003]
Z artykułu w „Tygodniku Powszechnym”
Z kilku propozycji lokalizacji [Muzeum Powstania Warszawskiego] zdecydowano się na dawną elektrownię tramwajową, [...] stojącą na gruncie należącym do miasta. [...]
„To jedyne miejsce dające gwarancję, że za siedem miesięcy stanie tu muzeum” – mówi [Jan] Ołdakowski [pełnomocnik prezydenta Warszawy ds. budowy Muzeum Powstania]. Zadaniem jego kilkuosobowego zespołu jest doprowadzenie do tego, by 1 sierpnia 2004 w gmachu dawnej elektrowni otwarto pierwszą część ekspozycji. „A także wprowadzenie do powszechnego obiegu informacji, że w Warszawie dwa razy świętuje się dzień niepodległości: 11 listopada i 1 sierpnia” – dopowiada Ołdakowski.
Warszawa, koniec grudnia 2003
[Tomasz Potkaj, O nich i dla nich, „Tygodnik Powszechny” nr 51–52/2003]
Lech Kaczyński w wywiadzie
Powstanie Warszawskie i ofiarna walka młodych ludzi to wydarzenie bez precedensu w naszej historii. To było pokolenie wyjątkowe i jego pamięć powinna pozostać żywa. Temu ma służyć otwarcie Muzeum Powstania oraz bogate obchody 60. rocznicy jego wybuchu. To przedsięwzięcie ku pokrzepieniu serc, a także oddanie hołdu wszystkim zmarłym i żyjącym powstańcom. Zależy nam, aby odzyskana po 1989 roku niepodległość została utrzymana w nowych warunkach Unii Europejskiej. By tak się stało, potrzebna nam jest społeczność ludzi dumnych ze swojej historii.
Warszawa, 25 marca 2004
[[Będziemy promować nasz patriotyzm], „Metropol”, 25 marca 2004]
Z artykułu w „Tygodniku Solidarność”
Zwraca uwagę entuzjazm i zaangażowanie, jakie towarzyszy osobom pracującym przy budowie i organizowaniu Muzeum. [...] Od wejścia do biur Pełnomocnika Prezydenta stolicy, gdzie przyjmuje się także powstańców i członków ich rodzin. A codziennie zgłaszają się tłumnie, przynosząc dokumenty, informacje, pamiątki. [...]
– Od początku traktujemy powstańców jako najważniejszych VIP-ów – mówi Jan Ołdakowski. – I tak też będzie w czasie obchodów 60. rocznicy Powstania, których integralną część stanowi otwarcie Muzeum.
Warszawa, 18 czerwca 2004
[Teresa Kuczyńska, Będzie biło, „Tygodnik Solidarność” nr 25/2004]
Cezary Chlebowski (historyk) w „Rzeczpospolitej ”
Gdy […] maszerowaliśmy 1,5-kilometrowej długości kolumną – z harcerską banderią konną, pochodniami, dziesiątkami pocztów sztandarowych, orkiestrą Kompanii Honorowej i z samą Kompanią – na trasie od placu Bankowego do placu Powstańców Warszawy, bili brawo i płakali ze wzruszenia wszyscy. I ci żołnierze Armii Krajowej, którzy przyjechali z całego świata, i tych kilkanaście tysięcy stojących w szpalerach warszawiaków.
Warszawa, 30 lipca 2004
[Cezary Chlebowski, Pojubileuszowe refleksje, „Rzeczpospolita” nr 187/2004]
Dariusz Gawin (historyk idei, publicysta)
Pogoda wspaniała, ulicami ciągnął tłum ludzi pięknie ubranych i setki powstańców. Łatwo ich było rozpoznać, bo mieli swój nieformalny strój. Mężczyźni granatowe marynarki, szare spodnie, opaski, berety na głowach, kobiety w żakietach... To wszystko było takie... zachodnie. Po raz pierwszy oglądaliśmy święto w prawdziwym zachodnim kraju, jak we Francji na 11 listopada w Rocznicę Rozejmu.
W latach 90. uwierała nas bezforemność. Nowa Polska nie miała formy. Wszystkie oficjalne uroczystości były przechrzczone z czasów PRL-u […]. Orzeł w koronie, biskup z kropidłem oraz PRL. Brakowało nowoczesnej formy, która istniałaby, gdyby tamto państwo polskie przetrwało. I właśnie ten moment, gdy zobaczyłem idących do muzeum powstańców, to było olśnienie, że właśnie rodzi się forma wolnej Polski. Z piętnastoletnim poślizgiem, ale wreszcie się rodzi. Elegancka, nowoczesna, zachodnia, ale także AK-owska.
Warszawa, 31 lipca 2004
[Piotr Legutko, Jedyne takie muzeum: odzyskana pamięć o Powstaniu Warszawskim, „Horyzont Znak”, Kraków 2014]
Lech Kaczyński podczas otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego
Instytucja, którą dziś otwieramy, jest muzeum niepodległościowej tradycji w jej najbardziej żywym do dzisiaj wydaniu, bo przecież Powstanie Warszawskie było zwieńczeniem polskiego czynu niepodległościowego pierwszej połowy XX wieku, ale było także początkiem. Było początkiem tej walki, która poprzez drugą połowę lat 40., rok 66, 70, `76 doprowadziła do „Solidarności”.
Niepodległość to nie tylko stan prawny i faktyczny, odnoszący się do państwa i narodu. To także realny kształt tego narodu, jego świadomości. To wszystko, co trwanie państwa legitymizuje, co kontynuuje go jako moralną jakość, ale także to – a jest to ważne szczególnie w dzisiejszym świecie – co o narodzie i państwie wiedzą inni, czyli mówiąc najkrócej, jak Polaków i ich historię odbierają inne narody.
Warszawa, 31 lipca 2004
[Lech Kaczyński, Przemówienie z okazji otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego, „Teologia Polityczna” nr 8, 2015]
**Władysław Bartoszewski (przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, powstaniec) podczas otwarcia Muzeum **
Dla wielu z nas, ludzi dziś starych, największą satysfakcją życiową – obok bólu, że nie doczekali tego nasi koledzy – jest to, że doczekaliśmy Polski niepodległej. A jaka ona będzie, to będzie zależeć w ogromnej mierze i od nas. Na tej drodze do lepszej przyszłości nie można zapominać o pełnej prawdzie historycznej. […] Otwarcie Muzeum Powstania Warszawskiego jest znakiem na drodze. Jest nowym początkiem. Jest wyzwaniem.
Warszawa, 31 lipca 2004
[Władysław Bartoszewski, Pisma wybrane, tom 6, 2002–2012, Kraków 2012]
Histmag.org jest partnerem programu Nieskończenie Niepodległa, ogólnopolskiej debaty nad kondycją polskiej niepodległości, społeczeństwa i demokracji na przestrzeni ostatnich dziesięciu dekad. Dowiedz się więcej!
Odwiedź też stronę internetową projektu!
Hanna Tarkowska „Kasia” (łączniczka AK w trakcie Powstania) w wypowiedzi dla „Gazety Wyborczej”
Po raz pierwszy wróciłam do Warszawy w 20. rocznicę wybuchu Powstania. Obchodziliśmy ją skromnie, tylko w swoim środowisku. Źle się wtedy tu czułam, tak jakoś obco. Powstańcy nie cieszyli się wtedy szacunkiem […]. Ale teraz jest wyjątkowo. Nie spodziewałam się.
Warszawa, 1 sierpnia 2004
[„Gazeta Wyborcza” nr 179/2004]
Elżbieta Morawiec (publicystka)
Coraz częściej w moich notatkach pojawia się temat pamięci. Tak się bowiem składa, że obok innych dolegliwości czasu transformacji, od roku 1989, spustoszenia pamięci zbiorowej są jednym z najniebezpieczniejszych schorzeń. I chociaż mogłoby się wydawać, że twierdzenie o nieznajomości spraw minionych jako źródle tych samych błędów w przyszłości należy do truizmów powszechnych, nieliczne są środowiska w pełni tego świadome. Szczęśliwie się stało, że właśnie one, w czym pierwszorzędna zasługa prezydenta Warszawy, Lecha Kaczyńskiego, doprowadziły do uroczystych obchodów 60. rocznicy Powstania Warszawskiego. [...] Miejmy nadzieję, że to świadectwo pamięci, jakie dała Polska, zdoła odmienić ocean niepamięci o bojowym wysiłku Polaków w latach II wojny światowej, jaki panuje w umysłach Europejczyków i Amerykanów.
Kraków
[Elżbieta Morawiec, Nadzieja, świat i krętacze, Kraków 2011]
Janina Paradowska (publicystka) w „Gazecie Wyborczej”
Krucho u nas z historyczną pamięcią. Dlatego rocznica Powstania Warszawskiego – jej obchody po raz pierwszy przybrały takie rozmiary, wystudziły spory, stworzyły porozumienie ponad podziałami, zaangażowały zagranicznych polityków – jest wydarzeniem, które musi zostać odnotowane. Niezależnie od tego, czy organizacja takich obchodów podszyta była bieżącymi politycznymi intencjami.
Warszawa, 2 sierpnia 2004
[Janina Paradowska, Godzina W, „Gazeta Wyborcza” nr 179/2004]
Dariusz Karłowicz (filozof, publicysta) w „Rzeczpospolitej”
Manifestująca się z taką siłą potrzeba oddania sprawiedliwości bohaterom pokazuje, że projekt pojednania przez zamazanie [historii] nie wytrzymuje próby czasu, że publicznego forum nie daje się zbudować w izolacji od prawdy i sprawiedliwości. Poza tym, […] wbrew rozpowszechnionym obawom, ta zbiorowa afirmacja uosabianych przez powstańców wartości nikogo nie przekreśla i nikogo nie wyklucza – stając się rzeczywistym fundamentem możliwego pojednania.
Warszawa, 7 sierpnia 2004
[Dariusz Karłowicz, Niezgoda na amnezję, „Rzeczpospolita” nr 184/2004]
Zdzisław Pietrasik (publicysta) w „Polityce”
Na naszych oczach tworzy się oto nowa świecka tradycja obchodów świąt narodowych […]. Nagle okazuje się, że wszystkim, niezależnie od politycznej przeszłości, zawsze droga była niepodległościowa tradycja, że uczyli się alfabetu na rocznikach paryskiej „Kultury”, a kiedy wstępowali do PZPR, to przebrani w kostium Konrada Wallenroda. […]
Zabrakło też poważnej debaty o samym Powstaniu, którego sens (pomijając nieprzemijający wymiar symboliczny) nie jest wcale tak oczywisty, jak mogłoby się wydawać, kiedy słuchało się podniosłych przemówień i apeli. […]
Może po prostu Polsce, świętującej niedawno (o wiele mniej okazale) przystąpienie do Unii Europejskiej, taki dreszcz patriotycznych wzruszeń był akurat potrzebny. Szkoda jednak, że świętu zabrakło głębszej refleksji nad tym, jacy naprawdę byliśmy wówczas i jacy jesteśmy teraz.
Warszawa, 7 sierpnia 2004
[Zdzisław Pietrasik, Czy wziąłbyś udział w Powstaniu?, „Polityka” nr 32/2004]
Marek A. Cichocki (filozof i politolog)
Ten projekt skanalizował coś, co wzbierało już od dłuższego czasu: potrzebę odzyskania własnej historii przez sferę publiczną, obywatelską. [...] Bo do tej pory historia była przedmiotem specjalistycznych sporów i ocen wystawianych przez autorytety moralne. To historycy, publicyści, politycy mówili nam: to było dobre, a to złe, tak trzeba było zrobić, a nie tak. I grozili palcem: nie idźcie tą drogą, bo straszne rzeczy mogą z tego wyniknąć. Teraz nagle tę narrację przejęli zwykli ludzie: bohaterowie i świadkowie tamtych wydarzeń, ich bliscy.
Warszawa
[Piotr Legutko, Jedyne takie muzeum: odzyskana pamięć o Powstaniu Warszawskim, Kraków 2014]
Jan Nowak-Jeziorański (polityk, powstaniec, emisariusz AK) w „Rzeczpospolitej”
W odrodzonej Rzeczpospolitej musiało upłynąć aż piętnaście lat, aby Powstańcy Warszawscy zostali godnie uhonorowani. Nie chodzi tu przy tym tylko o bohaterstwo żołnierzy AK i cierpienia ludności cywilnej. Chodzi również o wartości, w imię których stolica podjęła walkę: o wolność, niepodległość, demokrację. […]
Nowa, wolna Polska nie tylko krzywdziła Powstańców […], lecz także pod znakiem zapytania stawiała swój stosunek do wartości i zasad fundamentalnych dla każdego wolnego narodu.
Dopiero 60. rocznica Sierpnia 44 przyniosła przełom. Przez pierwsze lata odrodzonej III RP często mówiono, że nie należy wracać do bolesnej przeszłości i należy koncentrować się przede wszystkim na przyszłości. Nie może mieć jednak przyszłości naród, który nie ma pamięci.
Warszawa, 13 października 2004
[Jan Nowak-Jeziorański, Najwspanialszy pomnik, „Rzeczpospolita” nr 241/2004]
Marek A. Cichocki w „Rzeczpospolitej”
Historia znów jest w modzie. […] Pojawiły się nawet wyraźne symptomy czegoś, co można by nazwać kultem flagi narodowej. Socjolodzy wydają się zgodni co do diagnozy: Polacy zadecydowali, że chcą powrotu historycznej tożsamości i kolektywnej pamięci do sfery publicznej swojego państwa i że w pewnym stopniu ten powrót stanowi dla nich odtrutkę na nędzę wstrząsaną coraz to nowymi skandalami, jest sposobem odzyskania godności, której nie dała im dotąd ani demokracja, ani rynek w postkomunistycznym wydaniu.
Po dekadzie banicji historii ze sfery publicznej zaczynamy poszukiwać coraz mocniej odpowiedzi na pytanie, kim jesteśmy. Tożsamości europejskiej nie można budować przez redukowanie tożsamości narodowych – taka tożsamość byłaby fałszem, owocem koszmarnej socjotechniki. Tylko narody świadome swojej tożsamości mogą wraz z innymi budować szerszy kontekst wspólnej europejskiej kultury.
Warszawa, 14 grudnia 2004
[Marek A. Cichocki, Historia powraca, „Rzeczpospolita” nr 292/2004]