22 lipca okiem Polskiej Kroniki Filmowej
Oni tańczą dla mnie (rok 1947)
Kiedy ludzie tańczą na ulicach, to wiedz, że coś się dzieje - powiedziałby zapewne pewien kaznodzieja. W Polsce Ludowej oznaczało to, że na kartce z kalendarza widniał napis „22 lipca, Święto Odrodzenia”. Urodziny „nowej Polski” obchodzono hucznie, w czym niezwykle - jeśli wierzyć opowiadaniom babć i rodziców - pomagała zazwyczaj piękna pogoda.
Tak np. było w 1947 roku. Ludzie pląsali w tak nowych traktorów fabryki "Ursus", a na zabawę podwoziły ich nowe autobusy zakupione we Francji. Były one na tyle wygodne, że w pierwszą podróż zabrali się osobiście członkowie rządu. Masowo oddawano mosty, szkoły, fabryki i inne budynki użyteczności publicznej. Robotnicy pracowali szybciej i efektywniej, a na polach żyto też było bardziej złote niż zazwyczaj. Można by rzec, że gdyby nie 22 lipca Polska Ludowa runęłaby w posadach. I może to wcale nie byłaby drwina?
I słowo stało się ciałem (rok 1947)
Oczywiście świętowała nie tylko Warszawa, ale także cała Polska. Przez miasta, miasteczka i wsie, maszerowały dziwaczne pochody, a ORP "Błyskawica" cumował na Oksywiu. Oczywiście 22 lipca był też dniem odpoczynku dla najwyższych władz państwowych. Prezydent Bierut doglądał danieli wędrujących po jego belwederskim ogrodzie (historia lubi się powtarzać prawda?). Na wakacje nie mógł sobie pozwolić Jan Dworczyk, górnik z Siemanowic, w którego rękach było życie wielu jego towarzyszy pracy. Nic jednak nie przeszkadzało wspominać czasów kiedy żołnierz z chłopem, ramię w ramię, wyznaczali granice nowej Polski!
Gomułkowski sen o potędze (rok 1959)
Ponoć dorośli faceci w rzeczywistości pozostają do końca życia dziećmi. Taką ryzykowną tezę łatwo udowodnić oglądając obchody 22 lipca w 1959 roku. Nad Warszawą góruje już Pałac Kultury, a na Placu Defilad stoi ogromna trybuna honorowa, a na niej Władysław Gomułka, Chruszczow i inni komunistyczni celebryci. W dole zaś maszerują mężni żołnierze, z którymi nikt nie chciałby zadrzeć. Nie na to czekają jednak widzowie. Podniecenie wielkie wzmagają dopiero samoloty, które cieszą najbardziej wymagające oko. Zabawa pełną parą!!!
20 lat minęło...(rok 1964)
W 1964 roku obchodzono 20. rocznicę powstania PRL. Najwięcej uścisków zebrał oczywiście zawsze młody tow. Wiesław. Atmosfera młodości była aż tak widoczna, że udzieliła się orkiestrze, która Marsz Generalski zagrała z werwą i zdecydowaniem. Po raz kolejny narrator PKFu zachwycił się samolotami, choć w 1964 roku ogromną konkurencją wobec tych podniebnych potworów były młode damy i towarzyszący im młodzi panowie, którzy przybyli na Zlot Młodzieży. Pozdrawiali oni ojców ludowej Ojczyzny chustami, piłkami i sztandarami, wzbudzając wśród dygnitarzy wyraźny zachwyt. Tylko okrzyk "Sto lat Wiesław!" pozwalał zadać pytanie czy bardziej celebrowano Gomułkę, czy Polskę...
Piechotą przez 1000 lat historii (rok 1966)
Na tę defiladę czekały pokolenia. W mało której maszerowali bowiem zarówno wojowie Chrobrego, nowożytni husarze i żołnierze spod Lenino. Równie rzadko lecące samoloty układały się w piastowskiego orła, które tylko mącicielom przypominały świąteczną gwiazdkę. Wszyscy mogli być pod tak potężnym wrażeniem, że nie możemy się dziwić, że nawet kwiatki w rękach defilującej młodzieży stały na baczność! Tak obchodzono Święto Odrodzenia w 1966 roku. Miało ono dodatkowy wymiar, gdyż w tym roku celebrowano także 1000-lecie istnienia Państwa Polskiego. Musiało być więc hucznie i efektownie. Tak też wyglądało w oku kamery.
Nowy, lepszy świat (rok 1968)
22 lipca wszystko (oczywiście zupełnie przypadkowo) otwierano przed terminem. W 1968 roku prace rozpoczęto w kopalni miedzi w Polkowicach, a w Płocku o kolejny obiekt wzbogaciła się tutejsza Petrochemia. Politycy uwijali się, aby zdążyć na kolejne uroczystości i osobiście namaścić następne inwestycje, które - oczywiście - zakończyć miano innego 22 lipca. Na lewo i prawo sypały się też nagrody. Odznaczano naukowców i artystów, którzy czynili świat lepszym i weselszym. 22 lipca po prostu aż chciało się żyć!
Generalski 22 lipca (rok 1984)
O 22 lipca mówili także dziennikarze Dziennika Telewizyjnego. Kryzys gospodarczy się pogłębiał, a wraz z nim ubożały także obchody Święta Odrodzenia. Ogromne defilady zastąpiło złożenie wieńców na Grobie Nieznanego Żołnierza. Wszystko było jakieś donioślejsze i pełne zadumy. Generalski sznyt dawał znać o sobie zastępując kicz festynowy, kiczem wojskowym. Smętna strona komunizmu była aż nadto widoczna...
Polecamy e-book Tomasza Leszkowicza – „Oblicza propagandy PRL”:
Książka dostępna również jako audiobook!