Rok 1812: Napoleon idzie na Rosję
Ten tekst jest fragmentem książki Alexandra Mikaberidzego „Wojny napoleońskie. Historia globalna. Tom 2”.
Na początku drugiego dziesięciolecia XIX wieku Napoleon osiągnął to, co nie udało się nikomu od blisko tysiąca lat: całkowitą dominację nad kontynentalną Europą. Pod względem liczby kilometrów kwadratowych powierzchni znajdujących się pod kontrolą Francji rok 1810 oznaczał szczytowy moment potęgi imperium napoleońskiego. Pokonawszy rok wcześniej Austrię, Napoleon rozszerzył swoją władzę na południe wzdłuż wybrzeża Adriatyku, a ponieważ jego brat Ludwik bardziej sympatyzował z interesami holenderskimi niż francuskimi, cesarz anektował również Królestwo Holandii. Dzięki tym nowym nabytkom na wybrzeżu Morza Północnego Francja właściwa składała się wtedy ze 130 departamentów (początkowo z 83), władza cesarska zaś rozciągała się na ogromnym obszarze od bałtyckich brzegów Półwyspu Jutlandzkiego po adriatyckie wybrzeża Włoch i Dalmacji i od hiszpańskiej Andaluzji po granice imperium rosyjskiego. Na kontynencie supremacja Napoleona wydawała się niepodważalna.
Za fasadą tej potęgi i stabilności imperium kryły się jednak liczne niepokojące oznaki. Utrata Maskarenów i Jawy w 1811 roku oznaczała, że Napoleonowi nie zostały żadne posiadłości zamorskie. Brytyjskie zwycięstwo było tak całkowite, że równało się końcowi trwającej ponad dwieście lat morskiej rywalizacji mocarstw europejskich w Azji. Jak już wspomniano, wpływy brytyjskie zaczęły dominować w Iranie oraz Arabii, a Royal Navy władała morzami. W równie trudnym położeniu znalazły się interesy francuskie na zachodniej półkuli, gdzie Napoleon nie miał jakiegokolwiek punktu oparcia: Terytorium Luizjany stało się własnością Amerykanów, Haiti było niepodległe, pozostałe wyspy francuskie na Karaibach zostały zajęte przez Brytyjczyków, a hiszpańska Ameryka, którą Napoleon miał nadzieję zawładnąć, szybko pogrążała się w walkach wewnętrznych.
Rodzi się zatem pytanie: czy gdyby Napoleon zdołał utrzymać panowanie nad Europą, ostateczny wynik wojen napoleońskich byłby inny, biorąc pod uwagę wspomniany rozwój wydarzeń w skali globalnej? Francja przegrała wojnę globalną i w tej sytuacji mogła już tylko liczyć na wygranie wojny regionalnej. Nawet jednak w Europie cesarz Francuzów musiał się zmagać ze znacznymi wyzwaniami. Złe potraktowanie papieża oznaczało zaciekłą wrogość ze strony wielu katolików. Wojna w Hiszpanii ciągle drenowała francuskie zasoby finansowe i ludzkie, nie przynosząc żadnych namacalnych korzyści. Wyczerpane wojną imperium osmańskie formalnie pozostawało sprzymierzeńcem Napoleona, ale coraz bardziej dystansowało się od Francji. System kontynentalny budził powszechny gniew, nawet we Francji, gdzie kryzys gospodarczy z lat 1810–1811 ujawnił oznaki narastającego niezadowolenia burżuazji, która była dotąd najmocniejszym zwolennikiem Napoleona.
Francuski model rządów i administracji zapewniał większą wydajność oraz jednolitość aparatu państwowego, lecz nie miało to zbyt wielkiego znaczenia dla zwykłego ludu, czy to na wsi, czy w mieście, nienawidzącego podatków, poboru do wojska i sprawnych sił policyjnych, które pojawiły się wraz z tym systemem. Z kolei reformy, nawet jeśli były wielce oświecone i postępowe, traciły wiele ze swego uroku, gdy wdrażano je pod lufami karabinów.
Imperialne rządy napoleońskie wywołały przebudzenie narodowe we Włoszech, Holandii i państwach niemieckich, w których okupacja francuska wzbudziła reakcję patriotyczną części wykształconych elit, a w końcu nawet zwykłego ludu. Uczucia narodowe wzbierały coraz bardziej w Prusach, gdzie wybitni niemieccy pisarze i filozofowie, którzy zwrócili się przeciwko Napoleonowi, oddawali swe talenty sprawie nacjonalistycznej propagandy i pobudzania nowego poczucia wolności. Klęski militarne oraz wywołane przez nie głębokie wstyd i upokorzenie pomogły zmienić naturę niemieckiej myśli oświeceniowej, nadając jej cechy romantyczne i nacjonalistyczne, kosztem jej wcześniejszego kosmopolityzmu i racjonalizmu.
Niemieccy i austriaccy przywódcy polityczni rozbudzali tego ducha narodowego, traktując go jako broń przeciwko napoleońskiemu imperializmowi. Reformy pruskie wykorzystały tę narastającą falę uczuć patriotycznych do wzmocnienia państwa, monarchia habsburska zaś zaaprobowała u siebie kampanię propagandy narodowej. Pisarze i myśliciele włoscy także byli coraz bardziej rozczarowani Napoleonem, nawet ci, którzy początkowo z zadowoleniem witali Francuzów w latach 1796–1797. W swojej prozie i poezji wdawali się w zaciekłe polemiki, a ich wezwania do zjednoczenia Włoch odbiły się szerokim echem w całym ówczesnym pokoleniu.
Decyzja Napoleona o inwazji na Rosję latem 1812 roku była jego największym przedsięwzięciem na rzecz utrzymania imperium francuskiego w Europie. Skutkowała wojną na kolosalną skalę, a jej rezultaty diametralnie różniły się od tych, jakie cesarz Francuzów pragnął osiągnąć. Ta sześciomiesięczna kampania obfitowała w epizody triumfu i niedoli, niesłychanej odwagi i nieokiełznanej deprawacji, ale przyniosła także wiele lekcji militarnych. Pod względem rozmachu w dziedzinie planowania i realizacji oraz jej fatalnego zakończenia wojna ta stanowiła wydarzenie bez precedensu aż do agresji niemieckiej na Związek Radziecki w czerwcu 1941 roku.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Alexandra Mikaberidzego „Wojny napoleońskie. Historia globalna. Tom 2” bezpośrednio pod tym linkiem!
Konflikt między Rosją i Francją zaczął się bez formalnego wypowiedzenia wojny, ale jego wybuch nie był zaskoczeniem dla ówcześnie żyjących. W latach 1808–1811 relacje między imperiami stawały się coraz bardziej napięte. Napoleoński system kontynentalny, do którego Aleksander zgodził się przystąpić na mocy pokoju tylżyckiego z 1807 roku, okazał się wielce niekorzystny dla gospodarki rosyjskiej. Rosja nadal była w przeważającej mierze krajem rolniczym, ogromnie uzależnionym od eksportu swych kluczowych surowców. Liczba manufaktur stopniowo rosła, ale baza przemysłowa Rosji pozostawała daleko w tyle za Wielką Brytanią i Francją. Eksportując własne zasoby, Cesarstwo Rosyjskie w znacznie większym stopniu niż na własnej marynarce handlowej polegało na usługach obcych armatorów, wśród których dominowali Brytyjczycy. W rezultacie system kontynentalny wywołał znaczne trudności gospodarcze na skutek zerwania handlu z Wielką Brytanią, której siłę nabywczą bardzo trudno było zastąpić. W 1802 roku, gdy obowiązywał pokój z Amiens, na 986 statków, które przybyły do rosyjskich portów w Petersburgu i Kronsztadzie, było aż 477 brytyjskich i tylko 5 francuskich.
Negatywne skutki systemu kontynentalnego dla Rosji zostały dodatkowo pogłębione przez jej wojny z Turcją i Szwecją, które jeszcze bardziej ograniczyły liczbę partnerów handlowych Petersburga. W portach rosyjskich zalegało mnóstwo towarów (ziarna, konopi, łoju, lnu, drewna, skór, bydła, żelaza itd.), których nie można było sprzedać. Ceny towarów eksportowych gwałtownie spadły, a towarów importowanych drastycznie wzrosły. Panująca w imperium carskim frustracja z powodu ograniczeń systemu kontynentalnego osiągnęła apogeum w 1810 roku, gdy Wielka Brytania zanotowała kiepskie zbiory, podczas gdy w Rosji był urodzaj. Napoleon zezwolił na eksport ziarna do Wielkiej Brytanii (i słono go opodatkował) z portów kontrolowanych przez Francuzów, jednak Rosja nie mogła sprzedać Brytyjczykom niczego, chociaż miała najniższe ceny na kontynencie. Rzecz jasna rosyjscy właściciele ziemscy byli wściekli z tego powodu.
W 1807 roku kupcy francuscy bardzo liczyli na to, że zastąpią swą brytyjską konkurencję na rynku rosyjskim. Po trzech latach nie mieli już takich złudzeń, coraz bardziej bowiem tracili pozycję w handlu z Rosją. Z powodu trwającej wojny z Wielką Brytanią zerwane zostały bezpośrednie połączenia morskie z imperium carów, do którego w 1808 roku nie dotarł ani jeden statek francuski. Jedyną alternatywą pozostawał handel lądowy, ale przewóz towarów przez tereny Europy Środkowej i Wschodniej był znacznie wolniejszy i droższy, co zmniejszało potencjalne zyski. Rozwijający się kryzys w gospodarce rosyjskiej bardzo martwił Francję, gdyż wiele gałęzi jej przemysłu produkowało głównie na tamtejszy rynek. Na przykład wkrótce po wprowadzeniu systemu kontynentalnego izba handlowa w Lyonie ostrzegła Napoleona, iż francuski przemysł jedwabny jest na skraju załamania z powodu utraty rynku rosyjskiego. Francusko -rosyjskie stosunki handlowe ograniczały nie tylko wielkie odległości, ale także brak kredytu i szybka deprecjacja rosyjskiej waluty.
Zerwanie handlu z Wielką Brytanią nie mogło nastąpić w gorszym dla Rosji momencie: jej gospodarka była już obciążona sporym zadłużeniem zagranicznym, a deficyt handlowy, który w 1801 roku wynosił 7 milionów rubli, w 1809 wzrósł do 143 milionów. Skutkiem tego było załamanie kursu papierowego rubla, tym bardziej że Petersburg próbował pokryć rosnący deficyt, drukując pieniądze. W efekcie wartość papierowego rubla spadła z 67 kopiejek w czerwcu 1807 roku do zaledwie 25 kopiejek w grudniu 1810. Miało to dramatyczny wpływ na koszty utrzymania armii rosyjskich w odległych regionach imperium i prowadzone na kilku frontach jednocześnie wojny. W roku 1812 Rosja stanęła w obliczu katastrofy gospodarczej, gdyż rzeczywista wartość dochodów podatkowych państwa zmniejszyła się do zaledwie dwóch trzecich poziomu sprzed pokoju tylżyckiego.
Począwszy od 1810 roku rząd rosyjski podejmował kroki na rzecz ustabilizowania gospodarki, zmniejszając liczbę drukowanego pieniądza, podnosząc podatki, obcinając wydatki i ograniczając import towarów luksusowych (w większości pochodzących z Francji) za pomocą ceł zaporowych. Aleksander zgodził się również złagodzić restrykcje wobec statków pływających pod neutralną banderą, niezależnie od tego, jakiego pochodzenia towary przewoziły. Gdy obroty handlowe portów rosyjskich zaczęły ponownie rosnąć, Napoleon wściekał się, że „bandera hiszpańska, portugalska, amerykańska, szwedzka, a nawet francuska służy do maskowania handlu angielskiego. Wszystkie te statki są angielskie; są załadowane angielskimi towarami dla dobra angielskiego handlu”. Uważał, że gdyby tylko Rosja poważnie spróbowała ukrócić ten handel, Wielka Brytania w ciągu roku byłaby na kolanach. Zamiast tego jednak Aleksander wydał w 1811 roku nowe ukazy, które faktycznie oznaczały wyjście Rosji z systemu kontynentalnego.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Alexandra Mikaberidzego „Wojny napoleońskie. Historia globalna. Tom 2” bezpośrednio pod tym linkiem!
Jednym z najważniejszych źródeł napięć w relacjach między władcami obu mocarstw była Polska. Decyzja Napoleona o utworzeniu Księstwa Warszawskiego, które według słów Aleksandra było „cierniem w boku Rosji”, wzbudziła rosyjskie obawy przed pełną odbudową Rzeczypospolitej i polskiej tożsamości narodowej. Napoleon nie zamierzał jednak spełnić żądań Rosjan, którzy domagali się gwarancji na piśmie, że Polska nie zostanie nigdy wskrzeszona. Cesarz Francuzów chciał zachować Księstwo Warszawskie jako strategiczną barierę chroniącą przed Rosją: „Interesy Francji, Niemiec i Europy tego wymagają; nakazują to względy polityczne […] i wymaga tego honor”. Paryż i Petersburg nie mogły też dojść do porozumienia w kwestii przyszłości imperium osmańskiego. Napoleon – w obawie przed ingerencją rosyjską na Morzu Śródziemnym – najwyraźniej chciał zablokować starania Aleksandra o przejęcie kontroli nad cieśninami tureckimi. Ponadto Rosja i Francja nie były w stanie uzgodnić planów rozbioru posiadłości osmańskich na Półwyspie Bałkańskim. Z kolei dokonana przez cesarza Francuzów reorganizacja Związku Reńskiego odbiła się na interesach Rosji w jednej z najważniejszych dla niej części kontynentu.
Rodzina carska od dawna miała powiązania dynastyczne z niemieckimi domami książęcymi, z których część ucierpiała na skutek poczynań Francji. Szwagier samego Aleksandra stracił swe włości, gdy Napoleon w 1810 roku włączył Księstwo Oldenburga do Cesarstwa Francuskiego. Imperator rosyjski uznał to nawet za celową zniewagę, chociaż faktyczną przyczyną tego posunięcia było pogwałcenie zasad systemu kontynentalnego przez księcia oldenburskiego, który zezwolił na przemyt towarów brytyjskich do swego księstwa.
Na początku drugiej dekady XIX wieku było oczywiste, że układ zawarty w Tylży przestał spełniać swoją rolę i że wkrótce wybuchnie nowa wojna europejska. Wiosną 1810 roku francuski minister spraw zagranicznych Jean-Baptiste de Nompère de Champagny przekonywał w swoim Raporcie na temat spraw kontynentalnych, że sojusz z Rosją osiągnął swój cel i że Francja powinna powrócić do tradycyjnej polityki sojuszy z Turcją, Szwecją i Polską w celu powstrzymania „rosyjskiego kolosa imperialnego”. Tymczasem Aleksander i jego doradcy także doszli do wniosku, że wojna z Francją jest nieunikniona, i w związku z tym usiłowali skusić Berlin i Wiedeń do wystąpienia przeciwko Napoleonowi.
Obecność wojsk francuskich w państwach niemieckich i klęska Austrii w wojnie 1809 roku sprawiły jednak, że kraje te musiały podporządkować się cesarzowi Francuzów. Zgodnie z traktatem z 24 lutego 1812 roku Prusy pozwalały Francji i jej sojusznikom na swobodny przemarsz wojsk przez własne terytorium. Berlin zobowiązał się również do wystawienia 20 tysięcy żołnierzy na potrzeby ewentualnej wyprawy na Rosję. Oprócz tego Prusacy mieli zapewnić armii francuskiej dostawy niezbędnego zaopatrzenia.
W ten sam sposób Francja negocjowała warunki sojuszu z Austrią. Doznawszy w ciągu piętnastu lat porażek w czterech kolejnych wojnach przeciwko Napoleonowi, Wiedeń nie był zbytnio zainteresowany następną konfrontacją. Poza tym świeże były tam jeszcze wspomnienia wsparcia udzielonego Francji przez Rosję w czasie wojny 1809 roku. W latach 1810–1812 Napoleon starał się mocniej związać ze sobą monarchię habsburską. Pierwszym krokiem w tym kierunku było jego małżeństwo z austriacką arcyksiężniczką Marią Ludwiką, po nim zaś nastąpiły przyjazne gesty mające przekonać cesarza Franciszka I do zawarcia sojuszu. Austriacki minister spraw zagranicznych Metternich wykorzystał tę okazję do przyjęcia bardziej pojednawczej, ale pragmatycznej polityki podtrzymywania dobrych stosunków z Francją – przynajmniej dopóki Napoleon był górą.
W nowym traktacie paryskim (14 marca 1812) Francja i Austria obiecały sobie nawzajem wsparcie, a Wiedeń zgodził się wystawić korpus pomocniczy w sile 30 tysięcy żołnierzy pod wodzą księcia Karla Philippa Schwarzenberga, który miał przejść pod rozkazy Napoleona w razie wybuchu wojny z Rosją. Wiedeń grał wszakże na dwa fronty. Miesiąc wcześniej Metternich zapewnił bowiem cara Aleksandra, że Austria nie będzie prowadzić ewentualnej wojny w sposób agresywny.
Planując jakąkolwiek wojnę z Rosją, Napoleon zakładał zawsze, iż na obu skrzydłach frontu wesprą go Szwecja i Turcja, ostatecznie jednak nie zdołał do tego przekonać ani jednej, ani drugiej. Chociaż w Szwecji panował były marszałek napoleoński Bernadotte, w kwietniu 1812 roku kraj ten zawarł sojusz z Rosją. Na mocy traktatu petersburskiego Rosja i Szwecja obiecały sobie „zagwarantować bezpieczeństwo swoich posiadłości oraz niepodległość Północy, które są w równym stopniu zagrożone ambitnymi i drapieżnymi planami Francji”. Petersburg i Sztokholm uzgodniły, że utworzą połączone wojska, które wylądują na zajętym przez Francuzów Pomorzu Szwedzkim. Ponadto Rosja obiecała wesprzeć dążenia Szwecji do anektowania Norwegii, albo na drodze negocjacji z Danią, albo udzielając Szwedom pomocy wojskowej. Ów traktat miał bezpośrednie konsekwencje: zabezpieczył północne granice imperium carskiego i zwolnił wojska rosyjskie stacjonujące w Finlandii. Co do imperium osmańskiego, to tradycyjny sojusz z Francją czynił je naturalnym sprzymierzeńcem Napoleona, lecz sześcioletnia wojna z Rosją była dla Turków istną katastrofą. Ich armie zostały pobite, a skarbiec opróżniony. [...] zawarty w maju 1812 roku pokój bukareszteński był znacznym sukcesem dyplomatycznym Petersburga. Mimo że Rosjanie byli zmuszeni zwrócić większość swych zdobyczy w księstwach naddunajskich, zachowali Besarabię i zachodnią Gruzję, a co najważniejsze, zwolnili całą Armię Dunaju, którą mogli wykorzystać do działań militarnych przeciwko Napoleonowi.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Alexandra Mikaberidzego „Wojny napoleońskie. Historia globalna. Tom 2” bezpośrednio pod tym linkiem!
Od wiosny 1810 do lata 1812 roku Napoleon prowadził na niespotykaną wcześniej skalę przygotowania do wojny. Zgodnie z rozpowszechnionym obecnie przekonaniem miał on nie docenić czekających go trudności. W gruncie rzeczy jednak doskonale zdawał sobie sprawę ze skali wyzwań, z którymi miał się zmierzyć w Rosji. Świadczy o tym szeroki zakres zagadnień omawianych przez niego w korespondencji z tego okresu. Nie tylko studiował historię i geografię Rosji, ale w czasie poprzednich kampanii w Polsce zdobył także doświadczenie w zakresie prowadzenia wojny na słabiej zaludnionych obszarach, gdzie brakowało zaopatrzenia i dobrych dróg. Przestrzegał, że wojna z Rosją „pod żadnym względem nie będzie przypominać tej z Austrią; bez środków transportu wszystko stanie się bezużyteczne”. Stwierdzał też, że „nie możemy liczyć na to, że znajdziemy cokolwiek na terenach wiejskich, dlatego musimy zabrać wszystko ze sobą”.
Ogłoszono nowy pobór rekruta, a francuskie załogi twierdz w północnych Niemczech, zwłaszcza w Gdańsku i Hamburgu, zostały wzmocnione. Napoleon koordynował formowanie i przerzucanie na wschód dwunastu korpusów, które tworzyły jego nową Wielką Armię. Skrupulatnie nadzorował przesunięcia i wyposażenie sił liczących dziesiątki tysięcy żołnierzy, a także organizował ogromne zapasy dla magazynów amunicji, które miały zaopatrywać jego wojska. Dolina Wisły stała się bazą logistyczną Wielkiej Armii. W Gdańsku, Głogowie, Kostrzynie, Szczecinie, Warszawie, Modlinie, Toruniu i Malborku utworzono składy zaopatrzenia i amunicji. Zapewniono ogromną liczbę taborów, które miały transportować zapasy zaopatrzenia dla jego armii na czterdzieści dni.
Napoleon przyspieszył przygotowania, po tym jak Rosjanie odnieśli pod koniec 1811 roku decydujące zwycięstwo nad Turkami pod Ruszczukiem (Ruse) i zmusili sułtana do podpisania zawieszenia broni. Wiosną 1812 roku w północnych Niemczech i Księstwie Warszawskim skoncentrowano Wielką Armię liczącą blisko 600 tysięcy ludzi, 1372 działa i 180 tysięcy koni. Mniej więcej połowę jej żołnierzy dostarczyli sojusznicy cesarza Francuzów, czyli Austria, Prusy, Saksonia, Hiszpania, Bawaria, Księstwo Warszawskie i Włochy. Armia została podzielona między trzy główne dowództwa, które miały pod komendą wojska rozciągnięte szerokim łukiem od Tylży do Lublina. Centrum i prawe skrzydło Wielkiej Armii znajdowały się pod bezpośrednim dowództwem cesarza, który mimo ogromu teatru działań wojennych – jego siły były rozrzucone na przestrzeni blisko 400 kilometrów – pozostał wierny swej zasadzie jedności dowodzenia.
Z kolei Rosja wystawiła w 1812 roku około 650 tysięcy żołnierzy, tyle że byli oni rozproszeni na krańcach ogromnego imperium – w Finlandii, Mołdawii, na Krymie, Kaukazie i innych regionach. W rezultacie do osłony prowincji zachodnich przed najazdem Napoleona pozostało jedynie około 250 tysięcy ludzi i nieco ponad 900 dział. Siły te podzielono na trzy główne armie i kilka samodzielnych korpusów. Najważniejsze zadanie przypadło 1. Armii Zachodniej, którą dowodził Michaił Barclay de Tolly, oraz 2. Armii Zachodniej dowodzonej przez księcia Piotra Bagrationa.
W dniach 23–24 czerwca 1812 roku Wielka Armia sforsowała graniczny Niemen. Zdając sobie sprawę z ogromnych rozmiarów imperium rosyjskiego, Napoleon planował jak najszybciej dopaść Rosjan. Wierzył, że zdoła zwyciężyć w ciągu trzech tygodni, staczając decydujące bitwy w regionach przygranicznych. W pierwszej fazie działań, po przekroczeniu Niemna, zamierzał okrążyć siły przeciwnika szerokim manewrem oskrzydlającym przez Wilno. Gdyby ta operacja się powiodła, mogła doprowadzić do klęski armii rosyjskich, jednak ani Napoleon nie zdołał oskrzydlić rosyjskiej 1. Armii Zachodniej, ani jego bratu Hieronimowi nie udało się związać walką 2. Armii Zachodniej. 28 czerwca Napoleon wkroczył do Wilna, gdzie polscy mieszkańcy zgotowali mu huczne powitanie. Cesarz Francuzów wiedział jednak, że jest za wcześnie na świętowanie.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Alexandra Mikaberidzego „Wojny napoleońskie. Historia globalna. Tom 2” bezpośrednio pod tym linkiem!
Manewr wileński stanowił pierwszą dużą operację Napoleona w tej wojnie, ale pod względem strategicznym był jego porażką, która miała się okazać typowa dla działań wojennych w następnych dwóch i pół miesiąca. Obie rosyjskie armie unikały bezpośredniej konfrontacji z przeważającymi siłami przeciwnika, cofając się ciągle, co w końcu zaprowadziło je do wrót Smoleńska. W czasie odwrotu Rosjanie stosowali taktykę spalonej ziemi, niszcząc zapasy zaopatrzenia, które mogłyby posłużyć wrogowi. Piekący skwar i ulewne deszcze dodatkowo pokrzyżowały plany Napoleona, powodując nadspodziewanie wysokie straty w szeregach Wielkiej Armii. Do 1 lipca setki rozkładających się końskich trupów blokowały drogę z Kowna do Wilna.
Wydarzenia pod Wilnem pokazały, że już same rozmiary Wielkiej Armii utrudniały jej dowództwu zmaganie się z przeciwnościami. Gwałtowna rozbudowa jednostek spowodowała wakaty w etatach oficerskich i podoficerskich, które zapełniano niedostatecznie przygotowanymi kandydatami. Już osiem dni po rozpoczęciu kampanii sam Napoleon narzekał na swoich oficerów sztabowych i na fakt, że „niczego się nie wykonuje”. Raporty wewnętrzne i korespondencja z tamtych dni pokazują, że kwatera główna Napoleona w istocie operowała w prawdziwej „mgle wojny”. Pomimo doświadczonego wywiadu wojskowego oraz sporych sił kawalerii francuskie dowództwo miało raczej ograniczoną wiedzę o położeniu wroga i praktycznie żadną na temat jego zamiarów. Nawet proste zadania, takie jak zidentyfikowanie wiosek i tras przemarszu, były utrudnione, co skłoniło marszałka Berthiera do narzekań, iż „mapy, jakich obecnie używamy, nie są dostatecznie szczegółowe i tak naprawdę nie wiemy, gdzie znajdują się” jednostki. Dzień później z kolei Napoleon poskarżył się, że „nasze mapy są tak niekompletne, że praktycznie bezużyteczne”.
Jeszcze bardziej niepokojąco wyglądała kwestia logistyki. Niemal natychmiast po przekroczeniu granicy rosyjskiej Wielka Armia zaczęła napotykać problemy, które poważnie utrudniały jej prowadzenie operacji. W poprzednich kampaniach wojska Napoleona działały w rozproszeniu, by wyżywić się kosztem podbitego kraju, i często pozostawały w ruchu, by unikać wyczerpania zasobów w danej okolicy. Ta kampania nie miała być wyjątkiem od tej praktyki i sam moment rozpoczęcia inwazji wskazuje, że Napoleon zamierzał w pełni wykorzystać w tym celu okres żniw. Dzięki temu późnym latem miałby świeżo skoszone siano i owies dla uzupełnienia swoich zapasów. Wcześniejsze kampanie cesarza Francuzów odbywały się jednak w gęsto zaludnionych i dobrze rozwiniętych regionach Europy Środkowej, gdzie rewolucja agrarna oraz zwarta sieć pierwszorzędnych dróg (w wielu przypadkach brukowanych szos) tworzyły sprzyjające środowisko do prowadzenia wojny manewrowej, którą on preferował. Tymczasem zachodnie prowincje Rosji należały do najsłabiej rozwiniętych regionów w Europie.
Napoleon i jego dowódcy szybko zdali sobie sprawę, że ciężkie wozy czterokonne nie nadają się do działań w Rosji z powodu swej wagi i stanu tamtejszych dróg, zwłaszcza po ulewnych deszczach. W związku z tym Wielka Armia była zmuszona wykorzystywać mniejsze wozy, które zabierano miejscowej ludności, to jednak powodowało opóźnienia i ogólny chaos. Dlatego w pierwszych kilku tygodniach wojny armii napoleońskiej najbardziej dawał się we znaki nie brak zaopatrzenia, lecz niemożliwość dostarczenia go na czas z powodu braku odpowiednich środków transportu.
Pierwszy miesiąc wojny również stronie rosyjskiej przyniósł niejednoznaczne skutki. Na froncie dyplomatycznym Rosja zdołała wynegocjować traktaty nie tylko ze Szwecją i Turcją, ale także z Wielką Brytanią. Pokój w Örebro, zawarty 18 lipca 1812 roku przez Rosję, Szwecję i Wielką Brytanię, zakończył konflikty zbrojne między tymi państwami, torując drogę do ich współdziałania przeciwko Francji. W ten sposób położone zostały podwaliny pod utworzenie szóstej koalicji antyfrancuskiej, która ostatecznie miała pokonać Napoleona w latach 1813–1814. Dwa dni później, na mocy traktatu w Wielkich Łukach, Rosja stała się pierwszym mocarstwem, które oficjalnie uznało przedstawicieli hiszpańskich Kortezów kierujących krwawą wojną partyzancką przeciwko Napoleonowi. Obaj sygnatariusze zgodzili się koordynować swoje działania militarne.
Były to kluczowe osiągnięcia dyplomatyczne Rosji, lecz nie zapewniły jej tego, czego w tamtym momencie potrzebowała najbardziej, czyli bezpośredniej pomocy wojskowej w obronie przed najazdem Wielkiej Armii.