Mary Beard – „Dwunastu cesarzy. Przedstawienia władzy od starożytności do czasów nowożytnych” – recenzja i ocena
Mary Beard – „Dwunastu cesarzy. Przedstawienia władzy od starożytności do czasów nowożytnych” – recenzja i ocena
Mary Beard, uznana popularyzatorka wiedzy o starożytności i profesor filologii klasycznej na Uniwersytecie Cambridge, tym razem na warsztat wzięła wizerunki rzymskich władców z dynastii julijsko-klaudyjskiej. Skojarzenie jest nieprzypadkowe – barwne portrety tych cezarów odmalował w swym nieśmiertelnym dziele sławny pisarz i historyk Swetoniusz. Angielska badaczka wychodzi jednak poza tę opowieść i szuka w przedstawieniu potężnych mężczyzn i kobiet starożytności sposobów odczytywania tych postaci w kolejnych wiekach, a także ich znaczenia dla naszego postrzegania epoki i źródłach rozmaitych motywów.
Beard wybrała nietypowy sposób opowiadania o cezarach. Co naprawdę o nich wiemy? Czy Juliusz Cezar wyglądał jak ten sportretowany przez Alberta Uderzo we współpracy ze scenarzystą René Goscinnym w serii komiksów o Asterixie? Czy Neron miał twarz Petera Ustinova lub może Michała Bajora? Czy starożytne wizerunki stanowią odbicie psychologii najbardziej wpływowych ludzi swoich czasów? Autorka stawia jeszcze inne pytanie: a jeśli wizerunki tych osób nigdy do nich nie należały, a jedynie my niewłaściwie przypisaliśmy artystyczną wizję do człowieka?
Takie ujęcie prowokuje do nieustannego zadawania pytań o nasze postrzeganie historii. Bo czyż nie ulegamy pewnym mitom i wizjom pisarzy oraz artystów? Marek Aureliusz to idealny władca, który śnił o przywróceniu republiki („Gladiator” Ridleya Scotta), a Klaudiusz, choć pogardzany ze względu na swoją ułomność, okazał się dalekowzrocznym cesarzem, który marzył o przywróceniu republiki. I ma twarz Dereka Jacobiego. I o sile oddziaływania decyduje często popularność danego dzieła, nie zaś wierność prawdzie historycznej. Gdy czytałam książkę Mary Beard, pomyślałam sobie o tym, w jaki sposób postrzegamy naszych władców. Bo przecież Mieszka I już zawsze będziemy widzieć oczami Jana Matejki, zaś bitwę pod Cedynią spowijać będzie mgła tajemniczości, bo żaden z wielkich malarzy nie zechciał jej nam opowiedzieć.
Wydawca zadbał o bogatą szatę graficzną. Niektórzy bardziej wybredni odbiorcy pewnie będą narzekać, że ilustracje mogły zostać zamieszczone na papierze kredowym we wklejkach, dzięki czemu obrazy te nabrałyby wyrazistości i były bardziej czytelne. Moja ocena tego wyboru wydawcy jest jak najbardziej pozytywna, a chcąc lepiej przyjrzeć się tym przedstawieniom, po prostu sięgam do internetu lub innych opracowań.
Oczywiście Mary Beard nie byłaby sobą, gdyby nie snuła porównań z późniejszymi czasami i nie odwoływała się do literatury. Perspektywa anglosaska siłą rzeczy niesie za sobą pewne ograniczenia i z przyjemnością przeczytałabym, jak autorka odnosi się do mniej znanych na Wyspach autorów z innych krajów (lub po prostu bardziej ignorowanych). Jak do jej wizji rzymskich cesarzy przystaje Neron pędzla Henryka Siemiradzkiego lub pióra Henryka Sienkiewicza?
Jak zauważa autorka, wygląd cezarów jest de facto historią konstruktywnych zmian tożsamości. Do dziś wykorzystujemy to wyobrażenie, by tworzyć symbole służące do skrytykowania nielubianego polityka (któż lepiej pasuje do tego niż wspomniany Neron obserwujący wielki pożar Rzymu beztrosko pogrywając na lutni?) lub systemów politycznych w ogóle. W wizerunkach starożytnych i wszechwładnych cesarzy lubimy odbijać nasze obawy na temat kierunku, w którym podąża demokracja. A jednocześnie fascynuje nas potęga tych ludzi, blichtr dworu oraz bogactwo znaczeń, uniwersalnych lekcji dla współczesnego świata.
Ostatecznie jednak starożytność wciąż pozostaje niewyczerpanym źródłem motywów, ścierania się wyobrażeń o starciu szlachetności i żądzy zemsty, zepsucia i moralności. Bo starożytni mocarze, którzy spoglądają na nas z marmurowych posągów, nowożytnych płócien i srebrnego ekranu, są wciąż żywi i mogą nam jeszcze niejedno powiedzieć. I odwrotnie, to my możemy sobie wiele przekazać dzięki wyobrażeniu, jakie wykształciła w nas kultura i popkultura. Nawet, jeżeli obecnie nie mają one wiele wspólnego z rzeczywistością.