Plebiscyt na Górnym Śląsku: „Głosuj za Polską, a będziesz wolny”
Górny Śląsk w czasie I wojny światowej nie był obszarem, na którym toczyły się działania wojenne – front w pierwszych miesiącach wojny przebiegał na wschodzie, pod Łodzią, na Kielecczyźnie i w Galicji, w połowie 1915 roku przesunął się już jednak dalej w głąb ziem Imperium Rosyjskiego. Opole, Katowice czy Rybnik były zapleczem, które dostarczało walczącym kaiserowskim Niemcom rekrutów, pożywienia i przede wszystkim surowców oraz wyrobów przemysłowych. Górnośląskie kopalnie węgla kamiennego, rudy żelaza, cynku i ołowiu, huty i zakłady przemysłu ciężkiego były ważnym składnikiem gospodarki II Rzeszy. Na obszarze tym jeszcze w XIX wieku wykształciła się nowoczesna, wielkoprzemysłowa klasa robotnicza, dodatkowo rozdarta między dwie narodowości – Niemców i Polaków. Według danych z niemieckiego spisu z 1905 roku, na Górnym Śląsku żyło ok. 1 150 tys. Polaków (57 proc. mieszkańców) i 750 tys. Niemców (37 proc.). Dane te, jak zwykle w epoce wielonarodowych imperiów, odnosiły się do kwestii deklarowanego języka – sytuację komplikowały charakterystyczne dla pogranicza mieszane tożsamości, związane z miejscem zamieszkania, ulokowaniem społecznym czy wyznawaną religią.
Jesienią 1918 roku te dwa problemy – klasowy i narodowościowy – wybuchły z nową siłą. Przegrana Cesarstwa Niemieckiego w Wielkiej Wojnie uruchomiła nowe procesy, które odcisnęły swój wpływ na przemysłowo-rolniczy region. Po pierwsze, państwem – od 9 listopada republiką – wstrząsnęła rewolucja socjalistyczna, która przyniosła wzrost napięć między klasami, powstanie rad robotniczych i żołnierskich i ogólne osłabienie autorytarnego do tej pory reżimu. Chociaż na Górnym Śląsku konflikty rewolucyjne nie przybrały aż takiego wymiaru jak np. w Berlinie czy Bawarii, krajobraz społeczno-polityczny został w radykalny sposób zmieniony – 22 listopada 1918 roku rozpoczął się wielki strajk 14 tys. robotników z 22 kopalń, tworzono rady robotnicze, a wśród żołnierzy i policjantów narastało coraz większe rozluźnienie.
Polsko-niemiecki konflikt o Górny Śląsk
Co gorsze (z perspektywy Niemców), powoli aktywizować zaczynał się też polski ruch narodowy – na bazie „Sokoła” utworzono Straż Obywatelską dla Górnego Śląska, przekształconą później w legalne Związki Wojackie. Polscy aktywiści nawiązali kontakt z Naczelną Radą Ludową w Poznaniu, która rościła sobie prawo do reprezentowania Polaków w Niemczech. W Warszawie odradzało się niepodległe państwo polskie, które w naturalny sposób zerkało na zachód, w kierunku Wielkopolski, Pomorza i Górnego Śląska. Utworzona 11 stycznia 1919 roku Polska Organizacja Wojskowa Górnego Śląska (niemająca nic wspólnego z istniejącą od 1914 roku piłsudczykowską POW w Kongresówce i Galicji) przygotowywała się do przeprowadzenia „wielkopolskiego” wariantu przejęcia władzy w regionie – wzorowanego na poznańskim zrywie z 27 grudnia 1918 roku powstania, które wykorzystałoby słabość Niemców. Liderem polskiego ruchu narodowego na Górnym Śląsku stał się Wojciech Korfanty – przed wojną poseł do parlamentu niemieckiego, członek władz powstania wielkopolskiego i niekwestionowany autorytet polityczny dla większości polskich działaczy.
Równolegle o Górny Śląsk (i inne „Kresy Zachodnie”) podjęła starania dyplomacja odradzającego się niepodległego państwa polskiego. Kierowany przez Romana Dmowskiego Komitet Narodowy Polski, korzystając z oficjalnego uznania dyplomatycznego aliantów zachodnich, działał na otwartej 18 stycznia 1919 roku paryskiej konferencji pokojowej, która miała wytyczyć granice w Europie po Wielkiej Wojnie. 29 stycznia Dmowski wygłosił przed przywódcami zwycięskich mocarstw kilkugodzinne, erudycyjne wystąpienie, w którym zarysował polskie postulaty terytorialne. Na zachodzie żądał m.in. Wielkopolski, Pomorza Gdańskiego, południowej części Prus Wschodnich, całego Księstwa Cieszyńskiego oraz Górnego Śląska. Utworzona wkrótce Komisja do Spraw Polskich (tzw. Komisja Cambona, od nazwiska przewodniczącego, francuskiego ambasadora Jules’a Cambona) przychyliła się do polskich postulatów – duże znaczenia miało tu wsparcie Francji dla Polski, służące osłabieniu powojennych Niemiec. Wkrótce jednak strona niemiecka, przy wsparciu niechętnej Polakom Wielkiej Brytanii (zwłaszcza liberalnego premiera Davida Lloyda George’a), zaczęła przedstawiać różnorodne argumenty historyczne i ekonomiczne przeciwko przyznaniu Polakom Górnego Śląska. Wydaje się, że jednym z najważniejszych było stwierdzenie, że bez górnośląskiego przemysłu Republika Weimarska nie poradzi sobie ze spłatą reparacji wojennych.
Podpisany ostatecznie 29 czerwca 1919 roku traktat wersalski z pokonanymi Niemcami w kwestii Górnego Śląska odwołał się do rozwiązania kompromisowego – plebiscytu, w którym mieszkańcy w powszechnym głosowaniu mieli zadecydować o przynależności państwowej. W Europie po I wojnie światowej wyznaczono kilka obszarów plebiscytowych. Traktat wersalski, oprócz Górnego Śląska, wspominał także o Warmii, Mazurach i Powiślu, południowym Szlezwiku, zagłębiu Saary oraz okręgach Eupen i Malmedy. Traktat z Austrią w Saint Germain-en-Laye z 10 września zarządził plebiscyt w Południowej Karyntii, ustalenia dyplomatyczne doprowadziły też do głosowań w Sopronie oraz niezorganizowanego ostatecznie plebiscytu na Śląsku Cieszyńskim. Decyzja o organizacji tego typu procedury miała swoją podstawową zaletę – w teorii oddawała decyzję ludziom żyjącym na miejscu, ograniczając rozgrywki mocarstw przy okazji np. arbitrażu. Praktyka, w tym właśnie górnośląska, pokazała jak skomplikowany do uczciwego przeprowadzenia i rozstrzygnięcia może być plebiscyt terytorialny.
Równolegle do rozgrywek dyplomatycznych w Paryżu, na Górnym Śląsku trwał pełzający konflikt polsko-niemiecki. Republika Weimarska starała się ustabilizować sytuację w regionie i osłabić pozycję lewicy oraz polskiego ruchu narodowego. Zadanie obrony spornego terenu otrzymali żołnierze Dywizji Ochrony Pogranicza (Grenzschutzu, która to nazwa po stronie polskiej stała się wkrótce synonimem całości sił niemieckich), a następnie 32. Brygady Reichswehry. Problemem było jednak nierzadko rozprzężenie pododdziałów, które nie były w stanie np. skutecznie zabezpieczać granicy z Polską. Wsparciem dla armii okazały się freikorpsy – nacjonalistyczne bojówki złożone z byłych żołnierzy, zaangażowane m.in. w walkę z rewolucjonistami. Górnośląski Korpus Ochotniczy (Oberschlesisches Freiwilligen-Korps, OFK) stanowił zaplecze sił porządkowych, które w związku z wprowadzonym w regionie stanem oblężenia rozpoczęły ostre działania wymierzone m.in. w Polaków. W tym czasie POW GŚ zwiększała swoje szeregi i przygotowywała się do powstania, wstrzymywanego jednak przez Wojciecha Korfantego w związku z trwającą wciąż konferencją pokojową. Jedynie w nocy z 7 na 8 czerwca doszło do tzw. powstania oleskiego, będącego samodzielną próbą przyłączenia tego pogranicznego powiatu do Wielkopolski.
Latem 1919 roku siły niemieckie przeżywały ponowne osłabienie – podpisanie traktatu wersalskiego zmusiło Republikę Weimarską do rozwiązania freikorpsów i ograniczenia liczebności wojska. Wśród żołnierzy pojawiła się demoralizacja, a konflikt wywołało zatrudnianie byłych bojówkarzy z OFK w straży zakładowej kopalń i hut. W połączeniu z postulatami społecznymi doprowadziło to do wybuchu strajku, który 14 sierpnia objął już ok. 60 proc. robotników okręgu przemysłowego (ok. 140 tys. osób). Następnego dnia przed kopalnią „Mysłowice” doszło do tragedii – żądający wypłaty wynagrodzeń górnicy i ich rodziny zostali ostrzelani z broni maszynowej przez żołnierzy. Zginęło 10 osób (w tym kobiety i dziecko), co zaostrzyło nastroje społeczne. 18 sierpnia w regionie ogłoszono strajk generalny.
Sytuacja ta doprowadziła do wybuchu I powstania śląskiego. W POW GŚ panował chaos decyzyjny, spowodowany m.in. rozproszeniem kierownictwa i aresztowaniem komendanta organizacji Józefa Grzegorzka. Ostatecznie 14 sierpnia 1919 roku w obozie uchodźców górnośląskich w Piotrowicach koło Karwiny Maksymilian Iksel samozwańczo powołał dowództwo powstania i wydał rozkaz rozpoczęcia walk w nocy z 16 na 17 sierpnia. Dotarł on tylko do południowych, najbardziej spolonizowanych powiatów górnośląskich – pszczyńskiego i rybnickiego. Polska konspiracja, licząca ok. 22 tys. członków, dysponowała tylko nieco ponad 6 tys. sztuk broni. Walki na południu toczyły się wokół Rybnika, Mikołowa i Pszczyny, których nie udało się zdobyć powstańcom – zajęli oni w większości mniejsze miejscowości i wsie (np. Tychy), szybko jednak byli wypierani przez lepiej przygotowanych Niemców. 18 sierpnia pozostałe na wolności kierownictwo POW GŚ wydało decyzję o przyłączeniu się do powstania, stawiając na jego czele por. Alfonsa Zgrzebnioka. Walki przeniosły się do okręgu przemysłowego, przede wszystkim w rejon osiedli i wsi na granicy Katowic i Mysłowic (Szopienice, Bogucice, Dąbrówka Mała, Giszowiec, Nikiszowiec) oraz na południe od centrum Bytomia (Bobrek, Szombierki, Orzegów). Zryw nie odniósł jednak sukcesu – walki miały w większości charakter nieregularny, a poszczególne oddziały wycofywały się na teren Polski. Ostatecznie 24 sierpnia 1919 roku Zgrzebniok ogłosił koniec powstania. Śmierć poniosło ok. 500 powstańców, a ok. 9,2 tys. przedostało się do Zagłębia Dąbrowskiego i na Śląsk Cieszyński (razem z rodzinami na ziemiach polskich znalazło się ok. 22 tys. uchodźców).
Klęska I powstania śląskiego przyniosła ludności polskiej falę represji ze strony Niemców, którzy obawiali się… wybuchu regularnej wojny ze wschodnim sąsiadem. Ostatecznie jednak na mocy traktatu wersalskiego 11 listopada 1919 roku władzę na Górnym Śląsku przejęła Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa, odpowiedzialna za przeprowadzenie rozstrzygającego głosowania ludności w sprawie przynależności państwowej. Zmiana ta wiązała się z wycofaniem wojsk niemieckich z obszaru plebiscytowego oraz ogłoszenia amnestii dla uczestników powstania, którzy mogli wrócić do domów i ponownie zaangażować się w działalność propolską.
Pod alianckim zarządem
Pojawienie się na Górnym Śląsku Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej wpłynęło w istotny sposób na sytuację polityczną w regionie. Ciało, na czele którego stanął francuski generał Henri Le Rond, przejęło formalnie władzę na spornym terenie, chociaż w praktyce musiało korzystać z istniejącego już niemieckiego aparatu urzędniczego oraz policyjnego – powołana na nowo 4-tysięczna Sicherheitspolizei (SiPo) złożona była w większości z Niemców, w tym wielu byłych żołnierzy Grenzschutzu i freikorpslerów. Alternatywą były tylko alianckie oddziały wojskowe, które przybyły na Górny Śląsk od końca stycznia 1920 roku. Początkowo było to ok. 12 tys. Francuzów i 3 tys. Włochów, w ciągu roku siły te zwiększyły się o ok. 1,5 tys. żołnierzy włoskich i 4,5 tys. Brytyjczyków. Trzon tych wojsk stanowili strzelcy alpejscy, gdyż na Zachodzie mylnie uznano, że „Górny” Śląsk jest obszarem… górskim. Alianci mieli zapewniać spokój i ewentualnie rozdzielać zwaśnione strony, a specjalni kontrolerzy otrzymali władzę w wyznaczonych powiatach. W praktyce żołnierze (zwłaszcza francuscy) byli źródłem konfliktów z lokalną ludnością – wszelkie przestępstwa strzelców alpejskich, ale także m.in. utrzymywanie przez nich stosunków z miejscowymi kobietami, wzbudzało gniew Niemców. Wiadomo też, że oficerowie z poszczególnych państw mieli swoje sympatie – Francuzi wspierali Polaków, Brytyjczycy i Włosi popierali Niemców.
Histmag jest darmowy. Prowadzenie go wiąże się jednak z kosztami. Pomóż nam je pokryć, ofiarowując drobne wsparcie! Każda złotówka ma dla nas znaczenie.
Interesy strony polskiej w tym układzie politycznym reprezentował Polski Komisariat Plebiscytowy, ulokowany w wykupionym przez rząd RP hotelu „Lomnitz” w Bytomiu. Na jego czele stanął Wojciech Korfanty – niepodważalny lider polskiego ruchu narodowego na Górnym Śląsku, powiązany z dominującą w polskim Sejmie Ustawodawczym prawicą. Co więcej, polski komisarz utrzymywał dobre stosunki z gen. Le Rondem, co stanowiło dodatkowy atut polityczny. Jego niemieckim odpowiednikiem był Kurt Urbanek, lokalny polityk o dużo mniejszej rozpoznawalności i wpływach. Polski Komisariat Plebiscytowy zatrudniał ok. tysiąca pracowników, dysponujących samochodami i motocyklami i zaangażowanych przede wszystkim w działalność propagandową. Finansowanie PKP zapewniały dotacje z budżetu państwa polskiego, a także dobrowolne wpłaty społeczne, organizowane w innych częściach Rzeczpospolitej. Warto też zaznaczyć, że Komisariat był faktycznym kierownictwem polskiego ruchu narodowego w regionie, obejmującego zarówno legalną, jak i nielegalną działalność, w tym odradzającą się konspirację wojskową.
Rok 1920 przyniósł Górnemu Śląskowi dalsze napięcia i konflikty społeczne. 12 kwietnia, po zabiciu Niemca przez francuskiego żołnierza, doszło w Opolu do rozruchów wywołanych oburzeniem ludności niemieckiej. Gdy 2 maja w stolicy regionu demonstrowała polska ludność wiejska, doszło do ataku na nią Niemców, co doprowadziło do kolejnych zamieszek. W tym czasie zniszczono m.in. polskie przedstawicielstwa plebiscytowe w Koźlu i Głogówku, a także zaatakowano hotel „Lomnitz”. Wydarzenia te pokazały słabość SiPo, bardziej lojalnego wobec Niemców niż władz alianckich. Latem sytuację dodatkowo zaogniła sytuacja na froncie polsko-bolszewickim – władze niemieckie sympatyzując z bolszewikami ogłosiły neutralność, a strajki na kolei blokowały transporty materiałów wojennych do Polski. Równolegle zaogniała się sytuacja w fabrykach, gdzie dochodziło do coraz większej liczby protestów, a we wschodniej części regionu trwał polski strajk szkolny, mający na celu zdobycie lepszej pozycji w szkolnictwie. W tej sytuacji 17 sierpnia doszło w Katowicach do manifestacji niemieckiej, która wymknęła się spod kontroli SiPo, zepchnęła oddział francuski do defensywy i doprowadziła do wystąpień antypolskich – w linczu zginął lekarz i działacz narodowy dr Andrzej Mielęcki. Następnego dnia Niemcy zaatakowali, zdemolowali i podpalili katowicką siedzibę Polskiego Komisariatu Plebiscytowego – w trakcie starć zginęli kolejni Polacy.
W tej sytuacji w nocy z 17 na 18 sierpnia katowicka POW GŚ rozpoczęła kontrakcję wymierzoną w Niemców, mającą na celu powstrzymanie przemocy antypolskiej. Następnego dnia Wojciech Korfanty zgodził się na rozpoczęcie akcji powstańczej, która miała przybrać formę demonstracji zbrojnej. W górnośląskim okręgu przemysłowym rozpoczęto strajk generalny, łącząc postulat narodowe i społeczne. Polscy konspiratorzy rozpoczęli akcję zajmowania niemieckich urzędów i rozbrajania posterunków SiPo we wschodniej części Górnego Śląska (powiaty: pszczyński, rybnicki, raciborski, katowicki, bytomski, królewskohucki, zabrski, toszecko-gliwicki, tarnogórski i lubliniecki). Nie atakowano jednak sił alianckich i nie wkraczano do większych miast. II powstanie śląskie osiągnęło swój cel – 24 sierpnia alianci ogłosili powołanie nowej Policji Plebiscytowej (Abstimmungspolizei, APO), rekrutowanej parytetowo z Niemców i Polaków i podległej Komisji Międzysojuszniczej. Następnego dnia Korfanty ogłosił zakończenie akcji powstańczej.
Walka na propagandę
Po sukcesie polskiego powstania dla obydwu rywalizujących stron jasne stało się, że o losach Górnego Śląska zadecydować musi wynik plebiscytu. Wiadomo było, że kampania plebiscytowa musi trafić do dwóch grup głosujących – zdecydowanych zwolenników opcji polskiej lub niemieckiej, ale także osób o mieszanej tożsamości, charakterystycznej dla obszarów pogranicznych. W czasie przygotowań do plebiscytu w dyskusjach pojawił się postulat nadania regionowi górnośląskiemu samodzielności – czy to autonomii (np. utworzenia oddzielnego kraju związkowego w ramach republiki niemieckiej) czy nawet niezależności, podobnej do Wolnego Miasta Gdańska. W praktyce jednak większość głosujących określających się jako „Ślązacy” opowiedziała się za którąś opcją państwową.
Polski Komitet Plebiscytowy z rozmachem zorganizował swoją kampanię propagandową, wykorzystującą różnego rodzaju nośniki. Masowo wydawano plakaty, ulotki, znaczki czy też prasę – na Górnym Śląsku ukazywało się kilkadziesiąt polskich tytułów prasowych o charakterze regionalnym lub tematycznym. Stawiano także na żywą aktywność – organizowano wydarzenia kulturalne, pokazy filmów, występy chórów, przedstawienia teatralne, wiece, manifestacje czy wystąpienia agitatorów. Ważną rolę odegrała sieć polskich organizacji społecznych – stowarzyszeń gimnastycznych, kulturalnych, oświatowych, politycznych, gospodarczych – które budowały poparcie w określonych grupach ludności i prezentowały „szeroki front” polskości. Niebagatelną rolę w agitacji odegrał też – i to mimo zakazów angażowania się w kampanię propagandową, wydawanych przez hierarchię kościelną – kler katolicki. We wsiach i miasteczkach górnośląskich autorytet wikarych i proboszczów odgrywał ważną rolę, sami księża byli też często zaangażowanymi działaczami ruchu narodowego. Ochronę działalności plebiscytowej zapewniała przeformowana konspiracja – POW GŚ została rozwiązana po II powstaniu, na jej fundamentach utworzono jednak Centralę Wychowania Fizycznego, a następnie Dowództwo Ochrony Plebiscytu. Dodatkowo też polscy konspiratorzy rekrutowali się do Policji Plebiscytowej.
W jaki sposób konstruowano propagandowe narracje, którymi starano się zachęcić do głosowania na opcję polską? Wyróżnić można dwa główne przekazy, odwołujące się do różnych argumentacji. Pierwszy można by określić jako „narodowy”, podkreślający głęboki związek Ślązaków z Polską – stąd powtarzające się często odniesienia do „Roty” („Nie rzucim ziemi skąd nasz ród”), wezwania „Śląsk musi być polski” czy „Śląsk był kolebką Polski”. Towarzyszyło temu pokazywanie sylwetek w strojach ludowych (które symbolizowały tradycje) czy szerokie wykorzystywanie motywu Orła Białego. Korzystano przy tym z utrwalonych stereotypów narodowych – Polska kojarzyła się z wolnością i katolicyzmem, Niemcy zaś z krzyżakami i Prusakami. Wątek kampanii negatywnej miał ogromne znaczenie, bo to właśnie czyhający na Ślązaków żołdak w pikielhaubie lub stahlhelmie był pokazywany jako główne zagrożenie.
Drugi przekaz można nazwać „pragmatycznym” – odwoływał się do obietnicy dobrobytu, jaki miało oznaczać połączenie Górnego Śląska z Rzeczpospolitą. Odnoszono się tu zwłaszcza do kwestii niemieckich długów wojennych i reparacji, które, jak podkreślano, Berlin chciałby spłacać pracą Ślązaków. Alternatywą wobec biedy niemieckiej miał być Polski dobrobyt – rozwój przemysłu pracującego na rzecz młodego państwa, reforma rolna i zmiana społeczna. Najlepiej tego typu narracje wyrażała jedna z ulotek z hasłem: „W Polsce jeść będziesz chleb z kiełbasą, w Niemczech »Ersatze«”. Odwoływano się przy tym chętnie do wątków klasowych – Niemców przedstawiano jako posiadaczy (fabrykantów, obszarników) lub nadzorców (brygadzistów), a więc jako powiązanych z uciskiem nad robotnikami i chłopami. Co ciekawe, narracja „pragmatyczna” była też używana przez propagandę niemiecką, tam wektory były jednak odwrócone – Republika Weimarska miała jawić się jako państwo bogate, gospodarne i uporządkowane, Rzeczpospolita Polska zaś jako państwo sezonowe, które doprowadzi Górny Śląsk do biedy. O tym, że argumenty dotyczące przyszłego dobrobytu miały przekonać przede wszystkim głosujących o mieszanej tożsamości i niezdecydowanych świadczyć może fakt, że treści „pragmatyczne” przekazywane były przez obydwie strony w dwóch językach jednocześnie.
Ważnym argumentem za głosowaniem za opcją polską miało być nadanie Górnemu Śląskowi autonomii. Wprowadzono ją Statutem Organicznym Województwa Śląskiego z 15 lipca 1920 roku, który ustanawiał Sejm Śląski z wieloma kompetencjami oraz Skarb Śląski. Była to ze strony polskiej zdecydowana odpowiedź na pomysły niemieckie m.in. ustanowienia na obszarze plebiscytowym nowego kraju związkowego w ramach Republiki Weimarskiej. Częścią polskiej strategii propagandowej było też wykorzystanie innych wydarzeń politycznych, które świadczyłyby o stabilności Rzeczpospolitej. 17 marca 1921 roku uchwalono konstytucję odrodzonego państwa, następnego dnia zaś podpisano traktat ryski, który kończył dwuletnią wojnę z bolszewikami i ustanawiał wschodnią granicę Polski.
Plebiscyt, który nic nie rozstrzygnął
20 marca 1921 roku na Górnym Śląsku odbyło się w końcu, nadzorowane przez aliantów, głosowanie w sprawie przyszłej przynależności państwowej tego regionu. Uprawnionych do głosowania było 1 221 274 osoby, z których 191 308 (19,3 proc.) było tzw. emigrantami – osobami urodzonymi na obszarze plebiscytowym, ale mieszkającymi w innym miejscu. Jak się okazało, na rozwiązaniu tym skorzystali głównie Niemcy, chociaż Polakom również zależało na wprowadzeniu tej zasady – liczono zwłaszcza na głosy górnośląskich migrantów, którzy przenieśli się jeszcze przed Wielką Wojną do Zagłębia Ruhry. Frekwencja wyniosła 97,5 proc. (1 190 637 głosów). Wyniki liczone z całego obszaru dały zwycięstwo opcji „Deutschland – Niemcy” – na przynależność do Republiki Weimarskiej oddano 707 393 głosów (59 proc.), z których 182 tys. należały do „emigrantów”, skuteczniej sprowadzanych na Górny Śląsk przez Niemców niż przez Polaków. Za opcją niemiecką opowiedziały się 834 gminy (55,3 proc.). Na opcję „Polska – Polen” głos oddało 479 365 osób (40,3 proc.) i 674 gminy (44,7 proc.).
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/
Powyższe liczby wskazywały na zdecydowaną wygraną opcji niemieckiej. Naniesienie wyników na mapę pokazywało jednak, że ich interpretacja jest dużo bardziej skomplikowana. Okazało się bowiem, że opcja polska wygrała w zdecydowany sposób na wiejskich terenach wschodniej i centralnej części obszaru plebiscytowego na prawym brzegu Odry – w powiatach pszczyńskim, rybnickim, katowickim, bytomskim, zabrskim, toszecko-gliwickim, tarnogórskim, lublinieckim i strzeleckim. Polacy przegrali jednocześnie głosowanie w prawie wszystkich większych miastach, w tym głównych ośrodkach okręgu przemysłowego (Katowicach, Królewskiej Hucie, Bytomiu i Gliwicach). Opcja niemiecka wygrała w powiatach oleskim, kozielskim, opolskim i raciborskim, a także zachodnich, najbardziej zgermanizowanych powiatach głubczyckim, kluczborskim oraz części namysłowskiego i prudnickiego. Polskie analizy wyników plebiscytu wskazują zresztą, że obok głosów emigrantów to właśnie włączenie do obszaru plebiscytowego zachodnich powiatów rejencji opolskiej, zadecydowało o tak dużej przewadze opcji niemieckiej w ogólnym rozrachunku.
Głosowanie z 20 marca 1921 roku pokazywało specyfikę pogranicza polsko-niemieckiego, wymieszanego etnicznie, z wyraźnym podziałem na polską wieś i niemieckie miasta. Gdyby obszar plebiscytowy podzielić wprost według wyników w poszczególnych gminach, granica państwa polskiego sięgałaby niemalże do Odry, jednak na wschód od niej pozostałyby enklawy niemieckie w dużych miastach, które miałyby problem z funkcjonowaniem w odcięciu od swojego zaplecza wiejskiego.
Takie rozwiązanie nie wchodziło jednak w grę, w związku z czym w Komisji Międzysojuszniczej rozpoczęły się próby wytyczenia granicy między Polską a Niemcami. Propozycja brytyjsko-włoska (tzw. linia Percival-De Marinis) zakładała podział Górnego Śląska na trzy strefy: A (powiaty na północ i zachód od okręgu przemysłowego), B (powiat pszczyński i rybnicki na południu) i C (okręg przemysłowy). Strefy A i C z przewagą niemiecką (zwłaszcza w miastach) przypadłyby Republice Weimarskiej, Rzeczpospolita Polska otrzymałaby zaś tylko najbardziej spolonizowane, wiejskie powiaty południowe oraz pojedyncze miejscowości pograniczne. W efekcie do Polski trafiłoby ok. 25 proc. powierzchni obszaru plebiscytowego, 21 proc. ludności Górnego Śląska i 20 kopalń węgla. Alternatywę, czyli tzw. Linię Korfantego, przedstawił po drobnych poprawkach gen. Le Rond – zakładała ona wyznaczenie granicy na linii Odry i przez powiaty opolski i oleski, w efekcie czego Polsce przypadłby cały okręg przemysłowy, 59 proc. obszaru plebiscytowego i 70 proc. ludności górnośląskiej.
Od głosowania do powstania
Patowa sytuacja po plebiscycie oraz możliwość niekorzystnych dla Polski rozwiązań dyplomatycznych (alianci mieli dyskutować o linii Percival-De Marinis na początku maja 1921 roku), zmusiła zarówno polski ruch narodowy na Górnym Śląsku, jak i władze Rzeczpospolitej do działania. Wojciech Korfanty, działając w porozumieniu z Warszawą, która udzieliła zgodę na podjęcie akcji zbrojnej, wydał Dowództwu Obrony Plebiscytu rozkaz rozpoczęcia III powstania śląskiego w nocy z 2 na 3 maja 1921 roku. Polski komisarz ogłosił się dyktatorem powstania, sformował własną administrację (Naczelną Władzę) i zerwał oficjalnie stosunki z rządem polskim. W praktyce była to mistyfikacja, gdyż z Zagłębia i Śląska Cieszyńskiego płynął na Górny Śląsk potok sprzętu wojskowego, ochotników oraz wykwalifikowanych oficerów (jednym z nich był bohater wojny polsko-bolszewickiej, por. Jan Kowalewski, który kierował oddziałem informacyjno-wywiadowczym w naczelnym sztabie powstańczym).
Dyktator dążył do powtórzenia schematu działania z sierpnia 1920 roku – powstańcy mieli przeprowadzić szeroko zakrojoną demonstrację zbrojną, zajmując obszar do Linii Korfantego, następnie zaś działania miała podjąć dyplomacja, która doprowadziłaby do korzystnych dla Polski rozstrzygnięć. Do 10 maja oddziały podległe Naczelnej Komendzie Wojsk Powstańczych doszły do Odry, Krapkowic i Gogolina oraz przedpola Olesna. Nie udało im się jednak zająć większych miast, w których stacjonowały garnizony alianckie i w których chronili się Niemcy – powstańcy jedynie blokowali je, co absorbowało ok. 1/3 sił wojskowych. Korfanty ogłosił w tym momencie wstrzymanie walk, doprowadzając do demobilizacji powstańców. Równolegle Niemcy organizowali siły Samoobrony Górnego Śląska (Selbstschutz Oberschlesien) z gen. Karlem Hoeferem na czele, która przy wsparciu freikorpsów z zachodu miała stawić czoło Polakom i odbić zajęty przez nich teren. 21 maja oddziały niemieckie ruszyły do ataku w rejonie Gogolina, rozpoczynając kilkudniową zaciętą bitwę o Górę Św. Anny (Annaberg). Chociaż Niemcy wbili się w polską obronę i odzyskali kilkadziesiąt kilometrów terenu w powiecie strzeleckim, nie przełamali frontu i nie przyszli na pomoc oblężonym miastom okręgu przemysłowego. 4 czerwca rozpoczęła się druga niemiecka ofensywa w rejonie Kędzierzyna, która przyniosła podobny efekt. 25 czerwca podpisano porozumienie o zawieszeniu broni, a w kolejnych dniach oddziały obydwu stron wycofały się z frontu, rozgraniczone przez wojska alianckie. W III powstaniu śląskim Polacy utracili ok. 1,7 tys. zabitych i 3 tys. rannych, Niemcy zaś ok. 800 zabitych i 1,5 tys. rannych.
Chociaż militarnie polski zryw pozostał nierozstrzygnięty, politycznie odniósł on duży sukces – alianci zrezygnowali z brytyjsko-włoskiego projektu rozgraniczenia, przekazując problem górnośląski Radzie Ligi Narodów. 12 października 1921 roku przedstawiła ona propozycję kompromisową. Polsce przypadły najbardziej spolonizowane powiaty południowe (pszczyński i rybnicki), obszar na północy (powiaty tarnogórski i lubliniecki) oraz część okręgu przemysłowego z Katowicami, Królewską Hutą (obecnie Chorzowem), Rudą Śląską, Piekarami Śląskimi, Mysłowicami i Siemianowicami Śląskimi. W ten sposób po polskiej stronie granicy znalazło się 29 proc. obszaru plebiscytowego, zamieszkiwanego przez 996,5 tys. osób (46 proc. całości), w tym 260 tys. Niemców. W Polsce znalazło się też 53 z 67 kopalni węgla kamiennego, wszystkie kopalnie rudy żelaza, 10 z 15 kopalni cynku i ołowiu, 7 z 10 hut żelaza, wszystkie huty cynku, ołowiu i srebra oraz 50 proc. zakładów przemysłowych z innych branż. Był to ogromny zastrzyk gospodarczy dla Rzeczpospolitej – przejmowała ona ok. 75 proc wydobycie węgla kamiennego i 2/3 produkcji surówki żelaza, surowej stali i odlewów żelaznych na obszarze plebiscytowym. Po stronie niemieckiej pozostawało jednak ok. 530 tys. Polaków. 20 czerwca 1922 roku Wojsko Polskie oficjalnie wkroczyło do Katowic, włączając przyznaną część Górnego Śląska do państwa polskiego.
Plebiscyt górnośląski z 20 marca 1921 roku był jednym z ostatnich wydarzeń, składających się na proces kształtowania się granic Polski po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku. Był to również ważny etap działania polskiego ruchu narodowego na Górnym Śląsku – sojuszu różnych ugrupowań politycznych, które postawiły na przyłączenie tego regionu do państwa polskiego. Kampania plebiscytowa była przy tym jednym z niewielu „politycznych”, nie zaś ściśle militarnych wydarzeń z tego okresu historii Polski – losy Górnego Śląska miała rozstrzygnąć kartka do głosowania, organizacja propagandy i sprawność retoryczno-argumentacyjna. Wyniki plebiscytu przyniosły Polsce zarówno porażki (fatalny wynik wśród emigrantów), ale także sukcesy – wyniki z obszarów wiejskich pokazały szeroki zasięg występowania ludności opowiadającej się za polską opcją podziału swojego regionu. Choć ostatecznie o losach Górnego Śląska zadecydowało III powstanie i późniejsze rozgrywki dyplomatyczne, to marcowe głosowanie dało stronie polskiej podstawę do silniejszego zabiegania o korzystne dla niej rozstrzygnięcia.
Bibliografia:
- Encyklopedia powstań śląskich, pod red. Franciszka Hawranka, Aleksandra Kwiatka, Wiesława Lesiuka, Michała Lisa i Bolesława Reinera, Wydawnictwo Instytutu Śląskiego, Opole 1982.
- Jędruszczak Tadeusz, Powstania śląskie 1919-1920-1921, Wydawnictwo „Śląsk”, Katowice 1981.
- Kaczmarek Ryszard, Powstania śląskie 1919-1920-1921. Nieznana wojna polsko-niemiecka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019.