Nie tylko KOP – Straż Graniczna II RP
„Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu na powierzonem mi stanowisku pożytek Państwa Polskiemu oraz dobro publiczne mieć zawsze przed oczyma, władzy zwierzchniej Państwa Polskiego wierności dochować, obowiązki swe gorliwie i sumiennie w potrzebie z narażeniem życia spełniać, rozkazy i polecenie przełożonych wiernie wykonywać, tajemnicy urzędowej dotrzymać, przepisów prawa strzec pilnie, wszystkich obywateli kraju w równem mając zachowaniu.
Tak mi, Panie Boże, dopomóż.”
Przysięga Straży Granicznej 1928 rok
Podobnie jak w przypadku innych służb, w pierwszych latach swojego istnienia Straż Graniczna podlegała ciągłym reorganizacjom. Jeszcze w październiku 1918 roku z polecenia Rady Regencyjnej powstała Straż Gospodarczo-Wojskowa, którą dowodził pułkownik Adolf Małyszko. Zadanie tej formacji było dosyć proste – miała ukrócić wszelkiego rodzaju przemyt i bandytyzm, które rozprzestrzeniały się na terenie Polski w końcowym okresie Wielkiej Wojny i tuż po uzyskaniu niepodległości.
Twór ten można spokojnie nazwać efemerycznym, gdyż został zlikwidowany po zaledwie trzech miesiącach, zaś na jego miejsce powołano Straż Graniczną, utworzoną ze specjalnie odkomenderowanych oddziałów wojskowych. Warto podkreślić, że początkowo SG pełniła służbę w sąsiedztwie Prus Wschodnich i Śląska, pewną ciekawostką zaś jest fakt, że nazywano ją w tamtym okresie Strażą Aprowizacyjną, gdyż podlegała Ministerstwu Aprowizacji. Podobnie jako swoja poprzedniczka, nowa formacja miała na celu tępienie przemytników oraz pilnowanie taboru kolejowego i kontrolowaniem obrotu artykułami pierwszej potrzeby (przede wszystkim jedzeniem).
W kwietniu 1919 roku doszło do kolejnej reorganizacji: Straż Graniczną przemianowano na Wojskową Straż Graniczną. Zmiana nie polegała tylko na przeformułowaniu nazwy - przestała ona podlegać Ministerstwu Aprowizacji, przechodząc pod kontrolę Ministerstwa Spraw Wojskowych. Na czele służby stał Inspektor, który wraz ze sztabem tworzył Inspektorat WSG. Łącznie granic broniło sześć pułków oraz dwa samodzielne dywizjony, wszystkie oddziały składały się tylko z kawalerzystów, ponieważ podobnie jak jej poprzedniczka WSG była formacją konną.
Służba graniczna cały czas podlegała reorganizacji: raz nazywała się Strażą Graniczną, kiedy indziej te same obowiązki pełniła Straż Etapowa albo baony Celne. Sytuacja unormowała się dopiero w 1921 roku, gdy została utworzona Straż Celna. Powołano ją na polecenie premiera Władysława Grabskiego, a od poprzedniczek różniła się ona przede wszystkim tym, że nie podlegała pod struktury wojskowe. Jej sytuacja w początkowym okresie była bardzo trudna, przede wszystkim z powodu wielu niewiadomych co do jej kompetencji, zwłaszcza, że przez bardzo długi czas nie uchwalono ustawy jej dotyczącej, przez co większość decyzji związanych z jej działalnością musiało być regulowanych przez rozporządzenia ministra skarbu.
Straż Celna pełniła swoją służbę na większej części granic II RP: stacjonowała nie tylko w sąsiedztwie z Niemcami i Wolnym Miastem Gdańskiem, ale również z Czechosłowacją i Rumunią. Teoretycznie SC miała być formacją na wzór wojskowy, jednak taki stan rzeczy istniał tylko na papierze. Podległa Ministerstwu Skarby służba posiadała co prawda jednolite umundurowanie, ale nie posiadał odpowiedniej (wojskowej) hierarchii.
Trudno też wymienić osiągnięcia Służby Celnej. W 1925 r. liczyła ona dwadzieścia cztery inspektoraty oraz około stu czterdziestu komisariatów, czyli łącznie 6967 ludzi. Jak na bardzo długą granicą liczba ta nie była wystarczająca, szczególnie, że część funkcjonariuszy nie służyła na granicy lecz została oddelegowana do Departamentu Ceł. Ponadto, pracujący w jej strukturach ludzie co i rusz byli wysyłani do pracy, która nie leżała w ich kompetencjach, na przykład od ścigania przestępców podatkowych albo ochrony w konwojach. Do tego dochodził jeszcze brak odpowiedniego wyszkolenia kadr i bardzo zły stan lokalowy. Jak by tego było mało, władza pochłonięta innymi problemami zdawała się nie widzieć tragicznej sytuacji. Zaczęła zmieniać się ona na początku 1926 roku, kiedy zaczęto wprowadzać pierwsze próby reorganizacji.
Polecamy e-book: Paweł Rzewuski – „Wielcy zapomniani dwudziestolecia”
Prawdziwe zmiany nadeszły jednak wraz z przejęciem władzy przez Józefa Piłsudskiego., kiedy zaczęto na poważnie modernizować służbę, nadając jej prawdziwie wojskowy charakter. W przeciągu dwóch lat przeformowano ją na poważną strukturę, nie obeszło się też oczywiście bez zmian kadrowych: początkowo dowódcą został gen. bryg. Stefan Pasławski (późniejszy wojewoda białostocki i stanisławowski), następnie zaś były działacz PPS gen. bryg. Jan Jur-Gorzechowski.
22 marca 1928 roku prezydent II RP Ignacy Mościcki wydał oświadczenie „O Straży granicznej”, w którym rozwiązał Straż Celną a na jej miejsce powołał nową służbę. Kraj został podzielony na trzy strefy: A – graniczną, B – wewnętrzną i C – obszar działania oddziałów KOP. Jedną z ważniejszych zmian było dokładne doprecyzowanie zakresu obowiązków formacji: miała ona strzec granic przed nielegalnym jej przekraczaniem oraz tropić przemytników, kontrolować paszporty oraz organizować konwoje (tylko na drogach celnych) a w razie potrzeby razem z wojskiem bronić polskich granic.
W przeciwieństwie do swojej poprzedniczki, Straż Graniczna z okresu sanacyjnego była służbą bardzo rozbudowaną. Komenda Straży Granicznej miała pieczę nad sześcioma inspektoratami okręgowymi oraz Centralną Szkołą Straży Granicznej, Zakładem Tresury Psów i Ekspozyturą Inspektoratu Ceł w Wolnym Mieście Gdańsku. Nie dziwi fakt, że władza II RP tak bardzo rozwinęła służby mające zabezpieczać jej zachodnią granicę, chociaż, co podkreśla większość badaczy, cały czas formacja ta nie była w stanie w pełni wypełniać swoich obowiązków.
Zobacz też:
Jak wyglądała organizacja Straży Granicznej? Na całej długości podległego jej terytorium (czyli na 60% polskich granic) co 30-40 kilometrów znajdywały się komisariaty, do których to trafiali wszyscy zatrzymani przestępcy. Tam też byli rewidowani i przesłuchiwani. Komisariaty były dowodzone przez kierowników, którzy dowodzili oddziałem liczącym od 40 do 80 ludzi. Pomiędzy nimi znajdywały się pojedyncze placówki, zazwyczaj uporządkowane w następujący sposób: trzy (albo więcej) znajdowały się na pierwszej linii, czyli około 2 kilometrów od samej granicy, w maksymalnej odległości 7 kilometrów od siebie. W skład każdego z takich obiektów wchodziło około 12 funkcjonariuszy i podoficer.
Fakt: problemy, z którymi borykali się funkcjonariusze SG, nie były aż tak poważne jak żołnierzy KOP, nie można jednak nazwać ich błahymi. Proszę wyobrazić sobie zwykły dzień na granicy polsko-niemieckiej gdzieś na początku lat trzydziestych: umundurowany w przepisowy mundur granicznik ściska w rękach lornetkę i w milczeniu obserwuje pobliskie krzaki. Do najbliższej placówki są przynajmniej 4 kilometry, zaś do komisariatu aż 30. Po pewnym czasie słyszy niepokojące go odgłosy, daje więc znak ręką, aby jego kolega przygotował broń. W krzakach równie dobrze mogą kryć się przemytnicy drogich materiałów, ludzie próbujący uciec do Rzeszy lub też zorganizowana grupa przestępcza, uzbrojona i niebezpieczna.
Polecamy e-book Michała Przeperskiego „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Podobnie jak na wschodniej granicy strażnicy w równym stopniu mogli mieć do czynienia z drobnymi przestępcami co z politycznymi agentami (w tym przypadku przenoszącymi ulotki NSDAP). Liczby mówią same za siebie: blisko 70% całego przemytu miało miejsce właśnie na granicy polsko-niemieckiej, zaś blisko 20% na polsko-czechosłowackiej. Szmuglowano wszystko: jedwab, rowery, motocykle, nakrycia stołowe a nawet zwierzęta domowe. Pod koniec lat dwudziestych do Polski próbowała dostać się znaczna liczba niemieckich Żydów, bywały również wypadki, że starali się oni uciec kanałami przez Gdynię do Palestyny. Chociaż zachodnia granica nie była aż tak niespokojna jak wschodnie rubieże II RP, to i tutaj wielokrotnie dochodziło do wymiany ognia: tylko w latach 1934-38 polscy strażnicy zabili 35 osoby i ranili 149.
Zachodnia granica II RP stała się znacznie bardziej niebezpieczna w ostatnich miesiącach poprzedzających II wojnę światową, kiedy niemieckie grupy dywersyjne regularnie naruszały polskie granice. Wiadomo, że w trakcie tego typu akcji zginęło przynajmniej kilkunastu funkcjonariuszy Straży Granicznej. Od kwietnia 1939 roku stan osobowy tej formacji zwiększył się do 11 tysięcy ludzi.
Jak już wcześniej wspomniano, Straż Graniczna strzegła nie tylko lądowej, ale również wodnej granicy II RP. Oznaczało to, że funkcjonariuszom przestały wystarczać podkute buty - powinni dostać coś, dzięki czemu mogli pełnić swoją służbę na morzu. Dlatego też w 1932 roku powołano do życia flotyllę Straży Granicznej. Wśród jednostek pływających SG najgłośniej zapisał się kuter pościgowy ORP „Batory”, który po klęsce wrześniowej przedarł się do Szwecji. Na co dzień stacjonował on w porcie w Helu, gdzie miał swoja bazę wypadową. Do najsłynniejszych sukcesów dokonanych przez jego załogę należy wymienić zatrzymanie w 1936 roku motorówki „Margit”, na pokładzie której próbowano przemycić kilka skrzyń pistoletów.
Straż Graniczna dysponowała również trzema motorówkami o dźwięcznych nazwach „Kaszub”, „Mazur” i „Ślązak”. Podobnie jak „Batory”, również one stacjonowały w regionie Helu, a ich celem było patrolowanie Zatoki Gdańskiej. Każda z motorówek była wyposażona w karabin maszynowy a jej załogę stanowiły trzy osoby. Niestety, nakłady finansowe były zdecydowanie mniejsze niż potrzeby, przez co wielokrotnie dochodziło do przestojów w służbie tych jednostek, głównie za sprawą awarii silników.
Działalność Straży Graniczne nie ograniczała się tylko do działań zapisanych w regulaminie. Funkcjonowała na przykład Kasa wzajemnej pomocy Straży Granicznej oraz Fundusz na rzecz wdów po funkcjonariuszach SG (jak podaje Bogusław Polak od 1932 do 1938 r. wypłacono z jego tytułu niebagatelną kwotę 1 286 693 zł), do tego działało stowarzyszenie „Burs” dbające o dzieci i młodzież i zajmujące się zbieraniem funduszy na ich utrzymanie w internatach. Stworzono również Fundusz Społeczny, którego celem było opieka nad biedną ludnością pogranicza.
Straż Graniczna odegrała niewątpliwie istotną rolę w historii II RP. Pomimo uciążliwych braków odpowiednich funduszy (z którymi borykały się chyba wszystkie służby w Polsce), z całych sił starała się ona pełnić swoją służbę. W przeciwieństwie do żołnierzy KOP funkcjonariusze nie byli narażeni na wyzwania ekstremalne, jednak to z ich udziałem podjęto próbę uszczelnienia polskiej granicy zachodniej.
Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!
Bibliografia
- Granice Rzeczpospolitej Polskiej (na przestrzeni dziejów), pod red. Zbigniewa B. Kumosia, Comandor, Warszawa 2005.
- Kula Henryk Mieczysław, Polska Straż Graniczna w latach 1928-1939, Bellona, Warszawa 1994.
- Paprocki Marek, Straż Graniczna 1928-1939. Zadania i rozwój organizacyjny [w:] „Problemy Ochrony Granic”, nr 26, Kętrzyn 2003.
- Polskie formacje graniczne. Straż Graniczna 1918-1939. Dokumenty organizacyjne. Wybór źródeł, oprac. Marek Jabłonowski i Bogusław Polak, t. 1-2, Wydawnictwo Uczelniane Politechniki Koszalińskiej, Koszalin 1999.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz