Jaką rolę pełniły królowe i nałożnice w Imperium Achemenidów?
Ten tekst jest fragmentem książki Lloyda Llewellyn-Jonesa „Persowie. Epoka Wielkich Królów”.
Dla większości ludzi Zachodu „harem” to słowo, które przywołuje ekscytujący obraz ściśle strzeżonego orientalnego pałacu uciech, pełnego skąpo odzianych ponętnych dziewic wylegujących się na miękkich sofach w leniwym oczekiwaniu na noc seksualnych przygód w łożu sułtana. Jest to świat ozdobnych poduszek, klejnotów w pępku, kołyszących się bioder i trzepoczących rzęs ponad zwiewnymi jaszmakami (zasłonami na twarz). Stereotypy te znajdują najbardziej żywy wyraz w dziewiętnastowiecznym malarstwie orientalistycznym i w popularnych filmach. Ta wizja wschodnich rozkoszy zmysłowych często każe uczonym odrzucać pojęcie haremu jako zachodni wymysł, zaklęcie otwierające drogę do fantastycznego świata arabskich nocy. Jeśli chcemy używać słowa „harem” we właściwym kontekście i posłużyć się nim dla zwięzłego ujęcia faktów na temat królewskich kobiet w perskim imperium, musimy zupełnie zerwać z orientalistycznymi stereotypami i zrozumieć, czym był harem w kategoriach historycznych.
Z historycznej perspektywy harem stanowił fizyczną przestrzeń w pałacu lub domu, z której korzystali członkowie rodziny: kobiety, dzieci, służba i bliscy krewni. Harem mógł także oznaczać po prostu kobiety i ich krewnych zebranych razem, gdyż koncepcja haremu niekoniecznie wymaga definiującej przestrzeni. Ściany nie są aż tak ważne. Harem ma w swej istocie znaczenie „tabu”, a co za tym idzie, oznacza grupę, do której powszechny dostęp jest zabroniony lub ograniczony i w której zakazana jest obecność pewnych osób lub pewne typy zachowań. To, że prywatną część domu i, przez rozszerzenie, zamieszkujące ją kobiety również określano tradycyjnie słowem „harem”, wynika z praktyki ograniczania dostępu do tych pomieszczeń, zwłaszcza mężczyznom niezwiązanym pokrewieństwem z mieszkającymi tam kobietami. Słowo „harem” jest więc terminem wyrażającym szacunek, odwołującym się do osobistej czci. W kontekście królewskim odnosi się do kobiet władcy oraz do wszystkich innych osób będących pod jego bezpośrednią opieką – dzieci, rodzeństwa, powinowatych i niewolników. Innymi słowy, ludzie, którzy tworzyli jego najbliższe otoczenie, królewską sferę domową, stanowili harem. Tak właśnie należy myśleć o królewskim haremie w kontekście starożytnej Persji (aczkolwiek nie wiadomo, jak starożytni Persowie nazywali harem, tak więc słowo to przyjęto tu ze względów praktycznych).
Kwestią podstawową jest tutaj separacja. We współczesnym języku perskim (farsi) słowo andarūnī oznacza dosłownie „wnętrze”. Jest to termin, którym Irańczycy określają prywatną, rodzinną część domu oraz osoby, które ją zamieszkują. Jego przeciwieństwem jest birun, które odnosi się do przestrzeni publicznej oraz części domu, gdzie wita się i podejmuje gości. We współczesnym Iranie andarūnī obejmuje wszystkich mężczyzn w rodzinie wraz z ich żonami, matkami, babkami oraz całą gromadą męskiego i żeńskiego potomstwa, od niemowląt po dorastającą młodzież.
Trzeba koniecznie powiedzieć jasno jedną rzecz: królewskie kobiety w achemenidzkiej Persji nie żyły w przymusowej izolacji, ukryte przed wścibskimi oczami. Ani też nie zamieszkiwały świata namiętnej zmysłowości. Prawdą jest jednak, że tworzyły ścisłą hierarchiczną strukturę, która obracała się w bezpośredniej bliskości króla. Uczestniczyły zatem w wędrownym stylu życia dworu. Nie ulega wątpliwości, że ich cześć i cnota były starannie strzeżone, ale nie oznacza to, że królewskie kobiety były pozbawione kontaktów z resztą środowiska dworskiego albo że nie posiadały żadnej autonomii. Jeździły konno podczas królewskich polowań, ucztowały i uprawiały sport, w tym łucznictwo i rzut oszczepem. Nie powinniśmy wyobrażać sobie królewskich kobiet w Persji jako istot uwięzionych za murami.
Jednakże (i jest to coś, co najtrudniej chyba pojąć dzisiejszym skupionym na rozgłosie odbiorcom) dla kobiet z rodziny królewskiej prestiż i władza zasadzały się na tym, że nie były one wystawione na widok publiczny. Widoczność nie była tytułem do chwały. W starożytnej Persji prestiż przynosiła niewidoczność. Jednak dla kobiet z perskich elit nie oznaczała ona braku wolności albo niedostatku władzy. Matki, małżonki oraz inne kobiety z otoczenia Wielkiego Króla cieszyły się prawdziwymi wpływami. Bliska zażyłość z królem dawała tym uprzywilejowanym kobietom możliwość sprawowania realnej władzy. Królewski harem był istotnym elementem perskiej kultury. Miał ogromne znaczenie polityczne. To on decydował bezpośrednio o trwałości władzy dynastycznej, gdy kobiety rodziły przyszłych dziedziców tronu i czujnie – niekiedy zawzięcie – strzegły swoich pozycji w nieustannie zmieniającej się strukturze hierarchii dworskiej. Zauważyliśmy już, że dynastia Achemenidów była w zasadzie firmą rodzinną. Sercem jej działalności był harem.
Achemenidzcy królowie byli poliginiczni – to znaczy mieli seksualny dostęp do wielu kobiet: żon, nałożnic, a nawet niewolnic. Kobiety te były zgromadzone na wewnętrznym dworze, gdzie odgrywały ważne role społeczne, kulturowe i rytualne oraz (przy odrobinie szczęścia) przyczyniały się do ciągłości dynastii jako matki. Obecność tak wielu kobiet oznaczała, że hierarchia achemenidzkiego haremu była skomplikowana. Zasadniczo na jej czele stała główna królowa, zwykle matka króla albo, przy jej braku, najulubieńsza (lub najbardziej wpływowa) małżonka, która skupiała wokół siebie inne królewskie krewne i arystokratki – drugorzędne żony, siostry i córki króla oraz inne kobiety. Hierarchiczną strukturę odzwierciedla, jak się wydaje, scena kobiecej audiencji z pieczęci cylindrycznej (prawdopodobnie z Suzy), gdzie kobieta siedząca na tronie z wysokim oparciem, nosząca koronę i obszerny welon, otrzymuje gołębia od dziewczynki z końskim ogonem w obecności stojącej kobiety w koronie i krótkim welonie. Scena ta przedstawia być może trzy pokolenia królewskich kobiet: siedzącą na honorowym miejscu matkę króla, młodą księżniczkę (być może jej wnuczkę) i koronowaną małżonkę oddającą cześć matronie.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Lloyda Llewellyn-Jonesa „Persowie. Epoka Wielkich Królów” bezpośrednio pod tym linkiem!
Niżej od uprzywilejowanych kobiet, które tworzyły najbliższą rodzinę królewską, lokowały się nałożnice, żeński personel administracyjny i, na najniższym poziomie, niewolnice. Hierarchia haremu musiała jednak podlegać ciągłym zmianom, kiedy, na przykład, żony rodziły synów, a nie córki, co przydawało im znaczenia, albo któraś z nałożnic nagle stawała się ulubioną towarzyszką Wielkiego Króla i awansowała do wyższej rangi. Według tabliczek z Persepolis wysokiej rangi kobiety z królewskiego dworu określano staroperskim tytułem duxçīš („księżniczka”), który oddawano w elamickiej transkrypcji jako dukšiš (liczba mnoga: dukšišbe), co można przetłumaczyć ogólnie jako „dama królewskiego rodu”. Dukšišbe było zbiorowym określeniem achemenidzkich kobiet, ale ich indywidualny status określany był przez ich związek z Wielkim Królem.
Seks dla achemenidzkiego króla, jak dla każdego absolutnego monarchy z dziedzicznej dynastii, nigdy nie był wyłącznie przyjemnością. Akt płciowy miał doniosłe znaczenie polityczne, miał również konsekwencje – spłodzenie potomstwa. Miało to wpływ na następstwo tronu, wręcz na samo istnienie dynastii, nie było więc dla perskiego króla przygodną aktywnością. Seksualne związki między władcą a wybranymi kobietami z haremu osadzone były w złożonej dynastycznej polityce prokreacyjnej. Wszelka trywializacja królewskiego haremu Achemenidów jako podobnego do burdelu pałacu uciech nie oddaje sprawiedliwości jego ważkiej roli w politycznym środowisku dworu, a nawet w państwie. Seksualny apetyt króla nigdy nie był jedynym wytłumaczeniem poliginii.
Tak jak lew strzeże swojego stada lwic i lwiątek przed seksualnymi zakusami wszystkich innych samców, a samce lwów morskich zażarcie bronią swych samic i młodych w wielkich grupach, tak też w zachowaniu mężczyzn dostrzec można skłonność do reprodukcyjnej kontroli nad kobietami. Darwin zauważył, że w przyrodzie agresywne strzeżenie przez samce samic, często skupianych w grupy, jest zjawiskiem powszechnym. Nazwał to instynktowne gromadzenie samic „poliginią obronną”. W królestwie zwierząt, jak zauważył, samice są skupiane przez samca swojego gatunku, ponieważ mogą być przez niego łatwo zmonopolizowane seksualnie. Mniej więcej to samo powiedzieć można w kontekście historycznym o związkach seksualnych wśród ludzi. Darwinowskie spojrzenie na kwestie reprodukcji i imperializmu ujawnia, że ludzkie pragnienie gromadzenia kobiet do celów rozrodczych było cechą wielu społeczeństw na przestrzeni dziejów.
Monarchie absolutne czerpały z tej skłonności szczególnie wielkie korzyści. Często za rywalizacyjną agresją króla mężczyzny, przejawiającą się w wojnach, walkach sukcesyjnych i popisach politycznych, w rzeczywistości stało zdobywanie, strzeżenie i seksualne monopolizowanie wielu kobiet. Jak widzieliśmy, dla Persów sukces wojskowy przekładał się na sukces terytorialny i ekonomiczny, a w konsekwencji większa władza dzierżona przez achemenidzkich królów nieodmiennie przekładała się na większe haremy.
[…]
Wielki Król mógł mieć wiele żon i jeszcze więcej nałożnic, ale zawsze miał tylko jedną biologiczną matkę. Królewska matka zajmowała najbardziej poczesne miejsce wśród wszystkich kobiet w państwie, co znalazło odbicie nawet w protokole dworskim: „Nikt nie dzielił stołu z perskim królem – pisał Plutarch – z wyjątkiem jego matki lub małżonki, przy czym żona zasiadała poniżej niego, matka zaś powyżej”. Równie prestiżowa jak pozycja rodzicielki monarchy była jej rola jako ogniwa łączącego dwa pokolenia władców: ojca i syna, króla i następcę. Choć od matki króla nie oczekiwano sprawowania oficjalnej władzy, mogła ona zyskać znaczenie polityczne dzięki bliskiej więzi, jaka łączyła ją z synem. Innymi słowy, władza królewskiej matki była pośrednia, ale skuteczna, i mogła ona, jeśli chciała, wpływać na politykę syna. Mimo wszystko potęgę królewskiej matki ograniczała jej płeć i działała ona wyłącznie za zgodą króla. W obrębie domowej sfery pałacu, w haremie, syn prawdopodobnie dawał jej wolną rękę do podejmowania decyzji w jego imieniu. Grecki lekarz Ktezjasz, który przez niemal dwadzieścia lat należał do ścisłego otoczenia perskiego władcy, stwierdza, że matka króla sprawowała absolutną kontrolę nad haremem, pilnując obyczajności i karząc zdradzieckie występki rodziny, eunuchów, lekarzy dworskich, służby oraz innego personelu.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Lloyda Llewellyn-Jonesa „Persowie. Epoka Wielkich Królów” bezpośrednio pod tym linkiem!
Autentyczne perskie świadectwo wysokiego statusu królewskich matek zawarte jest w znalezionych na Tabliczkach Fortyfikacji i Skarbca Persepolis mniej więcej siedemdziesięciu pięciu wzmiankach o wpływowej posiadaczce wielkich, urodzajnych majątków w okolicach Fārsu. Jej imię, Irdabama, jest irańskie. Niedawne badania naukowe wskazują, że wedle wszelkiego prawdopodobieństwa była ona matką Dariusza I, a zatem najważniejszą i najbardziej wpływową kobietą w imperium. Aktywna ekonomicznie Irdabama, władna wydawać polecenia hierarchii administracyjnej z Persepolis, jest dobrze reprezentowana w persepolitańskich tekstach. Widzimy ją nadzorującą swe rozległe prywatne posiadłości, otrzymującą i rozdzielającą żywność, przewodzącą orszakowi puhu („chłopców”) i około 480 kurtaš (w tym grupie Licyjczyków) w Tirazzisz (koło Szirazu) oraz w innych miejscach. Irdabama jest zaświadczona w głównych ośrodkach: Persepolis i Suzie, a nawet w miastach tak odległych od rdzennie perskich ziem jak Borsippa w Babilonii. Odbywała ze swoim dworem liczne podróże po środkowym Iranie i Mezopotamii, a źródła odnotowują, że często podróżowała niezależnie od Wielkiego Króla.
Pod tym względem zachowanie królewskiej matki było odbiciem poczynań syna, który, jak widzieliśmy, traktował objazdy kraju jako ważny element swoich królewskich obowiązków. W ramach swych prywatnych peregrynacji Irdabama (i bez wątpienia także inne ważne damy z rodziny królewskiej) mogła zastępować nieobecnego króla. W średniowiecznych monarchiach Europy panował podobny zwyczaj i europejskie królowe często podróżowały z własną świtą, nierzadko zakładając dwór daleko od miejsca pobytu króla, zawsze jednak dołączając do dworu monarchy na święta religijne lub uroczystości państwowe.
Irdabamie służył lojalnie pewien pracowity mężczyzna imieniem Raszda, najważniejszy sługa na jej dworze. Jest on również dobrze zaświadczony w tekstach z Persepolis. Był wysoko postawionym królewskim pełnomocnikiem, którego liczne zadania obejmowały troszczenie się o olbrzymie grono pracowników Irdabamy. Nadzorował on jej plantację owocową w Nupisztasz, jej liczne spichlerze, racje robotników w rozmaitych nutannuyaš („farmach hodowlanych”), transport jej dóbr i wyżywienie jej koni. Raszda jest łatwo rozpoznawalny na tabliczkach z Persepolis po swej charakterystycznej pieczęci, elamickim wyrobie przedstawiającym scenę audiencyjną, w której mężczyzna stoi przed siedzącą na tronie kobietą. Wybór wzoru nie jest przypadkowy, biorąc pod uwagę ewidentne znaczenie Irdabamy – i można wyobrażać sobie, że organizowała ona ceremonie audiencyjne na wzór królewskich. To ikonograficzne przesłanie kobiecej władzy nasuwa pytanie, czy Raszda wybrał tę konkretną pieczęć, czy otrzymał ją od samej Irdabamy.
Jako matka króla Irdabama cieszyła się przywilejem posiadania własnego dworu i była odpowiedzialna za jego utrzymanie, zwłaszcza za wyżywienie swych sług. Ilości zbóż, mięsa, wina i piwa spożywanych i rozlewanych „przed Irdabamą”, jak ujmują to tabliczki z Persepolis, są pokaźne i równają się mniej więcej jednej dziesiątej ilości konsumowanych na dworze samego króla. Tabliczki z Persepolis i widniejące na nich odciski pieczęci mają realne znaczenie dla rozszerzenia naszej wiedzy o obowiązkach, przywilejach i władzy achemenidzkich kobiet. Świadczą o tym, że kobiety najwyższej rangi cieszyły się w perskim społeczeństwie wyjątkową autonomią, choć nie powinniśmy zakładać, że taką niezależność miały wszystkie mieszkanki haremu. Siła nabywcza mogła również zwiększać władzę polityczną, ale dostęp do tak imponujących bogactw, jakimi dysponowała Irdabama, był bardzo ograniczony. Mimo możliwości podróżowania niezależnie od króla, jego matka pozostawała wciąż częścią królewskiego haremu, którego hierarchiczna struktura była utrzymywana niezależnie od jej fizycznej obecności. Nie ulega wątpliwości, że Irdabama była najzamożniejszą kobietą swojej epoki, znaczącą postacią na królewskim dworze, a do tego motorem gospodarki. Dlatego też tym bardziej dziwi, że jest ona zupełnie nieznana greckim źródłom.
*
Achemenidzcy królowie mogli mieć kilka żon naraz. Z reguły wybierali na małżonki jedynie Persjanki i unikali poślubiania cudzoziemek. Dyplomatyczne małżeństwa z nieperskimi kobietami są zaświadczone za Cyrusa Wielkiego, ale achemenidzcy królowie mieli w zwyczaju raczej wchodzić w sojusze małżeńskie z wielkimi arystokratycznymi rodami Persji albo żenić się w obrębie własnego klanu; poślubiali kuzynki, bratanice, siostrzenice oraz przyrodnie i rodzone siostry. Trudno stwierdzić, czy król wybierał „główną” żonę – na wzór egipskiej tradycji mianowania Wielkiej Małżonki Królewskiej, która miała rangę wyższą od innych żon faraona – czy też pierwszeństwo w haremowej hierarchii było ustalane ad hoc. Nie wydaje się, by istniał oficjalny perski tytuł „głównej” małżonki, co sugeruje, że nie była to uznana pozycja dworska.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Lloyda Llewellyn-Jonesa „Persowie. Epoka Wielkich Królów” bezpośrednio pod tym linkiem!
Nasza wiedza o imionach małżonek achemenidzkich królów pochodzi głównie z greckich źródeł, a te podają zwykle imię tylko jednej żony dla każdego z władców. Ta osobliwość jest prawdopodobnie skutkiem dwóch czynników: pierwszym było przywiązanie Greków do „normy” monogamii i ich nieumiejętność wczucia się w sposób myślenia ludzi z innego kręgu kulturowego. Woleli uważać perskiego króla za związanego z jedną kobietą (przynajmniej jeśli chodzi o żonę; bez oporów wyobrażali go sobie z niezliczonymi nałożnicami). Po drugie, Grecy bardzo mało wiedzieli o funkcjonowaniu haremu Wielkich Królów. Po prostu nie mieli dostępu do szczegółów takich jak imiona królewskich małżonek. Grecki obraz monogamii perskich królów jest z całą pewnością mylny. Wielcy Królowie brali wiele żon, aby móc płodzić wielu następców.
Bliskowschodnie źródła podkreślają znaczenie licznego potomstwa – zwłaszcza synów – dla sukcesu króla. Jego dynastycznym obowiązkiem było żenić się i płodzić dzieci. Pewne starobabilońskie przysłowie podkreślało tę kwestię, prosząc o boskie błogosławieństwo dla zdrowego potomstwa od dorodnej małżonki:
Niech Isztar da ci żonę o gorących członkach, by legła obok ciebie!
Niech obdarzy cię ona synami o szerokich barkach!
Niech znajdzie dla ciebie miejsce szczęśliwości.
Żenić się jest ludzkie.
Płodzić dzieci jest sprawą boską.
Królowie znajdowali się pod olbrzymią presją, by pozostawić po sobie wiele dzieci, a narodziny zdrowych synów były równoznaczne z ich sukcesem i reputacją jako potężnych monarchów. W źródłach klinowych znaleźć można wiele szczerych królewskich apeli do bogów. W jednym, adresowanym do Szamasza, bezdzietny mezopotamski król Etana błaga boga: „Zdejmij ze mnie hańbę i daj mi dziedzica!”. Podobnie Kirta, bezdzietny król Ugarit, wzniósł bolesny okrzyk do swych bogów, by dali mu potomstwo. Jego udręka jest namacalna w modlitwie, jaką ułożył do swoich bogów:
Czymże jest dla mnie srebro, a nawet żółte złoto,
Wraz z ziemią i niewolnikami moimi na zawsze?
Rydwan zaprzężony w trójkę koni
Ze stajni syna niewolnicy?
Niech zrodzę synów!
Niechaj spłodzę potomków!
Od małżonek Wielkiego Króla oczekiwano, że będą płodnymi partnerkami seksualnymi. Żony odpowiadały za rozkrzewianie dynastii Achemenidów, gdyż władza królewska przekazywana była bezpośrednio przez ich łona. Dariusz Wielki poślubił co najmniej sześć kobiet (być może więcej) i widzieliśmy, jak wykorzystywał sojusze małżeńskie dla poparcia swej prawowitości jako monarchy Persji. Jego małżeństwo z córką Gobryasa, zanim został królem, związało ze sobą dwa ważne perskie rody; miał z nią trzech synów. Po wstąpieniu na tron poślubił Atossę, córkę Cyrusa, która wcześniej była żoną Kambyzesa i Bardiji, i miał z nią czterech synów. Poślubił też Artystone, inną córkę Cyrusa, która dała mu przynajmniej jednego syna. Następną małżonką została Parmys, córka Bardiji, a potem Fajdyme, córka plemiennego wodza Otanesa; wcześniej była ona żoną Bardiji. Kolejna małżonka, Fratagone, córka chana Artanesa, dała mu dwóch dalszych synów. Dariusz miał zatem jednocześnie sześć żon. Dwie z nich wyróżniają się w źródłach: Atossa oraz jej siostra Artystone.
Według Herodota (7.69.2) to najmłodsza z córek Cyrusa, Artystone, była ulubioną małżonką Dariusza; król podobno kazał nawet wykonać jej jedyny w swoim rodzaju posąg z repusowanego złota. Poza domysłami Greków jej znaczenie w hierarchii dworskiej potwierdzają Tabliczki Fortyfikacji Persepolis, które ukazują ją jako kobietę o wielkim osobistym bogactwie i znacznej władzy. Pojawia się ona przeszło czterdzieści razy na tabliczkach, gdzie występuje pod swoim elamickim imieniem: Irtasztuna. Posiadała co najmniej trzy majątki ziemskie nadzorowane przez zarządców i uprawiane przez licznych kurtaszów. Ona także odbywała podróże po sercu imperium, niekiedy ze swoją teściową, Irdabamą, a czasem w towarzystwie syna, księcia Arszamy. Jej ozdobną osobistą pieczęć odkryto na ośmiu pisemnych rozkazach i dziewięciu dokumentach wyliczających artykuły żywnościowe, jakie dostarczono na potrzeby jej dworu. Niektóre z tekstów ukazują, jaką troską Dariusz otaczał żonę.
[…]
Życie nałożnic było trudne. Zwykle oscylowały one między rolą dziewcząt do towarzystwa i szacownych dam. Wiele z nich zostało wyszkolonych przez haremowych eunuchów i starsze kobiety na zdolne muzykantki, wprawne tancerki i znakomite gawędziarki i były, jak japońskie gejsze, wysoko cenione za swoje usługi w umilaniu czasu. Z pewnością nałożnic perskich królów nie można klasyfikować nawet jako poważanych kobiet lekkich obyczajów i nie należy mylić ich z kurtyzanami lub utrzymankami. Mimo to w kategoriach prawnych wątpliwe jest, czy nałożnice uważano kiedykolwiek za „poślubione” królowi. Nie było, o ile nam wiadomo, żadnych przysiąg ani transferów zapłaty za żonę czy posagu, ani też żadnej ceremonii czy uroczystej uczty. Kiedy siwowłosy monarcha, jakim z pewnością był Dariusz pod koniec swego panowania, wybierał sobie spośród haremowych nowicjuszek pięćdziesiątą dziewczynę (być może kobietę z podbitej prowincji albo jedną ze swych tancerek) jako swoją najnowszą miłostkę, czy było to w ogóle małżeństwo? Nie, nie było. Konkubinat jednak mógł prowadzić do stabilnego związku z królem. Długoletnia nałożnica zyskiwała prestiż i uznanie w systemie haremowym, kiedy dzieci, które urodziła królowi, zostawały oficjalnie uznane za jego dziedziców.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Lloyda Llewellyn-Jonesa „Persowie. Epoka Wielkich Królów” bezpośrednio pod tym linkiem!
Mimo wszystko, w odróżnieniu od żony, nałożnica nie miała tego samego statusu społecznego ani prawnego, co jej partner. Dejnon z Kolofonu, który spędził kilka lat w Persji, rzuca światło na to, jak wykorzystywano w haremie etykietę dworską dla starannego odróżnienia nałożnic od wyższych rangą królewskich dam: „Wśród Persów – zauważa – królowa toleruje wielką liczbę nałożnic, gdyż […] jest przez nie traktowana z szacunkiem. W istocie biją przed nią pokłony”.
Nałożnice miały do odegrania ważną rolę w losach dynastii Achemenidów. Oczekiwano, że będą płodnymi partnerkami seksualnymi, były więc na równi z królewskimi małżonkami odpowiedzialne za powiększanie dynastii. Kobiety te nie żyły dla siebie, ale po to, by dawać życie innym. Wymagano od nich zachowania czystości rodu i wydawania na świat kolejnych pokoleń; miały być atrakcyjne fizycznie, gdyż wzbudzenie w królu pożądania było sprawą zasadniczą. Król Artakserkses I spłodził ze swymi nałożnicami co najmniej osiemnastu synów, Artakserkses II zaś ze swoimi aż stu pięćdziesięciu. Narodziny syna kładły kres współżyciu nałożnicy z władcą, nawet jeśli ich związek był oparty na namiętności. Tradycja dworska nakazywała, by nie rodziła mu ona kolejnych męskich potomków (żaden z urodzonych z nałożnicy królów Persji nie miał rodzonych braci). Jeśli nałożnica dała władcy wiele córek, związek mógł być kontynuowany, ale gdy tylko para została pobłogosławiona synem, kontakty seksualne się kończyły i władca brał sobie nową partnerkę. Od tej pory głównym celem nałożnicy-matki było działanie na rzecz politycznego awansu jej syna.
Choć oficjalnie synowie urodzeni z nałożnic uważani byli za gorszych od dzieci wydanych na świat przez królewskie małżonki, historia sukcesji w rodzie Achemenidów świadczy o czymś innym. Na przykład Dariusz II, syn nałożnicy z Babilonu, został koronowany na Wielkiego Króla po śmierci swego ojca, Artakserksesa I. Grecy piszący o synach perskich nałożnic konsekwentnie – choć błędnie – określają ich jako „bękartów” (nothoi), jednak w Persji być potomkiem nałożnicy nie stanowiło piętna, a w haremowej hierarchii dziecko nałożnicy zawsze miało rangę wyższą od swojej matki, przejmowało bowiem znaczenie (i królewską krew) od ojca.
Konkubinat nie musiał być ślepym zaułkiem i niektóre nałożnice zyskiwały wysoki status, nawet mogły zostać matkami królów. Olbrzymia większość z nich jednak zapewne spędzała życie jako bezimienne niebyty na dworze pełnym rywalizujących z sobą kobiet. W rzeczywistości haremowej okoliczności albo osobiste ambicje mogły zmienić hierarchię, a wraz z nią bieg polityki dynastycznej. Antagonizmy między nałożnicami oraz między żonami a nałożnicami były powszechne. Kobiety, które współżyły seksualnie z królem, miały (nawet jeśli tylko czasowo) wyższy status niż te, które nie miały dostępu do jego łoża, możemy więc się domyślać, że rywalizacja o wzbudzenie i utrzymanie seksualnego zainteresowania króla potrafiła być zacięta. Życie nałożnic nie było lekkie, łatwe i przyjemne.
A co z liczbą nałożnic przebywających na perskim dworze? Jak wiele ich było? Greccy autorzy, urzeczeni własnymi serajowymi fantazjami erotycznymi, twierdzili, że królewski harem mieścił około 360 nałożnic – jedną na (prawie) każdy dzień roku. Bardzo niewielu Greków zajrzało kiedykolwiek do prywatnej części pałacu Wielkiego Króla, tak więc temat jego haremu był polem rozpalających wyobraźnię domysłów. Diodor Sycylijski był tylko jednym z wielu Greków, którzy fantazjowali o życiu seksualnym perskiego króla, malując obraz „nałożnic o niezrównanej urodzie, wybranych spośród wszystkich kobiet Azji”. Roił o tym, jak „co noc owe kobiety paradowały wokół łoża króla, aby mógł wybrać tę, z którą zlegnie tej nocy”. Grecy wyobrażali sobie królewskie nałożnice jako rozwiązłe, namiętne dziewczyny oraz piękne, niedostępne wschodnie obiekty erotyczne. Podniecająca wizja karuzeli ponętnych nałożnic pozwalających oglądać się i rozbierać do naga cieszyła serce niejednego Hellena. Ale przy całym zachwycie Grecy dostrzegali coś jeszcze: fakt, że Wielki Król miał możliwości i zasoby pozwalające mu zgromadzić, zakwaterować, utrzymywać i wykorzystywać seksualnie tak wiele kobiet. W rzeczywistości nigdy nie było sztywno ustalonej liczebności królewskich nałożnic. W haremie istniał ciągły przepływ nałożnic i niewolnic i choć nie da się autorytatywnie określić dokładnej liczby kobiet, które trafiły tam na przestrzeni całej epoki Achemenidów, można przypuszczać, że było ich od kilku tuzinów do wielu setek, zależnie od powodzenia podbojów, napływu danin i seksualnych skłonności każdego z Wielkich Królów.
Nagromadzenie kobiet na królewską skalę świadczyło nie tylko o bogactwie, ale i o wigorze władcy. Małżonki i nałożnice miały zaspokajać jego cielesne przyjemności oraz potrzeby dynastii. Ich ciała były symbolami jego dominacji – nie po prostu mężczyzny nad kobietami ani pana nad niewolnicami, lecz monarchy nad imperium. Podobnie jak różnorodne potrawy serwowane przy królewskim stole, drogie kamienie i cenne drewno sprowadzane do warsztatów w Suzie albo rzadkie rośliny zdobiące królewskie ogrody, kobiety dzielące z królem łoże były fizycznymi manifestacjami samego perskiego imperium. Dzięki ich płodności monarcha zaludniał swój dwór i przedłużał dynastię.