Edward Gigilewicz, Leon Popek – „Kościoły i kaplice na Wołyniu z obrazami Włodzimierza Sławosza Dębskiego” – recenzja i ocena

opublikowano: 2024-01-08, 09:01
wolna licencja
Kościoły, kaplice, miasta i wsie tętniące życiem. Wielojęzyczny gwar ulic i targów. Takim był Wołyń sprzed morderczego szaleństwa. W nim dorastał Włodzimierz Sławosz Dębski, który poprzez swoje grafiki powrócił do nieistniejącego już świata. Dzięki autorom albumu Edwardowi Gigilewiczowi i Leonowi Popkowi możemy poznać Wołyń takim, jakim zapamiętał go Dębski.
reklama

Edward Gigilewicz, Leon Popek – „Kościoły i kaplice na Wołyniu z obrazami Włodzimierza Sławosza Dębskiego” – recenzja i ocena

Edward Gigilewicz, Leon Popek
„Kościoły i kaplice na Wołyniu z obrazami Włodzimierza Sławosza Dębskiego”
nasza ocena:
8/10
cena:
69,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej, Towarzystwo Przyjaciół Krzemieńca i Ziemi Wołyńsko-Podolskiej
Rok wydania:
2023
Liczba stron:
432
ISBN:
978-83-8229-840-6
EAN:
9788382298406

W 2023 r. miała miejsce osiemdziesiąta rocznica zbrodni wołyńskiej. Z tej okazji wydany został omawiany album, w którym znalazło się 112 wybranych grafik autorstwa Włodzimierza Sławosza Dębskiego. Każda z prac dopełniona została krótkim rysem historycznym danej parafii, kościoła, czy kaplicy z terenu ówczesnej diecezji łuckiej Kościoła rzymskokatolickiego. Arcyważnym zabiegiem jest połączenie grafik z fotografiami z okresu międzywojennego ukazującymi miejsca przedstawione przez twórcę.

Dla porównania umieszczone są  również współczesne zdjęcia tych samych obiektów, po których często nie ma już śladu. Spoglądając na te ostatnie, dostrzec można z jak wielką nienawiścią i konsekwentną determinacją próbowano wykorzenić i unicestwić wszelkie ślady polskości. Skalę zniszczenia, nie tylko materialnego, przybliżają przedmowa i wstęp.

Autor grafik – Władysław Sławosz Dębski przyszedł na świat 24 lipca 1922 r. we Lwowie. Jego rodzicami byli Leopold Dębski, lekarz i weteran wojny polsko – bolszewickiej oraz Anisja z.d. Czemiernik, Rosjanka, z zawodu pielęgniarka. Gdy Władysław miał cztery lata, rodzina przeniosła się do Kisielina. Z tym miejscem Dębski będzie związany do końca życia. To tutaj spędził młodość i bronił się przed napadem bandy OUN–UPA na Polaków przebywających 11 lipca 1943 r. na mszy św. w tutejszym kościele. Na szczęście przeżył, odnosząc rany, które skutkowały późniejszą amputacją nogi. Paradoksalnie w akcji ratowania życia Władysława uczestniczyli też zaprzyjaźnieni Ukraińcy. Niestety wkrótce zamordowani zostali jego rodzice, których ciał nie odnaleziono po dziś dzień. Po leczeniu zaangażował się w działalność konspiracyjną, z którą związał się już wcześniej. Kawaler Krzyża Srebrnego Orderu Virtuti Militari po wojnie wrócił do wykonywanego wcześniej zawodu nauczyciela.

Podjął się studiów w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej, które ukończył z wyróżnieniem. Jeszcze w trakcie nauki związał się ze szkolnictwem muzycznym, zaczynając jako nauczyciel, później pełnił funkcję dyrektora w szkołach muzycznych w Wałbrzychu, Kielcach i Lublinie. Człowiek o wielu pasjach i zainteresowaniach, niesamowicie aktywny działacz, członek wielu stowarzyszeń i organizacji. Wreszcie autor książek i licznych artykułów historycznych związanych z tematyką wołyńską. Oddany sprawie upamiętnienia ofiar rzezi wołyńskiej. To z jego inicjatywy władze terenowe w Kisielinie i Łokaczach wyraziły zgodę na wybudowanie pomnika ku czci ofiar tuż obok ruin kisielińskiego kościoła. Walczył i bronił prawdy o ludobójstwie wołyńskim. W publicznych polemicznych debatach zachowywał wyjątkowy spokój, kierując się merytoryką i dużym znawstwem tematu. Zmarł nagle w Lublinie 21 września 1998 r.

Album pod względem wizualnym prezentuje się świetnie. Największą jego zaletą jest możliwość podróży w czasie do miejsc, których w większości już nie ma. Śledząc stronę po stronie, spoglądamy na utracone dziedzictwo, budowane latami przez kolejne pokolenia. Możemy tylko wyobrazić sobie, jak miejsca te tętniły życiem. Dzieci bawiły się wspólnie, zapewne nie oglądając się na narodowość. Niestety, sąsiedzi sąsiadom zgotowali ten los, zbierając krwawe żniwo.

Dla uzupełnienia wiedzy o zbrodni w Kisielinie warto obejrzeć film dokumentalny nawiązujący do tytułu jednej z książek Władysława Sławosza Dębskiego Było sobie miasteczko. Kochał Wołyń, kochał rodzinną ziemię pomimo tego, co go na niej spotkało miłością bezgraniczną. Warto sięgnąć po ten album, po świadectwo minionego świata.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Edwarda Gigilewicza i Leona Popka „Kościoły i kaplice na Wołyniu z obrazami Włodzimierza Sławosza Dębskiego” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy!

reklama
Komentarze
o autorze
Patryk Krygier
Historyk, absolwent Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, pracownik Muzeum Handlu Wiślanego FLIS, właściciel Biura Poszukiwań Genealogicznych Pokolenia.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone