Dowcipy, czyli z czego śmiali się nasi przodkowie?
Żarty ukazują się w Polsce drukiem już od XVI wieku, kiedy w dobie renesansu zaczęto publikować żartobliwe utwory. Odznaczały się one formą, językiem i tematyką, dobrze oddając ówczesną rzeczywistość kulturową, powiązaną z różnicami klasowymi czy dużym udziałem religii w życiu codziennym. Humor zmieniał się wraz z czasami. Przeobrażenia polityczne i społeczne dynamicznie wpływały na specyfikę humoru, który w formie dowcipów zawsze pełnił jednak podobną funkcję. Dowiedz się, jak zmieniały się dowcipy i z czego śmiano się dawniej!
Dowcipy z XVI wieku
Dowcipy w XVI wieku miały specyficzną formę i współcześnie mogą być dosyć trudne w odbiorze. Nie oznacza to jednak, że utwory mające charakter żartobliwy, nie mogły być jednocześnie jowialne, a nawet wulgarne. Przykładem mogą być „Figliki” wydane w 1574 roku przez Mikołaja Reja. W zbiorze znajdują się m.in. utwory takie jak: „Co kazał babę Woytowi w rzyć całować” (rzyć to pośladki), „Baba co pierdziała u krzćin” czy „Księdza co wrobl osrał”. Przytoczmy ostatni z wymienionych tekstów:
Pleban powszednią spowiedź gdy chłopom rozdawał,
W ten czas go wrobl lataiąc na łysinę osrał,
Ocieraiąc łysinę, osrał mię wrobl rzecze,
Chłopi też osrał mię wrobl, mowią za nim przedsię.
Ksiądz rzekł: a y was dziatki, chłopi y nas dziatki,
Alboć w nim dyabli srali na nas temi kwiatki.
A potym ie rozgreszył tą mocą ktorą miał,
Ale wrobla mogł zakląć, co mu był łeb osrał.
Inny przykład humoru z XVI wieku stanowi twórczość Klemensa Janickiego, którego epigramy przełożył w XIX wieku Kazimierz Bartosiewicz, oto jeden z nich:
„Do Lichwiarza”:
Nie lubisz
mię – któż wszystkim spodobać się może?
Ciebie tylko kochają wszyscy bez różnicy
I życzą ci uprzejmie (zrządź to Panie Boże!):
Byś co prędzej wysokiej doszedł szubienicy.
Choć ówczesne formy dowcipów miały często pointę, to łatwo zauważyć, że były to raczej formy utworów literackich, niż anegdoty zwieńczone w przekorny czy zaskakujący sposób.
Dowcipy z wieku XVII-XVIII
Podobnie jak w przypadku humoru z poprzedniego stulecia mowa przede wszystkim o nieco dłuższych formach, pisanych wierszem. Tematyka nie różniła się znacznie od podejmowanej wcześniej. Ciekawy przykład satyry o niesnaskach między narodami, związanych z jedzeniem stanowi utwór „Włoskie delicye” Stanisława Serafina Jagodyńskiego:
„Chleb czarny jako ziemia, syr jak kamień twardy,
Kapusta kwaśna w Polszczę" przymawia Włoch hardy.
Włochu jedz ty robaki, żaby i ślimaki!
W Polszczę
potrawy, - głodne we Włoszech przysmaki
Jan Gawiński podjął natomiast temat nadmiernej oszczędności:
„Do skąpego pana”:
Dwie ręce człeku natura stworzyła,
By jedna brała, druga hojna była;
Tobie zaś tylko jedną rękę dała
Natura, panie.
Jaką? – Coby brała.
Przykład ówczesnego, nieco sprośnego humoru oddawać mogą np. fraszki Andrzeja Morsztyna, np. „Omyłka”:
Zgubił gdzieś matkę Kupido zbłąkany;
Wtem zoczył Kasię i rzekł oszukany:
„Matko! o, matko!" lecz harda dziewczyna,
Nie chcąc ni gościa, ni takiego syna,
Rzekła: „Pewnie mi na łonie nie siędziesz;
Nie jestem matką". On rzekł: „Ale będziesz".
Motyw kłótni małżeńskich, powszechny zwłaszcza w humorze z XX i XXI wieku, można znaleźć już w wieku XVIII. Przykładem jest tekst Józefa Grąbczewskiego „O złej żonie”:
Spytano
czemu nie miał psów, pewnego człeka,
Na co mi
psy, odpowie, mam żonę, ta szczeka.
Przepełnione humorem są także epigrammata z połowy XIX wieku. Podobnie jak Grąbczewski podejmował wątki małżeńskie:
Któś, widząc
jak się targa sfora psów złączona,
Obraz, rzecze,
małżeństwa: to mąż, a to żona.
W jego utworach często pojawiają się także ataki skierowane w stronę lekarzy. Przykładem może być wierszyk pt. „Jak zrobić kapitał”:
Któś kiedyś
kogoś zapytał,
Jak zrobić
wielki kapitał?
Rzekł: zrobisz,
ręczę honorem:
Bądź
złodziejem, lub doktorem.
lub bardziej bezpośredni: „Na doktora”:
Waćpan mię nie
leczyłeś; tem Waćpana zbiję:
To dowód
oczywisty, że ja jeszcze żyję.
Kawały z XIX wieku
Jeszcze z XIX wieku pochodzą dowcipy bardzo bliskie formie, w której powszechnie znane są kawały współczesne. Część z nich zebrał i wydał w 1884 roku polski pisarz i działacz społeczny Józef Chociszewski. Tu również pojawia się, notowany wcześniej wątek relacji małżeńskich:
„Przed sędzią śledczym”
- Cóż cię
spowodowało, żeś zabił twą żonę?
- A proszę
łaski pana sędziego, taka bestya zła była, że wyżyć z nią nie było sposobu.
- To trzeba
było ją porzucić!
- A jak?
- Trzeba
było podać tu do sądu, o separacyę , tobyś był dostał pozwolenie opuszczenia
jej.
- Ta proszę
łaski pana sędziego, ja wiedziałem, że to można, ale…
- Ale?
- Alem jej
był przysiągł przy ołtarzu, że jej nie opuszczę aż do śmierci.
Polecamy e-book Aleksandry Niedźwiedź – „Z czego się śmiano w średniowieczu?” :
Książkę można też kupić jako audiobook, w cenie 11,90 zł.
W zbiorze nie brakowało też typowego czarnego humoru:
Michał: Tyś znów trzy dni siedział, za co to?
Marcin: Ponieważ… Kręciłem głową!
Michał: To nie podobna, za to przecież nikogo do kozy nie wsadzą!
Marcin: Widzisz… ale to nie była moja głowa.
Ani dowcipów
językowych jak „Wspaniałomyślny
złodziej”:
Sędzia mówi do oskarżonego: „Przeciwko wyrokowi, skazującemu was na karę dziesięciu lat więzienia, wolno wam zanieść apelacyą, ale możecie się też jej zrzec!” „Dobrze” odpowiada oskarżony – „a więc zrzekam się kary…”
Dowcipy z pierwszej połowy XX wieku
Od czasów po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, zaczęło pojawiać się coraz więcej tytułów, które zawierały rubryki z żartami lub były to wprost wydawnictwa poświęcone humorowi. Jakie żarty można było przeczytać w II RP?
- Szafa jest naprawdę piękną, czy to jest prawdziwy renesans?
- Ale gdzie tam, to jest proszę pana prawdziwe drzewo mahoniowe.
„W sądzie”:
Sędzia:
Podsądny! Jesteś skazany na śmierć. Jakibyś sobie wybrał rodzaj śmierci?
Podsądny:
(poważnie) Chcę umrzeć ze starości.
„Nie brakowało też typowych kawałów o teściowej”:
- Widziałem Kazika, wrócił z nadwołżańskiej Sowdepji i wyobraź sobie wrócił sam jeden!
- A cóż się stało z jego teściową?
- Bolszewicy ją zjedli.
- Szelma Kazik! Zawsze miał szczęcie!
„Szczera naiwność”:
Młoda panienka wyszła za mąż za wdowca. W kilka dni potem przyszła do niej w odwiedziny przyjaciółka i widząc młodą mężatkę smutną i milczącą zapytała ją o przyczynę. - Moja droga – odparła zagadniona – jakże nie mam się smucić? Słyszałam zawsze, że jak panna idzie za mąż za radcę, to zostaje radczynią, jak za doktora to doktorową – myślałam więc, że idąc za wdowca, zostanę wdową, ale widzę, żem się zawiodła.
Warto tu przypomnieć, że liczna polonia amerykańska, również poszukiwała rozrywki w formie dowcipów. Te wydawane były w prasie i książkach. Żarty nie odbiegały od tych, drukowanych nad Wisłą:
„Śmierć lichwiarza”:
- Lichwiarz
raz zrobił w życiu coś dobrego przecie.
- A cóż
takiego? Powiedz!
- Przestał
żyć na świecie.
„U dentysty”:
- Przed kilku dniami zrobił mi pan sztuczne zęby
- Tak jest, przypominam sobie.
- Przyrzekł mi pan, że będą one zupełnie takie same jak naturalne.
- Tak jest i nie cofam tego.
- Ależ pańskie zęby sprawiają mi ból dolegliwy.
- Widzi więc pani, że są zupełnie podobne do naturalnych.
„Złośliwa”:
- Czy
przypuszczasz, moja Jadziu, że ja zawsze będę się podobać memu inżynierowi?
-
Naturalnie, droga Haniu! Miłość oślepia człowieka!
„Jego żona”:
- Patrz tam,
złodziej wchodzi przez okno twego mieszkania.
- Nic nie
szkodzi, moja żona będzie myślała, że to ja i zbije go tak, że popamięta.
„W tramwaju”:
Kontroler – kontroluje bilety w pełnem tramwaju – podchodzi do gościa, który siedzi z zamkniętemi oczami, a obok stoi starsza jakaś pani.
- Proszę o bilet – więc gość podaje tak po omacku.
- Co panu jest? Czy pana oczy bolą? – pyta kontroler.
- Nie – mówi – ale zamykam oczy, bo nie mogę patrzeć jak starsza kobieta stoi i nie ma gdzie usiąść. Już takie miękkie serce mam.
„Golenie”:
- Już po raz
trzeci teraz zaciął mnie pan! Gdzie jest szef?
- Poszedł
właśnie naprzeciwko do fryzjerni, aby się ogolić.
„Kaszel”:
- Słuchaj dziecino, jeżeli
kaszlesz, to trzymaj zawsze rękę przy ustach.
- Robiłam to wczoraj, ale to nic
nie pomaga, kaszlę dalej!
„Jeszcze gorzej”:
- A czy wie pani, że narzeczony
jej siedział przez osiem dni w areszcie?
- A to hultaj, a mnie mówił, że
siedział miesiąc! Gdzie ten nicpoń bawił przez ten czas!
Jak widać, dowcipy towarzyszą Polakom w formie pisanej już od kilkuset lat. Początkowo były to przede wszystkim fraszki, a od XIX wieku kawały upodobniły się już do tych, które znane są współcześnie. Wydawano je drukiem w formie zbiorów dowcipów, ale też jako integralną część różnego rodzaju czasopism. Powyżej prezentujemy tylko niewielki wybór z długiej listy znanych historycznie kawałów. Znacie inne stare dowcipy? Podzielcie się!
Zapisz się za darmo do naszego cotygodniowego newslettera!
Bibliografia:
Bartosiewicz K., Księgi humoru polskiego, t. 1, wiek XVI, Petersburg 1897.
Bartosiewicz K., Księgi humoru polskiego, t. 2, wiek XVIII, Petersburg 1897.
Chociszewski J., Wesoły figlarz zawierający ucieszne i ciekawe powiastki, wesołe opowiadania, dowcipy, żarty, figle itd., Poznań 1884.
Dobrzycki S., Humor i dowcip w Polsce XVI wieku, Kraków 1905.
Do rozpuku… czyli żarty nad żartami, Chicago 1911.
Gozdawa B., Skutki kryzysu o 10% mniej odczujesz, czytając żarty i dowcipy, 1932.
Ilustrowany kalendarz humorystyczny 1924.
Legatowicz I., Epigrammata, nagrobki, fraszki, ucinki, żarty, grzecznostki, oraz myśli zwięzłe i dowcipne, bezimiennych pisarzów naszych, częścią już drukowane, częścią jeszcze drukiem nieogłoszone, zebrane, na cztéry księgi rozdzielone i wydane, Wilno 1848.
Pocięgiel : tygodnik ilustrowany tknięty humorem i satyrą, R. 21, nr 25, 1930.
Rej M., Figliki, Karków 1905.