Współpraca, triumf, wyzwolenie – wrzesień 1939 r. w obiektywie propagandy

opublikowano: 2015-09-08, 11:21
wolna licencja
Nastał wrzesień, a więc także kolejna rocznica napaści Niemców i Sowietów na Polskę. W tym nierównym pojedynku niezwykle ważną rolę odegrała broń, której nie sposób szukać w żadnym arsenale: propaganda. Jej siłę rażenia pokazuje wystawa fotograficzna „Oczami wroga...” prezentowana przez Muzeum Zagłębia w Będzinie.
reklama

Z początku zwiedzający może być zdziwiony miejscem prezentowania wystawy – 27 plansz zawierających ponad 50 fotografii z okresu kampanii wrześniowej umieszczono bowiem w Podziemiach Będzińskich, systemie tuneli znajdującym się w pobliżu tutejszego zamku. Pozory jednak mylą – Podziemia nie są pozostałością po średniowieczu, lecz tworem niemieckim z lat czterdziestych poprzedniego wieku, budowanym prawdopodobnie jako schron przeciwlotniczy dla nazistowskich oficjeli i niemieckiej ludności cywilnej. Lokalizacja pasuje więc całkiem nieźle do tematyki wystawy.

(fot. A. Francikowska).

Nim zwiedzający zobaczy pierwsze fotografie, musi założyć na głowę kask, co jest podyktowane specyfiką obiektu i względami bezpieczeństwa. Powoli zapuszcza się coraz dalej, mijając pomieszczenia przeznaczone na wartownie i pokonując kolejne zakręty, aż w końcu jego oczom ukazuje się faktyczna wystawa. Z prawej strony tunelu, w niewielkich odstępach, powieszone są plansze. Każda z nich zawiera po dwie fotografie, każdą oświetla oddzielna lampa. Zwiedzającego wita na początek pełny tytuł wystawy: „Oczami wroga. Wrzesień '39 w fotografii niemieckiej i sowieckiej”. Obok znajduje się tekst wprowadzający w zagadnienia ekspozycji.

(fot. A. Francikowska).

O stronie merytorycznej opowiada dr Marcin Krzanicki z rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, twórca wystawy: Pomysł zrodził się tak naprawdę mniej więcej w okolicach kolejnej rocznicy wybuchu II wojny światowej, podczas oglądania jednego z serwisów informacyjnych. Mało kto zastanawia się, ze wizerunek września 1939 r. oglądamy tak naprawę przez pryzmat niemieckich, i w mniejszym stopniu sowieckich fotografii i fragmentów filmowych. Dlaczego więc nie opowiedzieć tych wydarzeń z punktu widzenia optyki wroga, która to narracja jest wciąż obecna w mediach i nie zawsze (czy raczej bardzo rzadko) osadzana jest we właściwym kontekście? Materiały, które wykorzystaliśmy w projekcie „Oczami wroga…” to zdjęcia wykonane przez żołnierzy niemieckich „kompanii propagandowych” i sowieckich oficerów politycznych oraz fotografów funkcjonujących przy jednostkach. Wybierając materiały staraliśmy się znajdować te, które w najlepszy sposób ilustrowały główne nurty opowieści toczonej na łamach niemieckich i sowieckich publikacji.

Wspomnianych nurtów jest rzeczywiście kilka. Na początku zwiedzający widzi przykłady współpracy III Rzeszy i ZSRR. Fotografie przesypywania zboża i przetłaczania ropy ze wschodu do niemieckich wagonów i cystern pokazuje gospodarczy sojusz między dwoma totalitaryzmami. Podobnych obrazków przewija się jeszcze wiele: dwie armie spotykają się na moście nad Sanem, żołnierze bratają się ze sobą, częstują się papierosami. Gdzieniegdzie widać wspólne narady. Takie ujęcia były później obciążające dla obu stron, na początku wojny miały jednak stanowić obraz doskonałej współpracy i „współżycia w pokoju”.

reklama
(fot. A. Francikowska).

Oprócz tego pojawiają się „klasyczne” treści propagandowe, choć mocno różniące się u Niemców i Sowietów. Nazistowskie fotografie nie wzbraniają się przed pokazywaniem okrutnego żywiołu wojny – zdewastowany Tomaszów Lubelski stanowi pokaz siły niemieckiego oręża, zdjęcia przy zdobycznym sprzęcie Polaków podkreślają zniszczenie wroga. Znamienne są zwłaszcza dwie fotografie: scena walki z podpisem „Pod ostrzałem, na pomoc rannemu towarzyszowi broni” oraz znaczenie swastykami słupów na nowopowstałej granicy niemiecko-sowieckiej. Nie zabrakło także samego Adolfa Hitlera, odbierającego defiladę w okolicach Jarosławia.

(fot. A. Francikowska).

Fotografowie Armii Czerwonej musieli przedstawiać atak na Polskę z innej perspektywy. Tak jak wytłumaczone jest to na początku wystawy, ZSRR chciał pokazywać się nie jako agresor, a wyzwoliciel zmuszony do interwencji, obrońca ludów „Zachodniej Białorusi” i „Zachodniej Ukrainy”. Próżno więc szukać scen czysto batalistycznych w wykonaniu żołnierzy – mamy tu raczej do czynienia głównie z przemarszami wojsk. Pojawiają się też charakterystyczne wydarzenia: mieszkańcy wsi Grudziewicze pozują pod bramą powitalną postawioną na cześć Sowietów, a żołnierze rozdają gazety polskim cywilom w podlaskim Knyszynie. Obraz niemalże sielankowy.

Ważnym wątkiem pojawiającym się na wystawie jest też sposób ukazania Polski i polskiej armii. Zwiedzający może więc zobaczyć scenę z przemieszczania się wojsk: pojazd niemiecki utknął w błocie na nieutwardzanej drodze, podpis: „Lepiej poruszać się czterema końmi, niż czterdziestoma mechanicznymi”.

(fot. A. Francikowska).

Szczególnie bolesne może wydać się polskiemu odbiorcy sportretowanie jeńców. Polacy są pokazani w marszu, w długich kolumnach sunących po drodze lub w obozach jenieckich, ze smutkiem wypisanym na twarzy. Ktoś siedzi ze spuszczoną głową, ktoś popala smętnie papierosa. Armia „dążącej do wojny” Polski została rozbita.

Fotografii, ujęć i motywów jest znacznie więcej. A skąd w ogóle pomysł na zaprezentowanie takiej wystawy w Muzeum Zagłębia? Opowiada Bartosz Gawlik, plastyk odpowiedzialny za przygotowywanie aranżacji w obiektach muzeum: Mamy wrzesień, a więc okres nieodłącznie kojarzący się z wybuchem II światowej i działaniami wojennymi. Podziemia Będzińskie to obiekt związany z tym konfliktem, a więc doskonale wpisujący się w prezentowaną ekspozycję. Samą wystawę znaleźliśmy w bogatych zasobach IPN-u, z którym bardzo dobrze współpracuje się takiej instytucji kultury jak Muzeum Zagłębia. Zawsze są otwarci na wypożyczanie wystaw, bardzo dobrze zresztą przygotowanych pod względem merytorycznym.

(fot. A. Francikowska).

Wystawę „Oczami wroga...” będzie można oglądać do końca września. Podziemia znajdują się w Będzinie przy al. Hugona Kołłątaja. Wstęp jest darmowy, lecz należy umówić się wcześniej na zwiedzanie.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

reklama
Komentarze
o autorze
Paweł Czechowski
Ukończył studia dziennikarskie na Uniwersytecie Śląskim. W historii najbardziej pasjonuje go wiek XX, poza historią - piłka nożna.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone