Wiesław Kozub–Ciembroniewicz – „Doktryna i system władzy Włoch faszystowskich na tle porównawczym” – recenzja i ocena
„Dla faszystów wszystko jest «bitwą». Każdy problem do rozwiązania jest «wrogiem» […], każda zajęta pozycja jest «odcinkiem», naród włoski jest «wojskiem», które kroczy zwartymi «batalionami»” – pisał włoski historyk i historiozof Gioacchimo Volpe. W ten sposób w swej pracy „Rozwój historyczny faszyzmu” (Warszawa 1933) charakteryzował istotę reżimu jaki nastał we Włoszech na początku lat dwudziestych XX wieku. Niektórym intelektualistom i ugrupowaniom politycznym ta narracja wydaje się aktualna po dziś dzień. Zmarły w zeszłym roku prof. Wiesław Kozub–Ciembroniewicz dokonuje rozbioru systemu faszystowskiego na części pierwsze. Jeśli ktokolwiek chce zabrać głos w sprawie historii Włoch ery Mussoliniego i istoty jego dyktatury, musi się z tą pracą zapoznać.
Recenzowana książka jest o tyle ważna, że jej autor nie skupia się, jedynie na sztampowym opisie powstania, zdobycia władzy i samym istnieniu władzy faszystowskiej we Włoszech. Idzie znacznie dalej, pokazując podobne, choć bardziej radykalne, mechanizmy w dwóch pozostałych systemach totalitarnych: III Rzeszy i Związku Radzieckim. Temu służy również podział samej pracy. Została przez autora podzielona na cztery części. W pierwszej dokonano charakterystyki instytucji politycznych faszyzmu, nazizmu i bolszewizmu. Część druga obejmuje interpretacje ideologii stworzone przez włoskich faszystów, z kolei trzecia – to perspektywa antyfaszystów. Część ostatnia zawiera rozdział o polskiej recepcji faszyzmu – Obozie Wielkiej Polski, Ruchu Narodowo–Radykalnym oraz Obozie Zjednoczenia Narodowego – a także o jego rozmaitych interpretacjach aż do czasów współczesnych.
Faszyzm był ruchem niejednorodnym, a w konsekwencji podlegał różnym modyfikacjom i przekształceniom. Wśród ideologów i w samej włoskiej partii faszystowskiej ścierały się różne frakcje: od lewicowych, przez konserwatywne, nacjonalistyczne czy skrajnie nacjonalistyczne. Taki zresztą, od samego początku był sam reżim: „Wrota były otwarte na oścież, wchodził przez nie, kto chciał […], a celem było […] by działać, walczyć, burzyć, obalać organizacje włoskich zwolenników bolszewizmu […]” (s. 123).
Od momentu powierzenia Benito Mussoliniemu zadania stworzenia rządu, faszyści dzień po dniu zawłaszczali samo państwo jak i wszelkie jego instytucje. Począwszy od parlamentu przez sądownictwo, urzędy, prasę i radio, aż po samego obywatela. Zlikwidowano państwo liberalno-demokratyczne, a Włochów poddano kolektywnej „woli narodu”, której wyznacznikiem była partia faszystowska, a jej „najznakomitszym” wcieleniem był wódz. We Włoszech był nim Mussolini, dekadę później w III Rzeszy Adolf Hitler, a w międzyczasie w ZSRR ich odpowiednikiem został Józef Stalin. W każdym z tych systemów, jak i w jego mniejszych i większych naśladowcach wódz uzasadniał ustrojowe przemiany państwa, która nie jest przejawem zwykłej administracji, lecz wyrazem przeznaczenia uzasadniającego konieczność posłuszeństwa i poświęceń.
Co ciekawe, Narodowa Partia Faszystowska (PNF), niemiecka partia narodowosocjalistyczna i rosyjska partia bolszewicka od samego początku były partiami antysystemowymi, skierowanymi przeciwko państwu demokratycznemu i liberalnemu, w ramach których przecież powstawały. Metoda działania była zawsze ta sama: brutalny terror, służący zarówno zdobyciu władzy jak i jej utrzymaniu. Parlament czy prawa stojące w obronie jednostki były dla faszystów anachronizmem, skażonym tradycjami suwerenności ludu i liberalnej demokracji. Nic więc dziwnego, że realizowali oni model władzy oparty na zasadzie dominacji rządu, arbitralnie podchodzącego do stanowienia i egzekwowania prawa. To władza centralna miała decydować o wszelkich instytucjach i przemianach w państwie i miała organizować życie obywateli od kołyski aż po grób.
Choć każdy z systemów totalitarnych był do siebie bardzo podobny, to zarazem miał swoje bardzo istotne cechy swoiste. W każdym z nich jednak rządząca partia żądała od jednostki utożsamiania się z państwem „etycznym”. W końcu to partia i państwo służyły narodowej racji stanu, która łączyła się z odrzuceniem koncepcji wolności jednostki. Jak pisał Mussolini: „lud musi wykonywać rozkazy”.
Trudno jest w jednym tekście ukazać całość zalet książki Kozub–Ciebroniewicza. Jest to praca w pełni pracą naukowa. Ma to swoje minusy, bowiem otrzymujemy do ręki pozycję schematyczną, miejscami przeładowaną faktami i fachowym słownictwem z zakresu filozofii, socjologii, historiozofii, ekonomii. Jest to rzecz bardzo inna od studiów utrzymanych w konwencji anglosaskiej – jak choćby prace Paxtona czy Payne’a. Nie zmienia to jednak faktu, że na krajowym podwórku jest to pozycja wybitna. Warto po nią sięgnąć i warto kontynuować trudny namysł nad faszyzmem.