Syn Szawła – reż. László Nemes – recenzja i ocena filmu
Węgierski film, który do naszych kin trafi 22 stycznia, robi furorę na całym świecie. Jego twórcy zgarniają wszystkie najważniejsze nagrody filmowe – dzieło zostało wyróżnione m.in. Grand Prix w Cannes, zdobyło Złoty Glob w kategorii najlepszy film zagraniczny, a także nominację do Oskara. Gorąco mu kibicuję, ponieważ od dawna na ekranach nie widziałam tak innego od wszystkich, tak sugestywnego i poruszającego obrazu o Auschwitz. Rzadko się zdarza, żeby debiutant zrobił film o podobnej wartości. László Nemes udowadnia, że to możliwe – w „Synu Szawła” proponuje widzom zupełnie nowe ujęcie problemu Holokaustu.
Zobacz także:
Rok 1944. Szaweł Ausländer, członek Sonderkommando w Auschwitz - oddziału zmuszonego przez Niemców do udziału w machinie masowego mordu - stara się zachować w sobie resztki człowieczeństwa. Obserwujemy 48 godzin z jego życia, poprzedzające wybuch buntu w obozie, w czasie których podejmuje on wszelkie próby pogrzebania ciała drugiego człowieka. Wysiłki zamieniają się w szaleńczą pogoń za ostatnimi śladami normalności, przeszłego życia, godności.
Film powstawał 5 lat, co widać bardzo wyraźnie – każda scena jest przemyślana w najdrobniejszych szczegółach. Obraz wyróżnia przede wszystkim nietypowa dla tego rodzaju kina praca kamery – jej oko nie opuszcza głównego bohatera niemal przez cały czas trwania seansu. Tło zdarzeń jest natomiast w większości scen rozmyte, co pozwala widzom skoncentrować się na zachowaniu jednostki w obliczu zagłady, lecz także potęguje odbiór dzieła. Skupiamy się dzięki temu na psychologii postaci, na przeżyciach bohatera, który z jednej strony zdaje się nie dostrzegać otaczających go potworności i niemal automatycznie, ślepo wykonywać powierzone mu zadania, a z drugiej coraz bardziej popada w rozpacz i szaleństwo. Ten niezwykły zabieg, stosowany od dawna w literaturze próbującej przepracować traumę II wojny światowej, jeszcze nigdy w takim stopniu nie został wykorzystany w kinie podejmującym taką tematykę. Twórcy odarli fabułę z wszelkich warstw, które mogłyby zafałszować przedstawiane realia obozu koncentracyjnego. Zostajemy skonfrontowani z nagą prawdą o Holokauście – świecie, w którym ludzie przyzwyczajają się do śmierci. Choć przyjmują ją ze strachem, w ich zachowaniu zaczyna przeważać pasywność i poddanie się losowi.
Rozmyte tło nie pozwala widzowi zapomnieć o machinie mordu działającej za plecami głównego bohatera. Wprost przeciwnie – wrażenie jest jeszcze bardziej wstrząsające, ponieważ zostajemy wprowadzeni w sam środek piekła, zaczynamy zdawać sobie sprawę z mechanizmów ludzkiej psychiki i zachowań osób skonfrontowanych z tragicznymi warunkami. Poznajemy ponadto prawa rządzące obozowym życiem i relacje łączące więźniów, a także upodlenie, któremu człowiek może się poddać dla ocalenia od natychmiastowej śmierci. Choć przeżycia świadków tych zdarzeń są nie do wyobrażenia, film przybliża nam ich postawy, zmusza do próby postawienia się na ich miejscu.
Przedstawiona historia sama w sobie niezwykle porusza i skłania do refleksji. Nemes stworzył przejmujący, naturalistyczny portret człowieka na skraju wytrzymałości psychicznej, który resztkami sił stara się obronić swoje dawne wartości, wydające się nie do utrzymania w rzeczywistości wykreowanej przez nazistów. Myśl o godnym pochówku staje się dla niego ostatnią deską ratunku, ostatnim mostem łączącym go z przeszłością, wreszcie ostatnim bodźcem trzymającym go przy zdrowych zmysłach. W świecie kompletnego poniżenia jest to jedyna droga do zachowania resztek godności.
Należy docenić także genialną grę aktorską – obsadzie udało się wypracować wszelkie detale, znane z literatury wspomnieniowej opowiadającej o życiu obozowym. Możemy obserwować reakcje wzgardzonych i poniżonych ludzi doświadczających skrajnego przerażenia, walczących o każdą kolejną chwilę. Ich zgarbiona postawa, unikanie wzroku katów, pospieszny sposób poruszania – to wszystko urealnia obraz Holokaustu i czyni go jeszcze bardziej przerażającym.
Film „Syn Szawła” został skonstruowany z wielkim pietyzmem, lecz także ogromną wyobraźnią i artyzmem. Już dawno nie widziałam tak dobrego i oryginalnego obrazu o tej tematyce, pokazującego zupełnie nowe spojrzenie na problem Holokaustu. Dzieło László Nemesa na długo pozostaje w pamięci, niełatwo jest po jego obejrzeniu powrócić do codziennych zadań. Reżyser udowadnia, że ma szansę dorównać największym sławom światowej kinematografii. Mam nadzieję, że Oskar dopełni listę nagród, którymi uhonorowano ten utwór, ponieważ w pełni zasługuje na najwyższe wyróżnienia.