Sagi to panorama całego społeczeństwa
Kamil Kartasiński: Panie Doktorze, proszę powiedzieć dlaczego sagi są wyjątkowymi opowieściami?
Jakub Morawiec: Na wyjątkowość sag składa się kilka elementów. Po pierwsze jest to język. W przeciwieństwie do europejskiego kontynentu, większość sag została spisana w języku staroislandzkim. Widać wyraźnie, że w literackiej aktywności ten właśnie język zdecydowanie dominował; pomimo tego, że w średniowiecznej Skandynawii znano łacinę i używano jej w miejscowym piśmiennictwie. Mało tego! Znamy przykłady sag takich jak Saga o Olafie Tryggvasonie Odda Snorrasona, która została spisana po łacinie. Niemniej, do naszych czasów zachowały się jedynie jej staroislandzkie kopie. Drugim ważnym aspektem wyróżniającym sagi jest styl. Dość specyficzny, nie ułatwia lektury czytelnikowi. Styl sag wyróżnia się odautorskim „chłodem”, który ograniczał się do opisu faktów, wydarzeń, postaci. Pozbawiany jest w większości wypadków jakichkolwiek emocji, ocen czy odczuć. Jeśli takowe się pojawiają są one sporadycznie, po drugie są opisywane za pomocą poezji. Na koniec wreszcie, tym co wyróżnia sagi jest fakt, że w przeciwieństwie do większości ówczesnych literatur europejskich nie dotyczyły one wyłącznie elit. Sagi opisują islandzkich gospodarzy czy niewolników. W sagach przejawia się więc panorama całego społeczeństwa. Bardzo często zdarza się, że niewolnik, banita lub inny przedstawiciel marginesu staje się bohaterem, którego życie daje pożywkę ciekawej opowieści.
Zobacz też:
Na swój sposób fascynujące jest również, że tak olbrzymi bagaż literacki został wykreowany przez mało liczebną grupę ludzi. W średniowieczu, Islandczyków mogło być około 10 tysięcy. Nie wszyscy umieli czytać i pisać. Tymczasem ilość stworzonej literatury jest niesamowita. Islandia w średniowieczu, nie wspominając o czasach nowożytnych, nie była utożsamiania z bogactwem. Był to raczej region biedny. Pomimo tych trudności, na wyspie kwitła produkcja książek. Duża oczywiście w tym zasługa islandzkich skryptoriów klasztornych, jak i również świeckich elit, zainteresowanych pisaniem i utrwalaniem dziedzictwa.
K.K.: Czy zgadza się Pan, że tematyka literatury staronordyckiej wydaje się nieco „egzotyczna” jak na polskie warunki?
J.M.: Niedawno miałem okazję wygłosić wykład poświęcony polskim tłumaczeniom sag islandzkich. Gospodarz spotkania przedstawił ich sprawę tak jak Pan. Z naszego europejskiego punktu widzenia nie ma w nich nic egzotycznego. Sagi, pomijając tutaj specyficzny język, nazewnictwo, imiona, przedstawiają mentalność ludzi, która nie różni się zbytnio od europejskiej. Były to często opisy młodych, niezwykle ambitnych, zapalczywych ludzi dążących za wszelką cenę do realizacji swoich celów. Mówiąc z kolei o odbiorcach sag, byli to ludzie, którzy łaknęli rozrywki. Na tym tle od ówczesnych mieszkańców Europy nie wyróżniają się niczym szczególnym.
K.K.: Czy możemy uznać sagi za rodzaj średniowiecznych kronik, a skaldów za kronikarzy? W końcu tworzyli ona na dworach królewskich i byli uzależnieni od władcy.
J.M.: Do pewnego stopnia tak. Mam tu na myśli w szczególności sagi królewskie, które traktują o władcach jak i również sagi legendarne. Miały one na celu, podobnie jak średniowieczne kroniki, przedstawiać jakąś wizję przeszłości, która miała mieć zarówno walor polityczny, ale również walor dydaktyczno- religijny. Najlepszym przykładem jest komplet sag o królach misjonarzach takich jak Olaf Tryggvason i Olaf Haraldsson. Natomiast korpus literacki sag daje nam coś znacznie więcej niż tylko coś, co moglibyśmy nazwać ekwiwalentem takiej średniowiecznej kroniki. Stylistyka sag to również odwołanie się do poezji. Poezja miała charakter uwierzytelniający i szczególnie dotyczy to sag królewskich. Dlatego też skaldowie (przy czym należy należy odróżnić skaldów od autorów sag) byli traktowani jako wiarygodni, niepodważalni wręcz świadkowie opisywanych przez siebie wydarzeń.
Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”
Książka dostępna również jako audiobook!
K.K.: Jak ewoluowały sagi na przestrzeni stuleci? Czy pojawiały się jakieś nowe motywy, sposób ich tworzenia?
J.M.: Choć mamy do czynienia z produktem miejscowym nie ulega wątpliwości, że swoje początki sagi czerpią z dziedzictwa ogólnogermańskigo. Sagi nie były hermetycznie oddzielone od wszystkiego z zewnątrz. Od przełomu XII/ XIII wieku literacka aktywność Islandczyków konfrontuje się z prądami płynącymi z kontynentu. W tym czasie pojawiają się sagi rycerskie, adaptacje dworskiej literatury, tłumaczenia literatury religijnej, takiej jak żywoty świętych. Te ostatnie owocują również pojawieniem się sag o apostołach czy Maryi. Twórczość skandynawska była zatem w pełni otwarta na wpływy kontynentalne. Skutkuje to tym, że styl narracji z czasem nabiera większej płynności, a zależność między prozą a poezją lepiej funkcjonuje.
K.K.: Jaki wpływ na rozwój sag, miało przyjęcie chrześcijaństwa w Islandii? Czy motywy chrześcijańskie łączą się z motywami skaldycznymi?
J.M.: Nie byłoby literackiej wersji sag bez chrześcijaństwa. Dzięki nowej religii, Islandczycy dowiedzieli się, że istnieją święte księgi oraz poznali sposób, w jaki je produkować. Dzięki chrześcijaństwu można było utrwalić ustne tradycje. W połowie XII wieku powstał tzw. Pierwszy Traktat Gramatyczny, gdzie po raz pierwszy skonfrontowano język, w którym przekazywano w formie ustnej pewne narracje, na potrzeby wersji spisanych. Adaptacje literatury chrześcijańskiej, oczywiście niezwykle ubogacało tą literaturę o duchowy wymiar. Chrześcijaństwo w tym przypadku miało niebagatelne znaczenie. Czasem o tym zapominamy, traktując sagi jako zapis pogańskich czasów. Tymczasem, nie byłoby tego zapisu, gdyby nie przyjęcie chrześcijaństwa.
K.K.: W niedawno wydanej książce „Sagi Islandzkie. Zarys dziejów literatury staronordyckiej” dużo miejsca jest poświęcone wsparciu jakiego udzielają Islandczycy badaczom z różnych państw, którzy podejmują się badań nad sagami. Czy mógłby Pan powiedzieć na czym to wsparcie polega?
J.M.: Mogę powiedzieć na swoim przykładzie, że islandzkie instytucje naukowe są niezwykle przychylnie nastawione do wszelkich inicjatyw, które mają promować ich literaturę w innych krajach. Bez wsparcia Islandczyków trudno byłoby mi sfinalizować moje tłumaczenie sagi o Halfredzie. Islandczycy, będąc dumni z własnego dziedzictwa, ułatwiają wszystkim zagranicznym naukowcom badania i tłumaczenia sag. Dużą rolę odgrywają miejscowe stowarzyszenie literackie, które co roku fundują stypendia lub granty naukowe dla badaczy. Warto jednak wspomnieć, że wsparcie nie ogranicza się wyłącznie do projektów dotyczących sag.
K.K.: Załóżmy, że któryś z czytelników/czytelniczek po przeczytaniu naszej rozmowy zainteresuję się tematyką sag. Jakich wskazówek udzieliłby Pan początkującemu badaczowi?
J.M.: Przede wszystkim zaproponował wyposażenie się w dużą dozę cierpliwości. Sagi nie są łatwą lekturą i można szybko się do nich zrazić. Jest to bardzo specyficzna literatura, w której człowiek zakochuje się dość powoli. Jednakże cierpliwość wynagradzana jest odkryciem wyjątkowego świata. Nie ma innej literatury, którą moglibyśmy porównać z sagami. Tym, którzy szczególnie się nimi interesują, poleciłbym zmierzenie się z sagami w ich ojczystym języku aby zapoznać się z jego specyfiką i stylem. Sagi proponują bardzo szeroki wachlarz, w którym każdy może coś znaleźć dla siebie. W dalszym ciągu spora część sag czeka nie tylko na przetłumaczenie, ale również na gruntowne zbadanie! Dotyczy to okresu późniejszego, czyli głównie wieku XIV.
K.K.: Dziękuję za rozmowę.
J.M.: Również dziękuję. Chciałbym w tym miejscu podziękować wszystkim autorom oraz redaktorom, którzy przez swoje zaangażowanie i wytężoną pracę, przyczynili się do powstania publikacji dotyczącej sag staroislandzkich.
Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”
Książka dostępna również jako audiobook!