Sąd nad polityką zagraniczną II RP
Zakład Historii XX w. Instytutu Historii i Archiwistyki Wydziału Nauk Historycznych na UMK w Toruniu oraz Koło Naukowe Historyków Pamięci do dyskusji pt. „Spory o polską politykę zagraniczną w okresie II Rzeczypospolitej” zaprosili trzech badaczy: prof. Marka Kornata (UKSW/PAN), prof. Mariusza Wołosa (UP im. KEN/PAN) i dr. Patryka Tomaszewskiego (UMK). Debata odbyła się we wtorek 26 stycznia w budynku Collegium Humanisticum UMK.
Obrana tematyka, zaproszeni goście i formuła debaty panelowej przyciągnęły licznych zainteresowanych. Tytułowy „spór”, któremu poświęcono spotkanie, rozgrywał się między dwoma dominującymi stronnictwami politycznymi II Rzeczypospolitej: obozami piłsudczykowskim i narodowym. W ciągu niespełna trzech godzin dyskusji każdy z panelistów odniósł się do ośmiu problemowych kwestii, wymieniano się także replikami. Funkcję moderatora pełnił działacz Koła Naukowego Historyków Pamięci i magistrant Zakładu XX wieku Mateusz Hübner.
Zajmujący był już sam początek debaty, kiedy omawiano zagadnienie dwóch koncepcji – federacyjnej i inkorporacyjnej – powstałych u zarania niepodległości. Profesor Kornat zwrócił uwagę na pewne uproszczenie, jakie stosuje się mówiąc tylko o tych dwóch koncepcjach i utożsamiając je bezpośrednio z postaciami Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego. Ten ostatni nie był federalistą sensu stricto. Proponowaną przez siebie koncepcję samodzielnych lecz związanych ze sobą tworów państwowych, które pełniłyby rolę buforu między Polską a Rosją, uznawał za opcję maximum, zaś koncepcja inkorporacyjna stanowiła opcję minimum. Doktor Tomaszewski zwrócił z kolei uwagę, że odmienność tych dwóch koncepcji wynikała z różnych doświadczeń życiowych Piłsudskiego i Dmowskiego. Dmowski, pochodzący z Bródna na Pradze, uważał, że państwo polskie było rozbijane przez mniejszości, a nowe nacjonalizmy (litewski, ukraiński) nie będą chciały współpracować z Polską. Urodzony na Wileńszczyźnie Piłsudski utrzymywał, iż możliwe jest utworzenie państw buforowych współpracujących z Polską. Profesor Wołos zauważył natomiast, że żadna z tych koncepcji nie cieszyła się znaczącym poparciem polskiej inteligencji. Większość jej przedstawicieli była zwolennikami rozprucia Rosji po szwach narodowych i naprawienia krzywd poprzez odzyskanie dla Polski granic przedrozbiorowych. Profesor postawił również pytanie o to, kiedy Piłsudski wycofał się z koncepcji federacyjnej, jako odpowiedź proponując wiosnę 1920 r. Profesor Kornat podkreślił, że Piłsudski nie porzucił całkowicie koncepcji federacyjnej, a jedynie ją zawiesił, jako niemożliwą do zrealizowania w danych okolicznościach.
Drugą z poruszonych kwestii były cienie układów w Rapallo i Locarno w poglądach obu stronnictw. Doktor Tomaszewski zwrócił uwagę na to, że przekonanie o potrzebie zablokowania porozumienia niemiecko-rosyjskiego było wspólne dla różnych stronnictw. Wielostronne układy locarneńskie z 1925 r. kładły się cieniem na dyplomacji polskiej, która nie została dopuszczona do stolika. Profesor Wołos pochylił się nad postawą ministra spraw zagranicznych w dobie Locarno Aleksandra Skrzyńskiego, wybitnego dyplomaty, którego – jak podkreślał Profesor – trudno zakwalifikować do obozu endeków lub piłsudczyków. Ponieważ zdawał on sobie sprawę z niemożności przeszkodzenia zamiarom francuskim, oficjalnie popierał ustalenia z Locarno jako wzmacniające pokój. Profesor wskazywał również, że groźniejszym przedłużeniem traktatu w Rapallo był traktat berliński z 1926 r. Zdaniem prof. Kornata Rapallo ukazało zagrożenie w postaci kooperacji wielkich mocarstw, zaś Locarno – groźbę koncertu wielkich mocarstw bez Polski. Co do postawy Skrzyńskiego, była ona częściowo zrozumiała, gdyż minister spraw zagranicznych powinien być ostatnią osobą straszącą własne społeczeństwo. Jednak z drugiej strony minister także nieoficjalnie wymieniał pozytywne aspekty Locarno, co w opinii Profesora wskazuje na jego błędną ocenę sytuacji. Kwestia profrancuskości zapatrywań dwóch ministrów spraw zagranicznych Konstantego Skirmunta i Aleksandra Skrzyńskiego, podniesiona przez dr. Tomaszewskiego, podzieliła panelistów. Profesor Wołos zapytał: nie bawiąc się w historię alternatywną – co by zrobił inny minister spraw zagranicznych na jego miejscu? Nic. Zwrócono także uwagę, iż dyskusje wokół Rapallo i Locarno, jakie toczyły się w międzywojniu, były raczej elementem polityki wewnętrznej niż zewnętrznej, ponieważ nikt nie mógł się uważać za definiującego politykę mocarstw.
Jako kolejne zagadnienie omawiano koncepcję Międzymorza w dyskursie stronnictw piłsudczykowskiego i narodowego. Jak mówił prof. Wołos, była ona rozbudowywana przez obóz rządzący w latach 30., przy czym należy zadać pytanie, czy dyplomacja polska była na tyle silna, by móc zachęcić naszych ewentualnych partnerów do współpracy. Profesor Kornat zauważył, iż koncepcja Międzymorza, w różnych formach i czasami funkcjonująca pod innymi nazwami (np. bloku wschodnioeuropejskiego), była obecna od zarania po kres niepodległości. W kontekście koncepcji Międzymorza ujawniała się także różnica w podejściu do Czechosłowacji. Wśród piłsudczyków coraz silniejsze stawało się przekonanie, że państwo to było przeszkodą dla Polski. Z kolei dr Tomaszewski zwrócił uwagę na mocne opieranie się na Czechosłowacji w swoich koncepcjach polityki zagranicznej przez endeków. Zauważalny jest w tym pewien paradoks: niezależnie od rosnącego (od marszu Mussoliniego) zainteresowania faszyzmem, endecja szukała sojuszu z ówczesnymi demokracjami: Francją i Czechosłowacją.
Następną z poruszanych kwestii były zapatrywania obu stronnictw na relacje Rzeczypospolitej ze Stolicą Apostolską. Profesor Kornat przypomniał, że to endecy byli siłą sprawczą konkordatu. Z kolei Józef Beck – ku zdziwieniu Profesora – uważał, że konkordat został zawarty w momencie niespodziewanej słabości państwowej i w stosownym momencie powinien zostać zastąpiony innym dokumentem. Doktor Tomaszewski zauważył, że to endecja była stronnictwem popieranym przez kler. Z kolei prof. Wołos wskazywał na inny, czysto pragmatyczny wymiar stosunków między Polską a Watykanem. Dochodziło mianowicie do wymiany informacji wywiadowczych między piłsudczykami a Stolicą Apostolską na temat sowieckiej Rosji. Jak na koniec wskazywał prof. Kornat, konkordat był korzystny dla obydwu stron.
Polecamy e-book Michała Przeperskiego „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Piąte omawiane zagadnienie to spór piłsudczyków i narodowych demokratów o politykę „równych odległości” czy „równowagi” między Berlinem a Moskwą. W ocenie doktora Tomaszewskiego była to słuszna koncepcja, lecz nie pozbawiona słabej strony: opierając się na dwóch stołkach, z któregoś w końcu trzeba było spaść. Nikt nie przypuszczał, że z obydwu naraz – puentował badacz. Profesor Wołos przypomniał, że była to polityka wypracowana przez środowiska piłsudczykowskie i przez nie raczej nie kontestowana, choć zdarzały się wyjątki. Jak mówił profesor Kornat, zadeklarowano ją w 1934 r. po polsko-niemieckiej deklaracji o niestosowaniu przemocy. Paneliści zauważyli, że choć obóz narodowy wypowiadał się krytycznie o stosunkach polsko-niemieckich, to takiej krytyki nie podnosił wobec samego paktu z 1934 r.
Jako kolejną podjęto kwestię Polski mocarstwowej w koncepcjach polityki zagranicznej sanacji i endecji po 1935 r. Profesor Wołos wyszedł od przypomnienia broszury „Polska jest mocarstwem” Juliusza Łukasiewicza z 1939 r., często później wyśmiewanej przez patrzących na nią przez pryzmat tytułu, a zawierającej sprecyzowany pogląd o roli Polski jako mocarstwa w regionie. W myśli endecji idee te dotyczyły budowania pozycji mocarstwowej z oglądaniem się na faszystowską Italię. Profesor Kornat wymieniał komponenty polityki zagranicznej obozu rządzącego krytykowane przez narodową demokrację. Kontestowano pogorszenie stosunków francusko-polskich, domagano się zmiany na stanowisku ministra spraw zagranicznych sprawowanego przez Becka, a także utyskiwano na nadmiernie negatywny stosunek do ZSRS. Z kolei poparciem endecji cieszyło się ultimatum Polski do Litwy z 1938 r. Z kolei dr Tomaszewski przypomniał o krytyce Czechosłowacji i prowęgierskiej orientacji endecji w tamtym okresie, dostrzeganiu podobieństw pomiędzy Polską a Węgrami i chęcią stworzenia takiego sojuszu na miejsce współpracy polsko-rumuńskiej. Zdaniem prelegenta przy niezbyt ciekawej sytuacji Polski snuto plany ponad miarę.
Siódmy z poruszonych problemów organizatorzy sformułowali jako „W jednym szeregu” czy „razem, ale osobno”? Piłsudczycy i narodowi demokraci wobec zagrożenia niemieckiego w 1939 r. Profesor Kornat podkreślił, że zagadnienie to wymaga pewnej ostrożności sformułowań, ponieważ obozy szły razem, ale osobno, nie w jednym szeregu. Istniały obawy – u Polaków (np. Jan Szembek) i dyplomatów w Polsce – że Rzeczypospolita także ugnie się przed Niemcami. Doktor Tomaszewski mówił o powszechnej aprobacie dla słynnego przemówienia ministra spraw zagranicznych z 5 maja 1939 r.: każdy Polak w sejmie podpisałby się pod mową Becka. Profesor Wołos wskazywał, że do pewnej konsolidacji doszło wcześniej i już w 1938 r. polityka zagraniczna Polski nie spotykała się z krytyką endecji.
Ostatnią omawianą kwestią była powojenna refleksja nad polityką sanacji w kręgach piłsudczykowskim i narodowym. Doktor Tomaszewski przytoczył także skargi endeków na krzywdy zaznane od obozu piłsudczykowskiego: osadzanie w Berezie Kartuskiej czy niewyjaśnioną śmierć gen. Włodzimierza Zagórskiego. Profesor Wołos wskazywał, że nie było realnej alternatywy dla polityki Becka. Rzeczywistością, z jaką przyszło się zmierzyć, było przejście Polski z roli podmiotu do przedmiotu w stosunkach międzynarodowych. W istotę dwóch totalitaryzmów wpisana była ekspansja, w związku z czym należy zadać pytanie, czy polska polityka była(by) w stanie ją zatrzymać? Profesor Kornat na koniec zauważył jeszcze, że spór o ocenę polityki Becka rozpoczął gen. Władysław Sikorski, który w 1939 r. skrytykował ją jako całkowicie błędną.
Błyskotliwa debata bez wątpienia poszerzyła grono osób, którym anonsowany w tytule debaty temat był dotąd daleki. Nie zmienia to oczywiście faktu, że temat został wyczerpany. Kierownik Zakładu Historii XX wieku prof. dr hab. Jarosław Kłaczkow w podsumowaniu obrad przypomniał, że aksjomatem dla polskich dyplomatów było zachowanie niepodległości kraju, a dwie szkoły, za jakie można uznać koncepcje obozów narodowego i piłsudczykowskiego, kształtowały poglądy kolejnych pokoleń.
Debata została dobrze przyjęta przez obecnych na sali studentów, doktorantów i pracowników naukowych. Jak mówił student historii Mateusz Koperski: Zachwycił mnie w szczególności dobrze przemyślany przebieg debaty, jej pewnego rodzaju dynamizm, mianowicie wiele z poruszonych kwestii dążyło do rzucenia nowego światła na polską politykę zagraniczną okresu międzywojennego. Przyczynił się do tego, o ile w ogóle wypada mi się tak wyrazić, bardzo wysoki poziom wiedzy i doświadczenie badawcze zaproszonych prelegentów, jak i każdorazowo polemiczny charakter ich wystąpień, oparty stosunkowo często na tzw. ciekawostkach, kładzeniu przez każdego z nich akcentu na inne aspekty poruszanych kwestii, wreszcie próby przedstawienia swoistego ducha epoki.
Paweł Łyziński, doktorant UG, dodał: W moim odczuciu była to ciekawa debata, wpisująca się doskonale w akademicką tradycję tego rodzaju spotkań. Zawsze warto jest posłuchać osób obeznanych w temacie, gdyż dzielą się z uczestnikami swoim wieloletnim doświadczeniem z badań oraz wiedzą. A siłą rzeczy z takich spotkań zawsze się coś wyniesie.
Pozytywnie wypowiadał się także dr hab. Krzysztof Kania z Zakładu Historii XX wieku: Jedna z ciekawszych debat, w których uczestniczyłem. Trzej prelegenci w sposób niezwykle syntetyczny omówili najważniejsze zagadnienia polityki zagranicznej II RP. Uczestnicy konferencji nie pozostawili,,suchej” nitki na tzw. publicystyce i historii alternatywnej, która ostatnio coraz częściej staje się podstawowym źródłem wiedzy wśród studentów historii czy stosunków międzynarodowych. Ich wypowiedzi oparte były na solidnej podstawie źródłowej. W trakcie panelu wielokrotnie cytowane były noty, raporty czy wypowiedzi znanych polityków. Była to kolejna debata zorganizowana przez studentów związanych z Zakładem Historii XX wieku WNH UMK w Toruniu. Mam nadzieję i życzę sobie, aby nie ostatnia.
Bez wątpienia cenne są sytuacje, gdy do sporów nad historią, przy pełnej sali słuchaczy, zasiadają wybitni badacze i znawcy tematyki. Nie uciekając od trudnej tematyki, można znaleźć złoty środek i uniknąć wpadania w drugą skrajność, tj. koncentrowania się jedynie na kontrowersjach. Udało się to w trakcie omawianej debaty panelowej.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz