Roman Marcinek – „Legia Cudzoziemska” – recenzja i ocena
W zeszłym roku, miałem okazję recenzować wspomnienia służącego w Legii Australijczyka. Przyznam, że dość zasadniczo różnią się one od legendy otaczającej francuską formację. Komu wierzyć? Byłym legionistom, badaczom podchodzącym do tematu chłodnym okiem, czy popularyzatorom zafascynowanym Legią?
Roman Marcinek nie stworzył pracy naukowej, ale dobrze opracowaną pozycję popularnonaukową. W pewnej mierze możemy ty mówić o dopracowanym, uzupełnionym wydaniu pozycji tegoż samego autora sprzed 20 lat. Najważniejsze jest to, że tematyka najemników nie jest autorowi obca, co wyraźnie widać w treści książki. Napisano ją bowiem swobodnym i przystępnym językiem. Nie jest to jednak dogłębna analiza, ale raczej niezwykle ciekawa opowieść o jednej z najsłynniejszych formacji wojskowych w historii. Nie można przy tym odmówić Autorowi wysiłku włożonego w wyszukiwanie opracowań, wspomnień czy dokumentów dotyczących Legii. Wymieniona kolejność jest nieprzypadkowa – w ten sposób jest łatwiej napisać syntezę historii Legii.
Marcinek chronologicznie przedstawia nie tyle dzieje najemników Paryża, co rozwój ich etosu, legendy. Krok po kroku dzielimy losy legionistów, od piasków Algierii, Maroka, iberyjskie wzgórza, krymskie okopy, zielona pola Lombardii, ryżowiska Tonkinu, piekło Flandrii, aż po ośnieżone szczyty Narwiku i forty syryjskie. Skupiamy się przy tym nie na kwestiach politycznych, dokładnych analizach walk, ale raczej na losach legionistów w tych wszystkich wydarzeniach.
Dużym walorem książki są liczne anegdoty, historie i opowieści, dodające nie tylko kolorytu, lecz także w pewnym sensie wzmacniające legendę Legii. Są one również odzwierciedleniem zmieniającego się etosu legionistów, ich postaw i motywacji. Z grupy idealistów, uznających Legię za przystanek przed kolejnym organizowaniem rewolucji, poprzez schronienie przed wymiarem sprawiedliwości, aż po jedyne miejsce, gdzie potrzeba prawdziwych żołnierzy. Obserwujemy, jak tworzy się elitarna formacja walcząca już tylko dla siebie, by w końcu stać się tym, czym jest dziś: miniaturą w pełni wyszkolonej, nowocześniej uzbrojonej, sprawnie dowodzonej armii. Po prostu kolejną formacją wojsk Republiki, tyle, że obsadzoną cudzoziemcami.
I w zasadzie o tym jest ta książka. Brakuje w niej szczegółowych opisów dotyczących organizacji, szkolenia, uzbrojenia czy umundurowania. Kuleją również opisy codziennego życia Legii, przykładowe sylwetki legionistów. Marcinek konfliktami zbrojnymi zajmuje się o tyle, o ile uczestniczą w nich legioniści, ale nigdy nie jest to analiza szczególnie głęboka. Nie znaczy to, że książka nie jest warta polecenia – można ją potraktować jako punkt wyjścia do dalszych poszukiwań na własną rękę książek o Legii. Autor Legii Cudzoziemskiej z pewną do tego zachęca, a bibliografia zamieszczona na końcu pozycji będzie niemałym wsparciem dla każdego początkującego pasjonata.