Robert F. Barkowski – „Tajemnice początków państwa polskiego 966” – recenzja i ocena
Problem polega na tym, że jeśli chodzi o czasy przedchrześcijańskie, badacze mają do dyspozycji legendy i podania, a nie w miarę wiarygodne kroniki. Niestety, jeśli chodzi o bardziej namacalne i przekonujące ślady po naszych praprzodkach, możemy liczyć tylko na pomysłowość i umiejętności absolwentów archeologii. Za to chciałbym im zresztą w tym miejscu podziękować.
Nie oznacza to, że o tym, co działo się na dzisiejszym obszarze naszego kraju przed 1050 laty nie można nic napisać. Barkowski postanowił użyć innej metody, którą za moich studenckich czasów pewien wykładowca określił mianem „gdybologii stosowanej”. Teoretycznie w historii nie powinno się jej stosować, ale co zrobić jeśli mamy do dyspozycji raptem kilka słów (nawet nie wzmianek!) oraz artefakty i resztki budowli pieczołowicie wykopane z ziemi? W takim wypadku po prostu trzeba popuścić wodze wyobraźni.
W ten sposób przy użyciu przystępnego języka, autor stworzył interesującą popularnonaukową syntezę. Należy przy tym podkreślić, że konsekwentnie stara się nie wychodzić poza ramy historycznego dobrego smaku. Swoje przypuszczenia buduje na źródłowych wzmiankach i szuka ich potwierdzenia w pracach innych historyków. Przyjmuje zresztą przekonującą metodę wnioskowania poprzez paralelę. Średniowieczni kronikarze może nie za bardzo interesowali się ziemiami na wschód od Odry, ale na podstawie materiału archeologicznego można ostrożnie dojść do wniosku, że Słowianie po obu stronach Odry aż tak bardzo się od siebie nie różnili.
Przyjmując to jako punkt wyjścia, Autor przedstawia pierwsze w miarę udokumentowane dzieje słowiańskie. Szczególnie dużo uwagi poświęca kontaktom z królestwem, a od początku lat sześćdziesiątych XX wieku cesarstwem, zamieszkałym przez mieszankę wschodnich Franków i pozostałości dawnych plemion germańskich. Na podstawie tragicznych losów słowiańskich plemion, będących na łasce ciężkozbrojnych germańskich oprawców widzimy jak nie należało postępować ze zbliżającą się wiarą chrześcijańską. I to okazało się skuteczną nauczką dla następnych kandydatów do roli członków europejskiej rodziny.
I w tym momencie pojawiają się Piastowe. Trudno jednoznacznie wywnioskować kim są, skąd się wzięli i jak bardzo byli starożytni. Przyjmijmy, za autorem, że byli albo motorem antyksiążęcego buntu, albo jedynie jego beneficjentem. Jedno jest pewne: odrobili lekcję z rządzenia i wzięli się za usidlanie sąsiednich plemion. Jak wynika z badań archeologicznych robili to dość intensywnie i skutecznie. Ale w jaki sposób? Tu Autor znów stara się postawić hipotezy nawiązując do procesów państwotwórczych w bardziej znanych kronikarzom etnosach. Przekonujące, choć nie w stu procentach.
O ile początki państwa polskiego to ciekawie przedstawione spekulacje, o tyle kariera Mieszka I to już pewnik. Wyraźnie widać uznanie dla pierwszego chrześcijańskiego władcy Polski. Wykorzystywał zbiegi okoliczności, pojawiające się okazje oraz – a może przede wszystkim – coś co możemy nazwać pomysłowością i sprytem. Co prawda, zdaniem Autora, to nie Mieszko stworzył Polskę, ale to on ją przeprowadził przez pierwszą i najniebezpieczniejszą próbę – nawiązanie kontaktów z chrześcijańską Europą Zachodnią.
W gruncie rzeczy Tajemnice początków państwa polskiego 966 nie przynoszą rozwiązania kwestii „Co przed chrztem?”. Ale z pewnością dają wiele do myślenia, jak i również przedstawiają ciekawe hipotezy odnośnie kształtowania się naszego kraju. Pozostawia również bez odpowiedzi dość ciekawe pytanie – dlaczego tak sprytny i skuteczny władca nie otrzymał przydomku „Wielki”?