Rafał T. Prinke – „Zwodniczy ogród błędów. Piśmiennictwo alchemiczne do końca XVIII wieku” – recenzja i ocena
Książka „Zwodniczy ogród błędów. Piśmiennictwo alchemiczne do końca XVIII wieku” została opublikowana w 2014 r. nakładem Instytutu Historii Nauki PAN. Zawiera ona prawdziwie imponującą, erudycyjną panoramę badań nad alchemią prowadzonych od początków naszej cywilizacji, aż po schyłek XVIII stulecia. Jest to obszerna, blisko dziewięćsetstronicowa publikacja, oparta na wieloletnich, bardzo wnikliwych badaniach.
Symboliczna jest już sama bibliografia. Ukazuje ona niezwykłą szerokość horyzontów autora: liczy grubo ponad setkę stron, na których znajdziemy publikacje w wielu językach, choć z zauważalną przewagą języka angielskiego. Sam Rafał T. Prinke jest zresztą człowiekiem wielu talentów, czego dowodzi nie tylko omawiana książka, ale również jego naukowe CV, w którym znajdziemy oryginalne pozycje z pogranicza nauk humanistycznych i ścisłych.
Nie sposób w krótkiej recenzji wspomnieć wszystkich wątków poruszonych w książce przez autora, tym bardziej że mamy do czynienia z pozycją naukową, mocno osadzoną źródłowo, a jednocześnie mającą ambicje wyczerpania tematu. Podróż po historiografii alchemicznej rozpoczniemy od poznania nauk alchemicznych rozwijających się w starożyności – greckiej i egipskiej, ale także chińskiej czy indyjskiej. Następnie średniowiecze, renesans i najbardziej chyba niezwykły i płodny dla alchemicznej literatury czas baroku. Oświecenie jest czasem podsumowań, ale przede wszystkim początkiem końca alchemii jako takiej. Jej miejsce trwale zajęła bowiem chemia, oparta na innych podstawach, choć ściśle z alchemią związana.
Dla wnikliwego czytelnika książka Prinkego staje się niezawodnym przewodnikiem. Nie będzie on dotyczył jednak tylko alchemii – bo to nie same formuły i ich twórcy są w książce najważniejsi. Jest to przede wszystkim panoramiczne, syntetyczne studium z pogranicza nauk ścisłych i filozofii kultury Ukazuje ono przeplatanie się elementów racjonalnych i nieracjonalnych w działalności protonaukowej i naukowej. To odsłania przed czytelnikiem fundamenty europejskiej cywilizacji.
Dla przykładu, wielki renesans alchemii przyniósł wiek XI, gdy dzięki ożywionemu ruchowi translatorskiemu przełożono na łacinę szereg ważnych traktatów astronomicznych i matematycznych. Co ciekawe, sam dyskurs alchemiczny bardzo plastycznie zmieniał swoją naturę. Raz był naukowy, nastawiony na przemienianie materii dostępnymi metodami, aby przekształcić się w bliski mistycyzmowi i religijnemu uniesieniu. Czytelnik bardzo szybko zrozumie, że ma do czynienia ze studium, które można czytać jak metaforę dziejów kultury naszej cywilizacji.
Szczególne zainteresowanie w czytelnikach wzbudzą też na pewno postacie rodaków, które znajdziemy na kartach książki. Jest zatem mistrz Jan Twardowski, którego Prinke obserwuje z jednej strony jako autentyczną postać czasu renesansu, a z drugiej – jako kulturowy symbol alchemika w naszym kraju. Inną postacią jest Michał Sędziwój, człowiek niepomiernie poważniejszego kalibru, jeden z kluczowych alchemików – czy raczej filozofów przyrody, „chymików” – doby baroku.
Sędziwój sam pisał o sobie, jako o „obywatelu świata, Kosmopolicie” i wiele mówi to tyleż o jego ambicjach, co i o wpływie jaki wywarł na alchemię swoich czasów. Miał pisać traktaty, stanowiące wykład wiedzy protochemicznej, służąc żakom na wielu uczelniach w całej Europie. Czy było tak rzeczywiście? O tym Prinke pisze w sposób niezwykle dogłębny.
Książka Rafała Prinkego zasługuje w mojej opinii na jak najwyższą ocenę. Problemem jest jednak jej niewątpliwa hermetyczność. Książka jest niezwykle obszerna i wprost przeładowana faktami, interpretacjami oraz bardzo subtelnymi wywodami analitycznymi. Te elementy przygniatają panoramiczne spojrzenia na dzieje kultury i nauki, jakie również znajdziemy w tej publikacji. Zachęcam do czytania Prinkego. Nie będzie to pewnie lektura łatwa, ale tym którzy się z nią zmierzą – da ona na pewno wiele satysfakcji.