Przywracają pamięć o zamordowanych polskich żołnierzach. „Robimy to sami, bo na tych urzędników nie możemy liczyć!”
Odzew na nasz apel przekroczył wszelkie oczekiwania. Wiele komentarzy, wiele udostępnień, i wiele też pozytywnych słów w naszą stronę - mówi Marcin Sochoń, wiceprezes i rzecznik prasowy Stowarzyszenia "Wizna 1939". To właśnie Stowarzyszenie opublikowało apel do prezydenta Andrzeja Dudy, o którym pisaliśmy tutaj.
Chcieliśmy namierzyć, ekshumować i w godny sposób pochować zamordowanych na Kresach polskich żołnierzy. I najlepiej pochować ich w Polsce, na przykład na cmentarzu koło Chełma. Mieliśmy już wstępną zgodę wojewody – opowiada nam rzecznik Stowarzyszenia.
Zlokalizowaliśmy miejsce pochówku żołnierzy. Liczyliśmy na pomoc Rady
Ten scenariusz raczej się nie ziści, choć jeden z powyższych punktów udało się zrealizować. Przedstawiciele Stowarzyszenia wraz z reprezentantami Stowarzyszenia Weteranów Polskich Formacji Granicznych spędzili sporo czasu w bibliotekach, przekopali sporo relacji świadków, wszystko po to, by jak najbardziej zawęzić pole przyszłych poszukiwań. A kiedy doszło do oficjalnej wyprawy, szybko okazało się, że ta praca bardzo się opłaciła.
Już w maju w miejscowości Tynne na Ukrainie podczas oficjalnych poszukiwań zlokalizowaliśmy miejsce pochówku polskich żołnierzy. Przerwaliśmy badania, poinformowaliśmy stosowne władze o naszym odkryciu. Mieliśmy nadzieję, że Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, instytucja powołana do takiego celu zajmie się tą sprawą. Liczyliśmy, że pomoże nam w uzyskaniu zgody na dalsze prace. Tak naprawdę jednak od tamtego czasu nikt z Rady nas właściwie o niczym nie informował - mówi Sochoń.
Ekshumacja tak, ale bez organizacji i dziennikarzy. „To jest skandal!”
Co ważniejsze, dowiedzieliśmy się niedawno, że do ekshumacji polskich żołnierzy jednak dojdzie, ale bez udziału polskich organizacji pozarządowych i bez udziału mediów. Dla nas to skandal. A na dodatek zamiast w Polsce, pochówek odbędzie się na Ukrainie, w miejscowości Sarny - dopowiada rozmówca portalu Histmag.org. - Nie podobają nam się działania, a właściwie brak działań Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Zdaniem przedstawicieli Stowarzyszenia, problem nie dotyczy tylko tego konkretnego przypadku. Takie sytuacje jak tutaj opisana będą się powtarzać, bo Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa nie wywiązuje się po prostu ze swoich obowiązków. Dla nas to niepojęte, że Rada nie wspiera organizacji społecznych, że nie korzysta z ich pomocy. Robimy to za własne pieniądze, robimy to legalnie, nasze działania są transparentne. Chcemy przywracać pamięć polskich żołnierzy, zamordowanych na Kresach, żołnierzy, o których po 1945 roku zabroniono mówić. Liczyliśmy na wsparcie i zainteresowanie Rady, ale się mocno zawiedliśmy - puentuje przedstawiciel Stowarzyszenia Wizna.
Będzie ostra odpowiedź Rady
Co na to reprezentanci Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa? Przygotowujemy oficjalną odpowiedź na zarzuty Stowarzyszenia Wizna 1939. Mogę tylko powiedzieć, że nie będzie to przyjemna odpowiedź dla Stowarzyszenia – usłyszeliśmy od jednego z przedstawicieli ROPWiM.
Tekst Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa ma ukazać się jutro – przedstawimy go także i w naszym portalu.