Muzeum im. „Orła Białego” – coś więcej niż tylko wojenne eksponaty
Ziemia świętokrzyska ma długą, bo ponad tysiącletnią tradycję górnictwa i hutnictwa, z racji istnienia bogatych i łatwo dostępnych rud darniowych oraz drewna. Na terenie muzeum znajdują się ruiny Wielkiego Pieca Huty Rejów, w którym produkcja trwała aż do 1901 r. Przez ten okres Huta przeżywała swoje wzloty i upadki. Cofnijmy się jednak do początków.
Rozkwit w średniowieczu
Jest rok 1179. Biskup krakowski Getko sprowadza do Wąchocka zakon cystersów i jednocześnie oddaje mu część swoich dóbr. Cystersi, jak w wielu innych miejscach, wprowadzają na tych terenach szereg innowacji, między innymi w rolnictwie, melioracji czy hodowli zwierząt. Dzięki nim rozwój zaczęło przeżywać również świętokrzyskie górnictwo i hutnictwo. I tak w XIII wieku, dzięki koncesji wydanej przez księcia krakowsko-sandomierskiego Bolesława Wstydliwego, zaczęła rozwijać się eksploatacja minerałów i budowa kuźnic żelaznych w folwarkach klasztornych. Około 200 lat później rozkwitać zaczęła również osada Żyrcin, gdzie wybudowano kuźnicę. W 1552 r. jej dzierżawcą został Jan Rey Kochanowski, który wraz ze swoimi synami doprowadził do rozwoju całej wsi. Żyrcin przyjął nazwę pochodzącą od nazwiska dobrego gospodarza - Rejów. Produkcja żelaza rozwijała się cały czas. Unowocześniono piece dymarskie, używane wcześniej do jednokrotnego wytopu (jako tzw. dymarka kotlinkowa). Wprowadzono ziemny piec murowany ze stałymi otworami i miechami poruszanymi przez koła wodne. Ciekły żużel spuszczano lachorem, czyli kanałem znajdującym się w dolnej części pieca. Wytopione żelazo wydobywano z wybijanego otworu, który ponownie wylepiano nową zaprawą i zamurowywano.
Zobacz także:
Od świetności do upadku
Dalszy rozwój w Rejowie nastąpił w drugiej połowie XVII wieku, kiedy to mistrz Henryk Szober wybudował wielki piec z fryszerką na miejscu starej dymarki. Wytop wielkopiecowy różnił się nie tylko od prymitywnych dymarek kotlinkowych, lecz także od murowanych pieców dymarskich. Konstrukcja ta uważana jest za ważny przełom w hutnictwie. Jak ona dokładnie działała? Był to wysoki, ładowany od góry murowany piec szybowy. Miechy, napędzane kołami wodnymi, dostarczały powietrze kanałami znajdującymi się w dolnej części pieca. Gichta, czyli tzw. wsad wielkopiecowy, składała się z wapienia, rudy i węgla drzewnego. Z wytopu otrzymywano płynną surówkę żelaza, którą przetapiano we fryszerkach na żelazo kowalne.
Długo trwający rozwój zakończył się w 1780 r., kiedy to dzierżawcami Rejowa zostali Adam i Adrianna Michalscy. Ich nieumiejętne gospodarowanie doprowadziło do zadłużenia, a w dalszym efekcie do upadku zakładu. Na początku XIX wieku nastąpiła kasacja zakonu cystersów i wygaśnięcie zakonnego przywileju, co doprowadziło do dewastacji kuźni i przejęcia jej przez rząd.
Odrodzenie Huty Rejów
Nadzieja na odbudowę Huty przyszła wraz z objęciem funkcji Dyrektora Generalnego Wydziału Przemysłu i Kunsztów Królestwa Kongresowego przez Stanisława Staszica i z jego działalnością na rzecz budowy zakładów metalowych wzdłuż rzeki Kamiennej. Utworzony zespół przemysłowy miał nie tylko wytwarzać żelazo i stal, lecz także konkretne wyroby. W latach trzydziestych XIX w. Bank Polski objął administrację zakładów górniczych i metalowych w całym Królestwie Polskim. Zatwierdził on projekt budowy wielkiego pieca w miejsce zniszczonej kuźni przygotowany przez Stanisława Wysockiego oraz prof. Fryderyka Lempego. Budowę rozpoczęto w 1835 r. pod nadzorem Łukasza Reklewskiego – naczelnika Zakładów Górniczych Okręgu Wschodniego w Suchedniowie - i Jacka Lipskiego – inspektora budowlanego Banku Polskiego. Nowoczesny zakład oddano do użytku 16 października 1838 r.
W rejowskiej hucie zatrudnienie znalazło kilkadziesiąt osób, a całym zespołem przemysłowym przewodzili wysoko cenieni specjaliści w dziedzinie hutnictwa i górnictwa. Do końca XIX w. zakłady na Rejowie produkowały przede wszystkim na potrzeby wojska, ale żelazo z tutejszej huty wykorzystywano również w innych miastach, na przykład do sztabek, którymi wybrukowano ulicę Senatorską i pierwszy żelazny most na Wiśle w Warszawie.
Postęp w hutnictwie doprowadził paradoksalnie do ostatecznego upadku Huty Rejów. Zastosowanie węgla kamiennego oraz maszyny parowej wyparło tradycyjne metody. Na początku XX w. zakład zakończył produkcję, a później został ostatecznie zlikwidowany. – Muzeum im. „Orła Białego” zdecydowało się przystosować pozostałości wielkiego pieca dla zwiedzających, gdyż kompleks ten był prawdziwym majstersztykiem ówczesnej inżynierii technicznej. Dzięki pracom porządkowym i odpowiedniej aranżacji terenu, turyści w sąsiedztwie wiekowych ruin mogą wypocząć, pobiesiadować i podyskutować o dziele Stanisława Staszica i jego koncepcjach. Warto pamiętać, że to on opracował projekt odbudowy obiektu, wokół którego powstały również zabudowania mieszkalne dla pracowników – w dawnym domu zawiadowcy Huty Rejów mieści się dziś budynek główny Muzeum – mówi Barbara Kasprzyk, historyczka i asystent muzealny. Warto więc odwiedzić to miejsce, nie tylko ze względu na bogate zbiory militarne.
Redakcja: Agnieszka Woch