Masakra sprzed 2500 lat. Odkrycia polskich archeologów w Armenii
Miejscowość Metsamor leży kilkadziesiąt kilometrów na zachód od stolicy Armenii, Erywania. Miejsce starożytnych ruin otacza wieś pełna bocianich gniazd. Ptaki panoszą się dosłownie wszędzie - na dachach, nieużywanych kominach, instalacjach, a nawet na słupach linii wysokiego napięcia, skąd nie są przepędzane. W lokalnej społeczności bociany cieszą się nadzwyczajnym poważaniem, niemal jak… krowa w Indiach (choć niedaleko, na Bliskim Wschodzie, np. w Libanie, popularne są „sportowe” polowania na te ptaki). Do dziś w okolicy można usłyszeć opowieść z lat 90. - o człowieku, którego głód zmusił do upolowania bociana. I choć mięsem ptaka pożywiła się wówczas cała głodna rodzina - inni mieszkańcy wsi zdecydowali, że przepędzą „myśliwego”.
Pracujący w Metsamor polscy archeolodzy mieszkają w przerobionym, radzieckim wagonie kolejowym. W chłodne noce rozgrzewa ich zapewne widok nieodległej elektrowni jądrowej i pary wodnej, emitowanej z jej olbrzymich kominów. Oraz świadomość, że elektrownia nie spełnia międzynarodowych standardów bezpieczeństwa.
- Skarżymy się też na ciasnotę i brak intymności, prawie jak na okręcie podwodnym, z tą wszakże różnicą, że każdy z członków misji ma jednak swoje łóżko, a praca nie jest na trzy zmiany – opowiada kierujący polskim zespołem w Metsamor dr Krzysztof Jakubiak z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Jest też ciepła woda, bo członkowie misji archeologicznej wspólnymi siłami wybudowali łazienkę. Po wyjściu z niej, w drodze do kontenera mieszkalnego, można się wieczorem natknąć na wścibskie, bezczelne szakale. - To też nieco niebezpieczne, bo czasami biegają całymi stadami! - opowiada Krzysztof Jakubiak.
Metsamor jest chronionym stanowiskiem archeologicznym o statusie rezerwatu archeologicznego. Wykopaliska są tam prowadzone od 1965 roku. W okresie świetności od IV do II tysiąclecia p.n.e. osada zajmowała ponad 10 hektarów i otoczona była przez monumentalne mury (zwane cyklopimi), wykonane z gigantycznych, monolitycznych bloków kamiennych. Są one najlepiej widocznym elementem stanowisk archeologicznego. Imponują wymiarami - majaczą na horyzoncie na kilka kilometrów!
Od XI do IX wieku p.n.e. wieku Metsamor rozrosło się prawie do 100 hektarów, a centralną część w postaci twierdzy otaczały kompleksy świątynne z siedmioma sanktuariami. W tych czasach było to jedno z najważniejszych centrów kulturowych i politycznych w dolinie Araksu. Od VIII wieku p.n.e. Metsamor weszło w składa królestwa Uraratu – biblijnego królestwa Ararat. Miejsce było stale zasiedlane aż do XVII wieku. Polacy pod kierunkiem dr. Jakubiaka rozpoczęli tam badania w 2013 r.
Odkryli tam m.in. świadectwa okrucieństwa walk sprzed ponad 2500 lat, kiedy osada została zdobyta przez króla Urartu – Argiszti I. To za jego panowania granice państwa poszerzyły się o Zakaukazie, właśnie o rejon dzisiejszego Erewania. Polacy odkryli szkielet ok. 30-letniej kobiety, której odcięto głowę, i drugiej osoby z rozłupaną czaszką.
- Przypuszczamy, że oboje zostali zamordowani podczas szturmu miasta – opowiada PAP dr Jakubiak. Znalezione zwłoki nie były pochowane w grobach, tylko bezładnie rozrzucone wśród zabudowań. Najeźdźcy nie oszczędzili również świętych przybytków - archeolodzy znaleźli niewielkie, owalne sanktuarium, które zostało splądrowane w czasie najazdu. Wewnątrz, na kamiennych podestach, odkryto potłuczone naczynia ceramiczne.
Wyniki ubiegłorocznych prac pozwalają potwierdzić wcześniejsze ustalenia dotyczące najazdu w połowie I tysiąclecia p.n.e. – kolejne napotkane domostwa nosiły ślady spalenizny (archeolodzy odkryli też późniejsze, skromne domostwo). Po najeździe osada zmniejszyła się i straciła na znaczeniu. W jego narożniku znajdował się pochówek – grób wkopano w zrujnowany dom około III-II wieku p.n.e.
Źródło: naukawpolsce.pap.pl