Kino garściami czerpie z historii, czyli jakie filmy historyczne z 2015 roku warto obejrzeć

opublikowano: 2015-12-31, 12:55
wolna licencja
Mijający rok w kinie - zarówno polskim, jak i zagranicznym - upływa pod znakiem historii. Wiele produkcji opartych na kanwie prawdziwych historii zdobyło uznanie publiczności i krytyków, choć nie wszystkie spełniły pokładane w nich nadzieje. Na jakie filmy warto było zwrócić uwagę w mijającym roku?
reklama
Plakat filmu "Ida"

Na początku 2015 roku wszyscy żyliśmy sukcesem „Idy” Pawła Pawlikowskiego na oskarowej gali. Choć premierę miała w poprzednim roku, stała się najważniejszym obrazem nie tylko minionych 12 miesięcy, lecz także na stałe wpisała się w historię rodzimej kinematografii jako jeden z największych polskich osiągnięć filmowych na arenie międzynarodowej. Jej wagę pokazuje także poziom dyskusji, którą wywołała - wzbudzała ona skrajne emocje, dzieliła znajomych, rozgrzewała rozmówców do czerwoności przez wiele tygodni. Echa jej wpływu na debatę publiczną możemy obserwować do dziś – jeszcze kilka dni temu wypowiedź premier Beaty Szydło na temat jej znaczenia wzbudziła niemałe kontrowersje wśród Polaków.

Zobacz także:

Plakat filmu "Córki dancingu"

Był to jednak dobry czas również dla innych twórców – wiele polskich dzieł zostało docenionych zarówno za granicą, jak i przez polską publiczność. Jeśli chodzi o produkcje o tematyce okołohistorycznej, duży sukces odniosły „Córki dancingu” w reżyserii Agnieszki Smoczyńskiej, których akcja dzieje się w kolorowym świecie dancingów, rozjaśniających szarą rzeczywistość PRL. Zakwalifikowały się one do prestiżowego Sundance Film Festival – największego festiwalu filmów niezależnych w USA. Docenione przez krytyków, nie spotykają się jednak z jednoznacznym osądem publiczności – w każdym widzu wzbudzają one spore emocje, o czym świadczą żywe reakcje na salach kinowych i komentarze wyrażające skrajne opinie o filmie. Reinterpretacja baśni Andersena o „Małej Syrence” zmieszana z dawnymi przedstawieniami legend o tych półczłowieczych, półzwierzęcych stworzeniach, warszawską wersją legendy o syrence i transową stylistyką oferuje kawałek oryginalnego kina, które można albo pokochać, albo znienawidzić.

Dzięki zabawie konwencjami uznanie krytyków i publiczności zdobył też Maciej Bochniak w swoim filmie „Disco Polo”. Gra schematami pozwoliła na przywołanie obrazu ery przaśnego disco polo lat 90., odzwierciedlającej początki tworzenia się nowego ustroju i (być może niezmienne do dziś) marzenia Polaków dotyczące nowego życia w wolnej Polsce, rozwoju kapitalizmu, wizji bogactwa i sukcesu. Film najwyraźniej przekonał do siebie rzesze kinomanów, co widać po liczbie widzów – zajmuje on drugą pozycję wśród najpopularniejszych polskich tegorocznych premier. W kinach obejrzało go prawie 880 tys. osób.

reklama
Plakat filmu "Hiszpanka"

Oryginalną formę przedstawiania własnej wersji historii przyjęli także twórcy obrazu „Hiszpanka”, opowiadającego o ostatnich chwilach I wojny światowej. Ignacy Jan Paderewski przed przyjazdem do Poznania, mającym dać impuls do wybuchu Powstania Wielkopolskiego, staje się celem telepatycznego ataku, przed którym próbuje go ochronić grupa spirytystów, działająca w imię dobra ojczyzny. Reżyser Łukasz Barczyk próbował w atrakcyjny, nietuzinkowy sposób, poprzez połączenie thrillera, baśni i kina historycznego przekazać wiedzę o faktach historycznych, jednak w tym przypadku okazało się, że chęci to nie wszystko – film został zgromiony przez dużą część krytyki. Nie cieszył się też powodzeniem wśród publiczności – w salach kinowych zebrał jedynie ok. 61,5 tys. widzów.

Jeśli chodzi o zagraniczne produkcje, niezwykle interesującą grę z konwencjami spotkamy także w „Pionierach marzycielach”, przedstawiających historie współczesnych trzydziestolatków, którzy nie mogą dopasować się do otaczającego ich świata. Być może dzieje się tak przez wychowanie w ideach socjalistycznych, nieprzystających do nowego ustroju. Słodko-gorzki film o poszukiwaniu życiowych wartości i własnej tożsamości był jedną z ciekawszych tegorocznych propozycji rosyjskiej kinematografii.

Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!

Plakat filmu "Pilecki"

W mijającym roku w kinach bezsprzecznie dominowały jednak produkcje dokumentalne i fabularne o podłożu biograficznym. Zarówno w Polsce, jak i w innych krajach wywoływały one głośną dyskusję i przyciągały do kin największą grupę odbiorców. Rodzima kinematografia zaproponowała nam całą gamę dokumentów – od niskobudżetowego „Pileckiego”, który mimo sporych niedociągnięć cieszył się dużą oglądalnością – przyciągnął do kin prawie 154 tys. widzów, przez „Karskiego i władców ludzkości”, ukazującego archiwalne wywiady z głównym bohaterem i jego bliskimi, po „Aktorkę”, przedstawiającą życie Elżbiety Czyżewskiej. Za granicą ten trend także był obecny – dużą popularnością wśród widzów i zainteresowaniem prasy cieszyły się tytuły: „Amy”, opowiadająca o życiu przedwcześnie zmarłej świetnej piosenkarki Amy Winehouse, a także „Kurt Cobain: Montage of Heck”, stworzona w celu uczczenia legendy grunge’u – lidera zespołu Nirvana, który w chwili śmierci miał także tylko 27 lat.

reklama

Zobacz recenzję i relację z premiery filmu „Pilecki”

Na uwagę zasługują też filmy fabularne powstałe na kanwie biografii. W tej formie przeważały z pewnością zagraniczne produkcje, w tym nagradzane licznymi wyróżnieniami „Gra tajemnic”, „Teoria wszystkiego”, „Selma”, „Steve Jobs”, „Sufrażystka”, „Everest”, „Złota dama” czy „Snajper”, wynoszące na piedestał wybitne amerykańskie jednostki. W ten nurt wpisuje się także rodzima „Karbala”, próbująca przypomnieć o wkładzie polskich żołnierzy w obronę City Hall, mającej miejsce w czasie wojny w Zatoce Perskiej w 2004 roku w Karbali. Pierwszy od wielu lat film wojenny stworzony przez Polaków, choć przez niektórych oceniany krytycznie, był ważnym punktem w narracji o pobycie naszych wojsk w Iraku – poszerzajął wiedzę o jego realiach wśród publiczności i prowokował do dyskusji.

Zobacz recenzję „Sufrażystek”

Plakat filmu "Czerwony Pająk"

Na faktach oparto także „Czerwonego Pająka” w reżyserii Marcina Koszałki, opowiadającego historię Karola Kota, znanego jako „Wampir z Krakowa” – seryjnego mordercy będącego w latach 60. postrachem krakowian. Film został doceniony nie tylko przez polskich krytyków, lecz także zagranicznych znawców. Twórcy zastanawiają się nad nieodzowną dla natury ludzkiej fascynacją złem, którą pokazują bez emocji, ocen i analiz, dzięki czemu otrzymujemy głęboki i skłaniający do refleksji portret psychologiczny mordercy. Potwierdzają to słowa Petera Debruge’a z magazynu Variety – Niekonwencjonalny thriller wywołuje niepokój nie poprzez epatowanie przemocą, ale przez umieszczenie widza w butach socjopaty. Właśnie dzięki tej formie film uznano za nowy, ożywczy i intrygujący głos w przetworzonym już na mnóstwo sposobów gatunku.

reklama

Popularność zdobyło także kilka thrillerów i filmów sensacyjnych o tematyce historycznej. W krajowej kinematografii można do tej grupy zaliczyć wspomnianego „Czerwonego Pająka”, jednak to Hollywood całkowicie rozkochało się w tym gatunku. „Most szpiegów”, „Legend”, „Pakt z diabłem”, „System (Child 44)” udowadniają, że historia ma niezwykły potencjał – nie tylko do tworzenia dobrego, ambitnego kina, lecz także przyciągania rzeszy widzów. Z tego zadania najlepiej wywiązał się „Most szpiegów”. Steven Spielberg w najlepszej formie oraz reszta wybitnych współtwórców (wspomnieć można chociażby o braciach Coen odpowiedzialnych za scenariusz czy Janusza Kamińskiego i jego genialnych zdjęciach) zrobili kawałek trzymającego w napięciu kina, opartego na świetnie ukazanych prawdziwych wydarzeniach. Warto dodać, że część scen kręcono we Wrocławiu, który udawał wschodni Berlin z czasów zimnej wojny.

Zobacz recenzję „Mostu Szpiegów”

Plakat filmu „Panie Dulskie”

Nie mogło zabraknąć także ekranizacji klasyki literatury. „Panie Dulskie” są jedynym polskim przedstawicielem tej grupy, ale godnie ją reprezentują. Ciekawa interpretacja dramatu Gabrieli Zapolskiej, umieszczona na trzech płaszczyznach czasowych, skłania do refleksji nad dzisiejszym odczytem dzieła i jego problematyki. Więcej obrazów tego typu powstało w tym roku za granicą, jednak nie zdobyły one dużego rozgłosu. „Panna Julia”, powstała na podstawie dzieła Augusta Strindberga o tym samym tytule, nie zebrała zbyt pochlebnych recenzji, „Makbet” – ekranizacja sztuki Williama Shakespeara, też nie mogła pochwalić się uznaniem krytyków i widzów.

Zobacz recenzję „Pań Dulskich”

A co czeka nas w przyszłym roku? „Sprawiedliwy”, opowiadający historię ukrywanego przez Polaków żydowskiego dziecka, „Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy” oparty na powieści Włodzimierza Kowalewskiego o tym samym tytule, przedstawiający losy jazzbandu tworzącego w latach 50. XX wieku, „Historia Roja” czy niesamowity „Syn Szawła”, przedstawiający psychologię osoby uwikłanej w obozową machinę – członka Sonderkommando – to jedne z wielu ciekawych produkcji zapowiadanych na kolejne miesiące. Historia nie opuści więc kina zbyt szybko.

Zobacz recenzję „Sprawiedliwego”

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

reklama
Komentarze
o autorze
Agnieszka Woch
Studentka filologii polskiej i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, interesuję się wszelkiego rodzaju literaturą, historią XX wieku i językiem, a także filmem i teatrem. Redakcyjny mistrz boksu.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone