Jerzy Besala - „Warchoł polski” - recenzja i ocena
Jerzy Besala od zajmuje się popularyzowaniem staropolskiej Rzeczpopolitej. Świadczą o tym jego liczne publikacje, a przede wszystkim felietony w wielu gazetach i czasopismach. Trzeba przyznać jedno – że ambitnie wziął się za popularyzowanie historii. Po szkodach, jakie wyrządzają szkoły w zakresie humanistyki, jest nie lada wyzwanie. Aby popularyzować należy mieć lekkie pióro i szeroką wiedzę, zacięcie, pasję oraz chęć dzielenia się nią z otaczającym światem. Czytając teksty Besali można na pierwszy rzut oka powiedzieć – „O! To jest to!”. Ale z drugiej strony, osoba, która posiada pewną wiedzę odnośnie opisywanej tematyki może mieć pewne wątpliwości.
„Warchoł polski” jest zbiorem felietonów Besali publikowanych wcześniej w m.in. w Polityce. Oczywiście na potrzeby zbioru, wspomniane teksty rozbudowano – w końcu wydawca ograniczeń nie stawia. Układ książkowy pozwolił również na podział tematyczny felietonów. Innymi słowy każdą kwestię, jaką Autor chciał poruszyć, przyporządkował do jednej z trzech kategorii. Widać w nich myśl przewodnią, nie tyle w słowach co zamiarach. Jest to pokazanie polskiej historii, a może też niektórych polskich mitów z zupełnie innej strony.
Jaka jest merytoryczna zawartość każdego działu? Powiem szczerze, że wybór niektórych tekstów w danym zbiorze nieco mnie zaskoczył. Tym niemniej, teksty rzeczywiście budują inny niż zwykle obraz Rzeczpospolitej szlacheckiej - mniej wyidealizowany, mniej podręcznikowy, a bardziej życiowy, bardziej realny. Pozytywne wrażenie mąci fakt stosowania odwołań do współczesnej polityki, nie tylko tej sprzed 25 lat, lecz także tej sprzed kilku. Czy Autor chciał przez to powiedzieć, że swoisty „warcholili taniec” trwa do dziś? Że dzisiejsza koncepcja polityki, wbrew szumnym zapowiedziom, ma się nijak do koncepcji „dawnych pięknych czasów”? Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie.
Pewien zgrzyt następuję przy kwestii faktograficznej. Jest to co prawda zbiór felietonów, jednak wypadało ze strony Autora dokonać dokładniejszego przeglądu tekstów, Oto np. w dwóch ze sobą nie związanych tekstach Besala wpierw pisze, że Samuel Zborowski ciężko zranił Andrzeja Tęczyńskiego, a później że Andrzeja Wapowskiego. W rzeczywistości był to kasztelan przemyski Wapowski, jednak tego rodzaju usterki obniżają wartość tej pozycji. Popularyzujmy historię, ale poprzez jej interpretacje, przedstawianie ciekawych faktów, a nie jej „przypadkową zmianę”.
Oczywiście Jerzy Besala „Warchołem polskim” może zameldować, że zadanie popularyzowania historii zostało zrealizowane, a książkę można przeczytać. Jest to lekki i przyjemny intelektualny podwieczorek, wyprawa w historię może nie tyle nieznaną, co rzadko opowiadaną. Tym razem opowiedziano ją ze swadą, ciekawie i w prostym, choć i barwnym języku. Jest to jednak zbiór adresowany bardziej do początkujących adeptów historii, nie dla specjalistów. Ale po ich przeczytaniu ręka świerzbić będzie, żeby sięgnąć po pozycję dokładniej opisującą pierwszą odsiecz wiedeńską, kampanię cudnowską, czasy Jagiełły i Witolda czy politykę ostatniego wielkiego mistrza krzyżackiego.