Jakuba Sobieskiego pouczenia na Dzień Nauczyciela
Gdy dziś rozsypią się po kraju naręcza kwiatów i nagród z rozdzielnika, które uradują grono nauczycielskie, gdy media rozgrzeje dyskusja o tym, czy nauczycielskie przywileje to rzecz należna czy próżny zbytek, pewnie niewielu zastanawiać się będzie nad sednem zawodu, czyli o tym jak uczyć i po co. Współczesna debata nad funkcją i celami nauczania ogranicza się w zasadzie do praktycznego wymiaru nauki i przełożeniu uczenia się na sukces zawodowy, pomijając całkowicie aspekty, które od wieków definiowały potrzebę edukacji. Jakub Sobieski – ojciec Jana III – w pierwszej instrukcji skierowanej do swoich synów udających się na studia do Krakowa pisał:
Głupimi szlachcie starożytnej w jakiejkolwiek u ojczyzny swojej ekspektacyjej szpetnie zgoła być. Nauka wszędzie człowieka zdobi, i na wojnie, i u dworu, i doma, i w Rzeczypospolitej widzimy to, że ludzie więcej sobie ważą chudego pachołka uczonego aniżeli pana wielkiego a błazna, co go sobie więc palcem pokazują.
Dziś, kiedy ignorancja wydaje się być cnotą, a głupota elementem debaty publicznej, słowa te zdają się być archaiczne bardziej niż język jakim zostały wypowiedziane. A jednak czytając je, odczuwa się tęsknotę za ideałem edukacji, w której nie dąży się na siłę do jej zobiektywizowanej parametryzacji, którą zmierzyć można i zważyć, ale tej, która dla człowieka jest ozdobą. Sięgnąłem więc wczoraj do instrukcji, którą Jakub Sobieski sporządził dla swoich synów wyjeżdżających na podróż edukacyjną do Paryża, aby w niej odnaleźć to, co z trudem odnaleźć można w podstawach programowych i dokumentach ministerialnych.
Jak widział Sobieski naukę swoich synów, których co prawda niechętnie wyprawiał w daleką drogę, lecz z poczuciem, że tego wymaga jego pozycja i nieprzecenione korzyści jakie z takiej podróży mogą wyniknąć? Ideę opisaną w instrukcji zamknąć można w trzech obszarach – poznać świat, poznać ludzi, poznać samego siebie. Tak niewiele i tak wiele wymagał od swoich synów wysyłając ich na wędrówkę, która miała być ostatnim aktem marszu ku dojrzałości. Aby poznać świat kasztelan zalecał poznanie języków, ale nie jedynie w ich strukturze i gramatyce, ale także w praktycznym ich używaniu:
Uczenie się języków cudzoziemskich, to ozdoba każdego szlachcica i pochwała między przednimi ozdobami i pochwałami: umieć język […] a nie być niemym, nie trącać drugiego pytając się ustawicznie: mości panie, co to ten człowiek mówi?
Dlatego zalecał, aby synowie codziennie poświęcali na naukę francuskiego przynajmniej dwie godziny, przy czym miała polegać ona nie tylko na ćwiczeniach gramatycznych, ale tez na konwersacji, do której nie tylko zachęcał, co wręcz nakazywał:
Z gospodarzem, obrawszy sobie człowieka poczciwego konwersować, z gospodynią, z poczciwemi córkami jego, i całą rodziną jego. Tak to konwersując, ani się obaczycie, choć to język francuski zda się być trudny zrazu, to sobie go łacno posmakuecie!
Po co zaś ten język? Aby poznać ludzi, ich obyczaje, sposób myślenia i życia. Dlatego zachęcał synów sędziwy ojciec aby nie unikali spotkań towarzyskich, tańców i rozmów, byle tylko dobrze dobierać rozmówców. Przestrzegał, aby nie było wśród nich Polaków, którzy „cielętami przyjeżdżając do cudzej ziemi, wyjeżdżają zacz wołami do ojczyzny swojej”. Poznanie ludzi służyć miało poznaniu świata. Wspomagać miały to lektury, w których dominowały księgi historyczne. Historia pomagać miała w zrozumieniu otaczającej ich rzeczywistości, a ponadto wprawić w czytaniu i wyrobieniu ciekawości. Temu służyć miała też prywatna lektura, na którą codziennie synowie poświęcać mieli czas, albowiem:
Jana Zamoyskiego uczyniła wielkim, i pradziada Waszego Żółkiewskiego, i ja [Jakub Sobieski] tego nie żałuję, że też, jako jeno mam czas wolny księgi z ręku nie wypuszczę.
Sobiescy mieli być uważnymi obserwatorami, a swoje wrażenia i spostrzeżenia spisywać mieli na przygotowanych dla nich brulionach. Ćwiczyć mieli się tym samym w pisaniu, doskonalić zmysł obserwacji i zdobywać doświadczenia, które posłużyć im miały w późniejszym wykonywaniu obowiązków.
Jeśli już poznali ludzi i świat, to ojciec wskazywał, aby poznali samych siebie panując nad swoimi wadami i pokusami. Zwłaszcza przestrzegał przed rozrzutnością i próżnym zbytkiem. Kazał rozsądnie rozporządzać się groszem i unikać wpadania w długi, które nie tylko uznawał za hańbę dla rodziny, ale też groził karami, które zadłużonym grożą. Zalecał także codzienną jałmużnę, i to nie byle jaką, bo wynoszącą 1 zł każdego dnia! Jeśli poznać mieli siebie, to również swoją siłę i sprawność, którą kształtować mieli na zajęciach fizycznych. W trosce o ich życie zakazywał jedynie, aby uczyli się szermierki, bo Francuzi – zdaniem ojca – skorzy byli do pojedynkowania się.
Przeczytaj również:
Instrukcja Jakuba Sobieskiego spisana dla jego synów przed ich wyprawą do Francji jest więc wspaniałą i uniwersalną wykładnią czym powinna być edukacja, a o czym my – nauczyciele – tak często zapominamy. Jaka bowiem jest większa zaleta w nauce niż poznanie świata, ludzi i samego siebie? Każda, najbardziej zobiektywizowana wiedza jest ulotna – ciekawość poznawania, poszukiwania i krytycznej oceny pozostanie na zawsze. Jeśli więc uczyć to wzbudzać ciekawość do tego co nas otacza i tego co jest w nas samych. Reszta przyjdzie sama, czego i sobie i Państwu wraz z Jakubem Sobieskim serdecznie życzę.
Polecamy e-book Sebastiana Adamkiewicza „Zrozumieć Polskę szlachecką”
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Redakcja: Tomasz Leszkowicz