Indeks ksiąg (teoretycznie) zakazanych
Historia cenzury kościelnej zaczyna się już u schyłku starożytności, w czasie kształtowania się doktryny chrześcijańskiej. Z wielkimi herezjami walczono m.in. przez zakazy czytania i posiadania ksiąg z nimi związanych. W 325 roku na Soborze nicejskim potępiono Ariusza oraz jego pisma, a w 431 roku na Soborze efeskim postąpiono podobnie z Nestorem. Takie rozwiązanie proponowały wielkie autorytety chrześcijaństwa: święci Paweł, Augustyn oraz Izydor. Lista ksiąg szybko rosła, w 496 roku papież Gelazjusz sporządził listę już 60 pozycji, które nie mogły być czytane przez wiernych. Ten mechanizm działał przez całe średniowiecze, w roku 1121 zakazano pism Abelarda, na przełomie XII i XIII wieku likwidowano księgi waldensów, a Sobór w Konstancji w 1414 roku potępił pisma Wiklefa i Husa. Rewolucje przyniosło rozpowszechnienie się druku oraz Reformacja. Początkowo walkę z wyznaniami reformowanymi podejmowali władcy oraz lokalny kler, palono i zakazywano czytania „niepoprawnych” ksiąg w Anglii (1525), Niderlandach (1529), Hiszpanii (1540), Wenecji (1543) oraz we Francji (1551). Chwilowy sojusz państwa i Kościoła wiązał się jedynie z walką z Reformacją, lub szczególnymi sytuacjami, w których cenzura była potrzebna. W czasach Kontrreformacji spisy te rzeczywiście były groźną bronią przeciwko „odszczepieńcom” od wiary.
Właściwy Index librorum prohibitorum powstał w 1559 roku na zlecenie Pawła IV. Poza konkretnymi dziełami niezgodnymi z nauką Kościoła wymieniono w nim autorów, którzy ze względu na poglądy nie powinni być czytani. Poza tym zakazywano katolikom posiadania, handlu, tłumaczenia, a nawet mówienia o tych książkach. Zakaz obejmował wszystkich, włącznie z władcami oraz hierarchami kościelnymi – złamanie go groziło ekskomuniką. Jednak Indeks działał tylko tak dobrze jak instytucja, która mogła wymusić jego przestrzeganie: Inkwizycja. Można więc mówić o praktycznym zakazie czytania pewnych dzieł tylko w niektórych rejonach: Hiszpanii, Italii czy Portugalii. W krajach protestanckich z oczywistych powodów ten zakaz nie obowiązywał, a w wielu krajach katolickich można było zdobyć zakazane pozycje bez większych problemów.
Indeks ksiąg zakazanych – zobacz też:
De revolutionibus orbium coelestium Kopernika trafiło do Indeksu w roku 1616, już po dwukrotnym wydaniu dzieła w druku (1543 i 1566). Nie przeszkodziło to również wydaniu go po raz trzeci w następnym roku w Amsterdamie pod zmienionym tytułem Astronomia Instaurata. Niedługo po tych wydarzeniach Kepler i Galileusz dostarczyli dowodów prawdziwości teorii heliocentrycznej. Ostatni z nich był prześladowany przez Inkwizycję, ale raczej tylko dlatego, że działał we Włoszech, praktycznie „pod nosem” Świętego Oficjum. Mimo, że na ostateczne potwierdzenie teoria heliocentryczna czekała aż do obserwacji Roberta Hooka w XVIII wieku, Kościół reagował dużo wolniej. Na druk dzieł Galileusza papież Benedykt XIV pozwolił dopiero w 1751 roku, a O obrotach ciał niebieskich wykreślono z listy w 1828 roku, gdy nikt poważny od dawna nie przeczył twierdzeniom Kopernika.
Jednak traktaty astronomiczne to tylko ułamek dzieł, które znalazły się w Indeksie ksiąg zakazanych. Umieszczano w nim każdy utwór, który wypaczał naukę Kościoła, chwalił rozwody, pojedynki, zachęcał do samobójstwa lub traktował o magii czy duchach. Trudno więc było katolikowi stosować się do zaleceń listy. Wielbiciele literatury klasycznej nie mogliby sięgnąć po niektóre dzieła Owidiusza, Cezara czy Prudencjusza. Historycy nie poznaliby pracy o dziejach Kościoła Dupin'a oraz słynnego sześciotomowego Zmierzchu i upadku cesarstwa rzymskiego Edwarda Gibbona. Filozofowie oraz naukowcy nie znaliby teorii Kartezjusza, Bacona, Spinozy, Pascala, Miltona, Locke’a, i wielu innych. Również Traktat o tolerancji Woltera nie trafiłby do szerokich mas, a pozytywizm nie znalazłby oparcia w Auguście Comte. Jednak fakt, że Indeks był martwą literą podkreśla szczególnie umieszczenie na nim wielu popularnych autorów powieści oraz poetów. Kościół bardzo surowo potraktował wielkich pisarzy porewolucyjnej Francji – katolikowi nie wolno było czytać Stendhala, Hugo, Dumasa, Sand ani Flauberta. Oberwało się też Heinrichowi Heinemu, Gabrielowi d’Annunzio, oraz z oczywistych względów Casanovie. Nawet niewinne Przypadki Robinsona Crusoe trafiły do spisu. Z kolei Kopernik nie jest jedynym Polakiem, który znalazł się w tym gronie – indeks zasilili również Andrzej Frycz Modrzewski, Mikołaj Rej oraz Adam Mickiewicz. Godną uwagi ciekawostką jest fakt, że Darwin wraz z jego pracami o ewolucji nigdy nie znalazł się na tej liście.
Ostatnia edycja Index librorum prohibitorum ukazała się w 1948 roku. Sukcesywnie ją uzupełniano, w tym samym roku na liście pojawił się Sartre, jednak do kolejnego wydania nie doszło. W roku 1966 Indeks stracił swój charakter prawny nawet w Watykanie, jednak Kongregacja Nauki Wiary ogłosiła, że dokument dalej przekazuje wartości moralne i ostrzega przed niepożądanymi naukami. W praktyce jest on teraz jedynie wspaniałym dokumentem historycznym, ukazującym fragment dziejów cenzury.
Bibliografia:
- Jonathon Green, Nicholas J. Karolides, Encyclopedia Of Censorship, New York 2005.
- Historia astronomii w Polsce, red. Eugeniusz Rybka, Wrocław 1975.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz