Imre Kertész — „Dziennik Galernika” – recenzja i ocena

opublikowano: 2007-03-26, 13:00
wolna licencja
_Auschwitz i wszystko, co się z nim łączy (a co się z nim teraz nie łączy?), jest od czasów krzyża największą traumą człowieka w Europie, chociaż potrzeba dziesięcioleci lub stuleci, żeby ludzie to sobie uświadomili._
reklama
Imre Kertész
Dziennik Galernika
cena:
34,90 zł
Wydawca:
WAB
Rok wydania:
2006
Liczba stron:
251

Dlaczego „trauma”? Nie dlatego, że zamordowano sześć milionów ludzi, lecz dlatego, że sześć milionów ludzi można było zamordować.

Jeśli jego [człowieka funkcjonalnego] sytuację odbieramy jako tragiczną, to nie ulega wątpliwości, że opłakujemy coś nieistniejącego, fałszywą świadomość świata kultury sprzed Auschwitz (i do Auschwitz prowadzącą), nieistniejący nigdy humanizm. Czyż to nie jest rzecz absurdalnie anachroniczna? Czyż to nie jest rzecz absurdalnie niefrasobliwa? A zatem, czy to nie kłamstwo?

Niczego nie możemy sobie wyobrazić bez Himmlera rzygającego przy masowych egzekucjach w Mińsku i — prawdopodobnie — przy judaszu w drzwiach komory gazowej w Auschwitz. Nie ulega wątpliwości: on tak interpretował kategoryczny imperatyw Kanta.

Totalitaryzm

Camus: „Namiętnością XX wieku jest niewolnictwo”. (A jednak nie rozumie Kafki i nie zrozumie, bo nawet niewolnictwo w krajach Morza Śródziemnego jest inne niż w Europie Wschodniej).

Człowiek funkcjonalny. Organizacja i formy nowoczesności struktury życia, pośród których, niczym w starannie izolowanej retorcie, toczy się życie człowieka funkcjonalnego. (...) rzeczywistość człowieka funkcjonalnego to pseudorzeczywistość, to życie, które zastępuje życie, to funkcja, która zastępuje samą siebie. Wprawdzie jego życie jest przeważnie tragicznym występkiem lub pomyłką, lecz bez nieuchronnie tragicznych konsekwencji; lub też jest tragiczną konsekwencją, lecz bez nieuchronnie tragicznych okoliczności poprzedzających, ponieważ w tym wypadku konsekwencje zależą nie od charakteru i suwerennych działań jednostki, lecz są narzucone człowiekowi przez wymóg równowagi organizacji politycznej ‬— zawsze absurdalny z punktu widzenia jednostki. (...) Nikt zatem nie przeżywa swojej własnej rzeczywistości, lecz jedynie swoją funkcję, bez egzystencjalnego przeżywania swojego życia, czyli własnego losu, który mógłby dla niego stanowić obiekt pracy — pracy nad sobą.

Co nazywam losem? W każdym razie możliwość tragedii. Jednak stygmat, zewnętrzna determinacja, która wtłacza nasze życie w sytuację stworzoną przez dany totalitaryzm, w sytuację absurdalną, możliwość tragedii udaremnia: jeśli więc narzuconą nam determinację przeżywamy jako rzeczywistość, nie zaś jako konieczność wynikającą z naszej własnej — względnej — wolności, to właśnie nazwałbym losem utraconym.

Artysta i sztuka

To, co niemoralne w odbiorze sztuki. Publiczność dzieła sztuki nie doznaje, ona się nim zachwyca.

Po Kafce fikcja stawia już wymóg pełnej obecności: jakże się to różni od tak zwanego zaangażowania w stylu Sartre'a. Pisarz „pochylający się nad losem”, czyli pisarz kłamliwy, moralizujący, pisarz tendencyjny. Wiarygodny głos bowiem może się dobyć jedynie z głębi, z wnętrza losu, pochodzi od człowieka doświadczonego przez swój los, nie zaś przebierającego w losach.

reklama

Jeśli zrezygnuję, sczeznę. Jeśli sczeznę, stanę się duchem. Jeśli stanę się duchem, stanę się artystą, wyschniętym do cna, ascetycznym człowiekiem czynu. Chętniej jednak stałbym się duchem, artystą, człowiekiem czynu i pełną egzystencją, dochodząc do tego poprzez namiętność.

Auschwitz między innymi dlatego tak zaszkodził sztuce, że od tamtej pory stała się ona ostrożniejsza niż kulawy, który jedną ręką trzymając się ściany, drugą ściskając laskę, kuśtyka przed siebie ze wzrokiem utkwionym w drodze, ale też tylko po to, żeby ominąć nierówności.

Kto myśli, że sztuka przekazuje uczucia, ten źle myśli o sztuce. Sztuka przekazuje przeżycie, przeżycie przeżywania świata i jego etyczne konsekwencje.

Człowiek

Człowiek! Żyje, lecz nie dysponuje swoim życiem; myśli, ale nic nie wie; żyje w stadzie, choć jest indywidualnością; jest indywidualnością, ale nie potrafi żyć samotnie; należy do przyrody, ale niszczy przyrodę, żeby ją przekształcić zgodnie z zapotrzebowaniem społecznym; i w wyniku tej pracy niszczy zarówno przyrodę, jak i społeczeństwo. Największy jednak kłopot polega na tym, że narzuca sobie prawa, a nie jest w stanie ich przestrzegać: jest więc zmuszony żyć w kłamstwie i pogardzie dla siebie.

Dwie wielkie metafory XX wieku: obóz koncentracyjny i pornografia — obie w aspekcie totalnego podporządkowania, niewolnictwa. Jak gdyby natura, radykalnie obdarzając naturę ludzką, odwróciła się teraz do człowieka swoją przeklętą stroną.

Tutaj nie wystarczy zapytać: „czy życie warte jest tego, by je przeżyć” — ale czy warto je przeżyć w pełni świadomie?

Człowiek nie jest po to, żeby zrozumiał życie, tylko żeby je przeżywał i przeżył: o tyle i wskutek tego człowiek jest przede wszystkim istotą religijną.

Bóg

Pisarz nie może stworzyć świata bardziej niedorzecznego niż Bóg.

Kain i Abel. Punktem kulminacyjnym, to nie ulega wątpliwości, jest dialog Kaina z Panem. Najpierw podżegające wręcz ostrzeżenie, a potem głucha cisza ze strony Boga, aż do chwili, gdy Kain popełni swój czyn. Następnie Bóg wyciąga rękę do zabójcy. Cóż za frymarczenie duszą! Jest jak dyktator.

Bóg (zagłębiając się w lekturze książki Mary MacCarthy): na Boga! nie to jest ważne, czy jest, czy też go nie ma, lecz tylko i wyłącznie, dlaczego wierzymy, że jest lub go nie ma.

Skoro Bóg umarł, kto będzie się śmiał ostatni?

Czy potrzeba większej zachęty?

reklama
Komentarze
o autorze
Roman Sidorski
Historyk, redaktor, popularyzator historii. Absolwent Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Przez wiele lat związany z „Histmagiem” jako jego współzałożyciel i członek redakcji. Jest współautorem książki „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych” (2009). Współpracował jako redaktor i recenzent z oficynami takimi jak Bellona, Replika, Wydawnictwo Poznańskie oraz Wydawnictwo Znak. Poza „Histmagiem”, publikował między innymi w „Uważam Rze Historia”.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone