Husaria i Światowe Dni Młodzieży
W sieci zagrzmiało po informacji „Rzeczpospolitej”, że „pielgrzymi zobaczą, jak ginęli niewierni”. Chodzi oczywiście o rekonstrukcję szarży husarii na Turków pod Wiedniem w czasie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Można spotkać się już z pierwszymi głosami, że na tego typu imprezie niestosownym jest pokazywanie walki dwóch religii.
Początkowo i ja miałem ochotę wyrazić swoje pełne niezadowolenie, które potem przerodziło się w umiarkowaną irytację. Szczególnie, że znowu pojawia się uniwersalna polska rozrywka, czyli rekonstrukcja historyczna walcząca o serca Polaków z festiwalami disco-polo i kabaretami. Więcej w Polsce rekonstruowania historii niż jej badania, ale to sprawa zupełnie poboczna. Ważnym jest, że na ŚDM w ramach konkursu rozpisanego przez MON odbędzie się przedstawienie o husarzach walczących z Turczynem.
Niby wydaje się to niestosowne, szczególnie jeżeli ktoś wychował się w duchu ekumenizmu, który chce rozumieć znacznie szerzej niż Kościół na to wskazuje, roztaczając go na wszystkie wyznania, nie tylko te chrześcijańskie. Oczywiście, osoby o mniejszym poziomie entuzjazmu dla dialogu z islamem, judaizmem i buddyzmem nie zobaczą w tym nic nieprzyzwoitego.
Jednak co innego mogło zrobić biedne Ministerstwo Obrony Narodowej? Litości! Wojsko nie jest instytucją dialogu (chyba, że za dialog przyjmiemy wymianę ognia), zajmuje się wojną, a nie pokojem. Miało zaprezentować w ramach ŚDM swoją historię, więc czy miało udawać, że nie było chrześcijańskie? Było, nawet jeżeli służyli w nim wyznawcy judaizmu czy islamu. Inna sprawa, że nasze dzieje wojskowe na tle na przykład dziejów niemieckich niespecjalnie pokazują nas w roli obrońcy chrześcijaństwa (do legendy wszak przeszły słowiańskie odmowy zaangażowania się w krucjaty). Czy polski żołnierz walczył o wiarę chrześcijańską? Tu można polemizować. W przypadku Wiednia sprawa jest niejasna, ze względu choćby na dyskusję ile było w całym tym konflikcie polityki a ile religii. Nie za bardzo też rozumiem, dlaczego MON zechciał rekonstruować bitwy Księstwa Warszawskiego i nie wiem jakiej wiary (i przed kim) bronili wtedy polscy żołnierze. Nie wiem też dlaczego nie zdecydowano się na rekonstrukcję śmierci księdza Ignacego Skorupki, która jak mi się zdaje idealnie wpisuje się w retorykę ŚDM. Podejrzewam, że wybór taki zapadł ze względu na husarię, która jak każdy wie była największą i najwspanialszą jazdą świata, która gdyby mogła walczyć, to nawet pod Bzurą wygrałaby z niemieckimi tankami.
Problem tkwi więc nie w samym pomyśle. Skoro już MON ma się prezentować, to niech robi to sensownie. Pytanie, czy nie można było znaleźć innych przykładów. Wydaje mi się, że można, chociażby informując o działalności w NATO i siłach ONZ na rzecz pokoju na świecie. Tymczasem ponownie zdecydowano się na narracje, w której Polska skupia się na doświadczeniach własnych, nie zaś uniwersalnych. Niemniej jednak nie jest to aż tak bulwersujące jakby mogło się wydawać, bo w jaki inny (i jednocześnie przyciągający ludzi) sposób miano się zaprezentować, skoro nawet pomysł z NATO na rekonstrukcję raczej się na nadaje.
Osobne i chyba znacznie ważniejsze jest pytanie, czy MON w ogóle musiał się angażować w tym wymiarze w ŚDM? Czy inicjatywa wyszła z ministerstwa, czy może raczej związana była z prośbą ze strony Episkopatu, czy pomysł narodził się jeszcze gdzie indziej? Niestety nie znam na te pytania odpowiedzi. Jeżeli nie musiał, to uważam ten cel wydawania pieniędzy za drugorzędny. Warto jednak przy okazji również przypomnieć, że być może pieniądze te były przypisane celowo i MON nie mógł ich wydać inaczej niż na promocję. Gdyby jednak tak nie było, wolałbym, aby zostały spożytkowane na zapewnienie bezpieczeństwa w czasie ŚDM.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.