Habakuk — „A Ty siej. Piosenki Jacka Kaczmarskiego” – recenzja i ocena płyty
9 marca br. na rynku pojawił się nowy album znanego przedstawiciela polskiej sceny reggae – zespołu Habakuk pt. „A Ty siej. Piosenki Jacka Kaczmarskiego”. Jego wydanie zbiegło się w czasie z przypadającą na 22 marca 50. rocznicą urodzin zmarłego w 2004 roku barda. Skąd wziął się taki pomysł? Jego autorem był Paweł Potoroczyn, działacz polonijny, z inicjatywy którego powstały takie projekty muzyczne, jak „Makowicz vs. Możdżer At The Carnegie Hall” oraz „Republique – Grzegorz Ciechowski” Kwartetu Śląskiego. Tym razem Potoroczyn zaproponował nagranie piosenek Kaczmarskiego w modnej stylistyce reggae. Pomysł zrealizowała częstochowska formacja.
Zespół zaprosił do współpracy m.in. Muńka Staszczyka, Mateusza Pospieszalskiego, Antoniego „Ziuta” Gralaka, Annę Witczak (z zespołu Dikanda), Jerzego Mercika, Jarka Bestera (Crakow Klezmer Band), a także córkę Kaczmarskiego – Patrycję. Nagrano ponownie trzynaście utworów barda: od najbardziej popularnych, takich jak „Mury” czy „Źródło”, do tych znanych głównie fanom twórczości poety.
Muzycznie płyta została zaaranżowana w typowej stylistyce reggae: skoczny rytm, charakterystyczna gra perkusji przeplatana dźwiękami elektronicznymi i sekcją dętą. Do tego wokal z pogranicza śpiewu i melorecytacji. Przyznać trzeba, że niektóre utwory swoją wymową i kompozycją doskonale odnalazły się w tym klimacie – „Bob Dylan” brzmi jeszcze bardziej hultajsko, a „Arka Noego” równie majestatycznie. Utwór „Niech”, z którego pochodzi motto tytułowe płyty „A Ty siej”, dzięki nowej aranżacji nabrał charakteru manifestu reggae.
Jakie są mocne strony tego albumu? Szczególnie wartych polecenia jest kilka utworów, przede wszystkim wspomniana już „Arka Noego”, „Źródło”, „Antylitania na czasy przejściowe” i „Pijak”. Mnie osobiście przypadł do gustu jeden z moich ulubionych utworów Kaczmarskiego – „Bob Dylan”, z bardzo wyrazistą i wpasowaną w klimat frazą „żeby płynąć na przekór przestrzeni…”.
Jednak są i słabsze punkty. Piosenki, takie jak „Konfesjonał”, „Modlitwa o wschodzie słońca” czy „Krzyk”, wypadły słabo i bez wyrazu. Również kultowe „Mury” (wybrane zresztą jako singiel promujący album) brzmią raczej niemrawo i rozczarowują. Potwierdziła się stara prawda dotycząca coverów, które najczęściej nie dorównują oryginałom.
Ocenienie albumu „A Ty siej” jest trudne. Jacek Kaczmarski ma wielu zagorzałych fanów, często dość konserwatywnych. Jednocześnie w świadomości społecznej poeta widziany jest jako śpiewak czasów komuny i bard Solidarności. Jego piosenki zagrane w stylistyce reggae gryzą się z tym wizerunkiem. Można o tej płycie powiedzieć zarówno wiele dobrego, jak i złego. Jednak warto się z nią zapoznać, choćby z jednego powodu – płyta Habakuka pokazuje, że teksty Kaczmarskiego i ich przekaz są ponadczasowe i doskonale współgrają z różnymi koncepcjami muzycznymi.