„Diariusz kampanii smoleńskiej” – recenzja i ocena
Źródło wydane jest niemal wzorowo. Tekst właściwy został poprzedzony znakomitym, bardzo obszernym wstępem autorstwa prof. Mirosława Nagielskiego. Zaczyna się on od pięćdziesięciostronicowego opisu wojny z lat 1633–34 mogącego służyć za osobny artykuł naukowy poświęcony temu zagadnieniu. W dalszej części autor opracowania pisze o materiałach źródłowych do dziejów kampanii Władysława IV, o samym diariuszu i zarysowanym w nim obrazie walk. Na końcu znajdują się zasady wydania oraz obszerna bibliografia dla zainteresowanych zgłębianiem wiedzy na ten temat.
Również sam tekst diariusza opracowano bardzo starannie, zaopatrując go w bogaty aparat przypisów tak rzeczowych, jak i językowych. Usatysfakcjonowani powinni być zatem zarówno zawodowi historycy, jak i zwykli czytelnicy, dla których przetłumaczono liczne wtręty obcojęzyczne (głównie łacińskie) i wyjaśniono trudniejsze pojęcia.
Nie zabrakło w wydaniu tak cennych dodatków, jak indeksy osób i nazw geograficznych, mapka przedstawiająca działania zbrojne pod Smoleńskiem czy komput wojska Rzeczypospolitej w kampanii smoleńskiej 1633 roku. Jest tu wszystko, co niezbędne, choć niektórym może zabraknąć np. jeszcze jednej mapy ukazującej teren walk z szerszej perspektywy.
Cały wysiłek związany z przygotowaniem diariusza do druku nie miałby sensu, gdyby on sam nie zawierał wielu wartościowych informacji. Anonimowy autor opisywał zdarzenia na bieżąco w trakcie działań wojennych, zamieszczając przy okazji liczne listy uczestników kampanii, którzy zdawali relację pozostałym w domu krewnym i znajomym. Ciekawe wiadomości znajdzie tu dla siebie miłośnik wojskowości staropolskiej, ale również historyk zajmujący się kozaczyzną zaporoską czy student piszący pracę semestralną na temat pierwszych lat panowania Władysława IV. Z pewnością cieszyć się należy, że to niepublikowane dotąd źródło doczekało się solidnego wydania.
Diariusz wydany jest w twardej oprawie z zakładką, w wygodnym, niedużym formacie i nieco ubogiej, ale gustownej szacie graficznej. Użyty papier ma przyjemny zapach ciętego drewna. Największym mankamentem pozycji jest dość wysoka cena. Jednak niewielki nakład (zaledwie 500 egzemplarzy!) rozszedł się ponoć bardzo szybko i konieczny był dodruk. Trudno się temu dziwić. Równie ciekawe, dobrze opracowane, drogie i drukowane w niewielkiej ilości egzemplarzy są pozostałe pamiętniki z tej serii.