Ale Historia z Wyborczą w poniedziałek, 28 września
Kiedy zaczęliśmy być wyraźnie biedniejsi od Zachodu? - Uświadomiono to sobie w XVIII w., ale moim zdaniem Polska zaczyna się wyraźnie wolniej rozwijać od Zachodu wraz z końcem naszego „złotego wieku”, gdzieś w czasie wojen XVII w., z kulminacją w okresie potopu i wielkiej wojny północnej (1700-1721). To wtedy weszliśmy w mniej więcej 150-letni okres stagnacji gospodarczej. Rozmowa z dr Piotrem Korysiem, historykiem gospodarki z UW. Ponadto w wydaniu...
reklama
W najnowszym numerze „Ale Historii” przeczytamy też:
- Gwałtowny kochanek. Otaczała ich niebezpieczna aura skandalu. I nie chodziło tylko o upijanie się często nieprzytomności, awantury w knajpach - nie było tajemnicą, że dla Rimbauda Verlaine porzucił żonę i syna, a sam ich związek wzbudzał niemałe zgorszenie. Dzięki ich związkowi powstał genialny poemat nazywany rewolucją we francuskiej i światowej poezji. Ale ten, któremu przyszło być muzą, gorzko za to zapłacił.
- Przejść suchą stopą. W 1808 r. Arthur Wellesley, 1. książę Wellington, poprosił swego szewca o nazwisku Hoby, żeby mu tak przerobił buty, tak by nadawały się nie tylko do konnej jazdy, lecz także do marszu i oficjalnych wizyt. Jako wzór wskazał buty mieszkańców Hesji, zrobione z mocnej cielęcej skóry z wysoką cholewą i niskim obcasem. Szewc spisał się na medal i wellingtony szybko upowszechniły się w wojsku brytyjskim, przyczyniając się ponoć do zwycięstwa pod Waterloo.
- Tropiciel zrabowanych skarbów. Był czerwiec 1940 r. Francja właśnie została pokonana przez Niemców i nastroje wśród Polakom były jak najgorsze. Statek „Chorzów” pod dowództwem kapitana Zygmunta Góry odbił od francuskiego brzegu i skierował się w stronę Wysp Brytyjskich, mając pod pokładem 74 skrzynie z wawelskimi arrasami, Szczerbcem, Biblią Gutenberga, Psałterzem floriańskim, rękopisami Chopina i innymi skarbami z Wawelu i Muzeum Narodowego w Warszawie. Mężczyzna na mostku kapitańskim wyraźnie się chwiał, ale nie z powodu wysokich fal, lecz dlatego, że był pijany. Nie dziwię mu się - zapisał w „Dzienniku wypadków” krakowski historyk sztuki Karol Estreicher.
reklama
Komentarze