„Żyła sobie baba” – reż. Andriej Smirnow – recenzja i ocena filmu

opublikowano: 2013-08-01, 09:47
wolna licencja
Rosyjski reżyser Andriej Smirnow, twórca nostalgicznego i kultowego filmu „Dworzec Białoruski” (1970) oraz aktor znany z roli bezwzględnego biznesmena Władimira w filmie „Jelena” (2011), nakręcił niezwykły film o przełomowych wydarzeniach w historii Rosji, jakimi były: I wojna światowa, rewolucja i wojna domowa.
reklama
Żyła sobie baba
nasza ocena:
9/10
Premiera:
27 października 2011
Gatunek:
Dramat
Reżyseria:
Andriej Smirnow
Scenariusz:
Andriej Smirnow
Produkcja:
Rosja
Czas:
2 godz. 30 min.

Film składa się z dwóch części. Pierwsza z nich obejmuje okres od 1909 do 1914 r., czyli ostatnie lata pokoju w carskiej Rosji. Druga część dotyczy czasu wojny domowej, od 1919 do 1922 r. Okres ten został zaprezentowany z perspektywy biednej dziewczyny, wydanej za mąż za syna wiejskiego bogacza. Cały film jest zogniskowany właśnie na tej lokalnej społeczności, tylko czasami akcja przenosi się do prowincjonalnego miasta lub miasteczka. Apologeci carskiej Rosji, którzy chcieliby tu ujrzeć dobrą matuszkę Rosję jako przeciwwagę złego sowieckiego barbarzyństwa, muszą być bardzo rozczarowani. Ukazane w filmie życie na wsi czasów przedrewolucyjnych jest pełne okrucieństwa. Dotyczy to także relacji wewnątrz rodziny. Bohaterka filmu, Warwara, jako młodsza synowa zajmuje w tej hierarchii najniższe miejsce, toteż obrywa cięgi od każdego. Rodziną rządzi (a właściwie trzęsie) pater familias. Wolno mu wszystko. Może wybatożyć młodszą synową, może też do woli współżyć ze starszą.

Obraz życia wiejskiego z czasów carskiej Rosji w filmie Smirnowa jest przygnębiający. Prymitywizm, brutalność, ubóstwo materialne. Nawet rodzina Warwary, uchodząca przecież we wsi za bogatą, śpi „na kupie” w jednej izbie. Gdy młodym przychodzi spędzić noc poślubną, przygotowuje się dla nich miejsce w kurniku. Smirnow zdaje się przygotowywać widza na okrucieństwa wojny domowej. Skoro bowiem życie w czasach pokoju było już tak bardzo zbrutalizowane, że sposobu rozwiązywania konfliktów na wsi upatrywano co najwyżej w kułaku (w tym wypadku rozumianym jako pięści), to czego należało się spodziewać po rewolucji?

Opis relacji społecznych i rosyjskiej mentalności dopełnia obecność alkoholu, obficie spożywanego już za caratu oraz złe, przedmiotowe traktowanie kobiet. W mentalności wiejskiej kobieta nie była postrzegana w pełni jako człowiek. Była raczej ludzką istotą pociągową. Miała obowiązek nieustannie krzątać się po gospodarstwie i rozkładać nogi na życzenie męża. Kobieta, jako z natury słabsza fizycznie, była ustawicznie narażona na gwałt i różnego rodzaju dyskryminację. Wspomniana Warwara jest gwałcona przez męża i wagabundów, próbę gwałtu podejmuje również jej teść. Podczas wojny domowej dopuszczają się tego występku przygodni mężczyźni, którzy przetaczają się przez jej chatę. Brak szacunku wobec kobiet ma dramatyczny wymiar. Co istotne, nie oszczędzano ich także w trakcie rozstrzeliwań dokonywanych przez bolszewików na chłopach, których uprzednio brano jako zakładników.

reklama

Zupełnie z innej perspektywy została pokazana w filmie Smirnowa również wojna domowa. Nie ma tu ani wielkich miast z uzbrojoną klasą robotnicza, ani białych oficerskich oddziałów. Nie ma też rewolucyjnych demagogów mówiących o wyzwoleniu ludu czy białych generałów bredzących o jednej, niepodzielnej Rosji. Smirnow pomija cały aspekt wojny domowej jako starcia Czerwonych z Białymi. Wojna domowa zaprezentowana została przez pryzmat zwykłych ludzi, walczących o przetrwanie w czasach permanentnego głodu i bezprawia. Mimo iż w późniejszych partiach filmu ukazano słynne powstanie tambowskich chłopów przeciw władzy sowieckiej (1921), jednak próżno doszukiwać się tam opisów uzbrojenia, metod walki czy też narzędzi, przy użyciu których bolszewicy tłumili powstanie (takich jak gazy bojowe).

Bolszewicy i władza sowiecka w filmie to najeźdźcy, którzy nieustannie stosują represje, konfiskują żywność, nie pozostawiając chłopom nic do jedzenia ani choćby pod zasiew. To istna szarańcza, która lubuje się w niszczeniu życia społecznego i religijnego, a swoje relacje z ludem opiera na nahajce lub kulomiocie. Scena katowania Jegora w celu wydobycia od niego informacji o miejscu ukrycia ziarna żywo przypomina scenę z Andrieja Rublowa, w której Tatarzy torturują duchownego, by ten powiedział im, gdzie ukryto cerkiewne skarby. Należy jednak przyznać, że reżyserowi udało się na szczęście uniknąć przesadnego epatowania fizycznym okrucieństwem, a zbrodnie bolszewików mają na ekranie charakter dość umiarkowany w porównaniu z rzeczywistością. Końcówka filmu, podobnie jak w „Rosyjskiej Arce”, ma wymiar apokaliptyczny. Na czym on polega? Tego już nie zdradzę. Zachęcam do obejrzenia filmu.

Smirnow przygotowywał się do nakręcenia „Żyła była jedna baba” bardzo długo, zachowując przy tym najwyższe standardy staranności. Przez prawie ćwierć wieku penetrował archiwa, zbierał materiały, zaznajamiał się z tradycjami i folklorem tambowskiej guberni, w pewnym momencie pomieszkując nawet na tamtejszej wsi. Większość scen została nakręcona właśnie tam. W filmie rzetelnie oddano prawdę historyczną, nie można też nic zarzucić warsztatowi badawczemu autora. Reżyser znakomicie oddał atmosferę tamtych czasów, głęboko wnikając w psychikę rosyjską. Ugruntował przy tym dość przekonującą tezę, iż zło, które tak dogłębnie przeorało Rosję w XX wieku, nie wzięło się znikąd, lecz miało swoje źródło w ludziach.

Mimo iż film jest dość długi (150 minut), podczas seansu trudno o znużenie. Fabuła jest niewątpliwie oryginalna, zwłaszcza jeśli chodzi o przyjęty w niej punkt widzenia przeciętnej chłopki. Narracja jest logiczna. Gra aktorów, których wielu wyłoniono drogą castingów, jest co najmniej dobra, choć niekoniecznie rewelacyjna. „Żyła była jedna baba” to film wyróżniający się na tle powstałych dotychczas ekranizacji tego trudnego okresu w historii Rosji, wśród których znajdziemy zarówno zakłamane obrazy sowieckie, jak i w mniejszym lub większym stopniu zobiektywizowane obrazy współczesne.

Zobacz też:

Korekta: Jakub Bakonyi

reklama
Komentarze
o autorze
Wojciech Tomaszewski
Absolwent prawa (praca magisterska na temat ideologii Mao Zedonga), historii (praca magisterska na temat wojny domowej w Rosji) oraz Zarządzania na UW. Aktualnie pisze rozprawę doktorską na WPiA UW. Jego główne zainteresowania to cywilizacja chińska i cywilizacja sowiecka. Publikuje artykuły historyczne na portalu Centrum Studiów Polska–Azja. Pasję poznawania innych cywilizacji łączy z wielokrotnymi podróżami po Europie, Afryce i Azji.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone