Zofia Karaś – „Wcierki rtęciowe i obcęgi. Pamiętnik” – recenzja i ocena

opublikowano: 2021-03-25, 10:19
wolna licencja
Możemy czuć się naprawdę uprzywilejowani pod względem dostępności do leczenia i poziomu wiedzy medycznej w XXI wieku. Książka „Wcierki rtęciowe i obcęgi” ukazuje trudy pracy lekarzy sprzed prawie stu lat, gdy system ubezpieczeń dopiero raczkował, a na wsiach pokutowało przekonanie, że do szpitala idzie się po to, żeby tam umrzeć.
reklama

Zofia Karaś – „Wcierki rtęciowe i obcęgi. Pamiętnik” – recenzja i ocena

Zofia Karaś
„Wcierki rtęciowe i obcęgi. Pamiętnik”
nasza ocena:
8/10
Wydawca:
Nawias
Rok wydania:
2020
Okładka:
twarda
Liczba stron:
144

Autorka recenzowanej książki – Zofia Karaś – była lekarką i działaczką społeczną. Zmarła w wieku jedynie 38 lat, popełniając samobójstwo w obawie przed aresztowaniem przez Gestapo za pomoc Żydom podczas II wojny światowej. Przez 11 lat pracowała w przychodni w Suchej Beskidzkiej. W tym czasie zebrała mnóstwo anegdot na temat praktyki lekarskiej czasów międzywojennych na polskiej wsi. Historie te spisała w formie pamiętnika, który przesłała na konkurs organizowany przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Zajęła pierwsze miejsce. Jej pracę opublikowano w 1939 roku w publikacji „Pamiętniki lekarzy”. Niedawno nakładem wydawnictwa Nawias ukazało się nowe wydanie zapisków Zofii Karaś.

Obraz jaki wyłania się z tych opisów jest jednocześnie zabawny i przerażający. Towarzyszymy lekarce podczas wizyt pacjentów w przychodni i razem z nią odwiedzamy chorych w domach. Autorka zazwyczaj w dosadnych słowach opisywała, co zaobserwowała i czego doświadczyła. Jej komentarze pełne były ironii i humoru ukazując dystans do wymagań przed nią stawianych. Liczba pacjentów i problemy, z którymi musiała sobie radzić, mogą przyprawić o zawrót głowy. Była również jedynym lekarzem w okolicy, więc musiała zajmować się wszelkimi możliwymi schorzeniami, często odbiegającymi od jej specjalizacji. Nie stanowiło to jednak powodu do zmartwienia i nie prowokowało do myśli o porzuceniu pracy. Wręcz przeciwnie.

Książka składa się z 50 krótkich rozdziałów. Każdy z nich przytacza inną chorobę, innego pacjenta, inną historię. Dzięki temu lektura jest szybka i przyjemna. Jednak jej treść nie zawsze jest lekka. Pamiętać trzeba, że nieodłączaną częścią medycyny jest obcowanie ze śmiercią. A na polskiej wsi w czasach międzywojennych śmierć czyhała na każdym kroku, nieraz w dość groteskowych okolicznościach. Chłopi zazwyczaj bardziej wierzyli w przykład dostarczony przez sąsiadkę niż w zapewnienia wykształconego lekarza. Jednak zabobony i strach przed lekarzem to jedno, inną sprawą jest to, że chłopów rzadko było stać na lekarza i leczenie, co również powodowało, że pomoc otrzymywali za późno lub mnie otrzymywali jej wcale. Poród, wydawać by się mogło – najbardziej zwyczajna rzecz, wtedy był śmiertelnym zagrożeniem dla kobiety. „Wcierki rtęciowe i obcęgi” zawierają kilka tragicznych historii związanych z rodzeniem, co tylko pokazuje, jak trudne było to przeżycie dla ówczesnych kobiet. Nie łatwiej miały dzieci, które – jeśli już przyszły na świat, to szanse na dożycie dorosłości wcale nie były duże. Wszystko to składało się na zatrważające statystyki, o których autorka również wspomina w jednym z rozdziałów.

reklama

Warto zwrócić uwagę na język, jakim posługuje się Zofia Karaś. Już na wstępie zaznaczyła, że w żaden sposób nie będzie wygładzać rozmów prowadzonych na głębokiej prowincji – i rzeczywiście tego nie robiła: komunikowała się w dosadnych słowach. Tak, by każdy pacjent mógł ją zrozumieć. Dzięki przywołanym cytatom historie zamieszczone w książce bez wątpienia zyskują na autentyczności. A to ważne, bo z perspektywy współczesnego czytelnika, niektóre zdarzenia mogą się wydać, jeśli nie w całości, to chociaż częściowo zmyślone. Prymitywne zabobony, w które wierzyli chłopi często zmuszają do zastanowienia się – czy dana sytuacja, w swej istocie absurdalna, mogła mieć miejsce. Miała. Każda opowieść wydarzyła się naprawdę prawie sto lat temu w Małopolsce.

Jednak nie tylko zabobony i ludowe mądrości są tutaj czymś zupełnie odległym od dzisiejszych realiów. Sama międzywojenna medycyna wydaje się czasem czymś zupełnie abstrakcyjnym. Liczba dostępnych lekarstw, choroby, o których dziś już nie pamiętamy, czy zabiegi, o których nie wiemy (nie chcemy wiedzieć) – to wszystko Zofia Karaś zawarła w swoich zapiskach. Niech już same tytułowe „wcierki rtęciowe” będą zapowiedzą tego, co jeszcze czeka czytelnika podczas lektury. Również sama Kasa Chorych, która była czymś nowym w tamtych czasach, bynajmniej nie stanowiła dla autorki ułatwienia w pracy. Nadmiar dokumentacji zabierał tyle samo czasu, co faktycznie leczenie. Choć tę ostatnią kwestię współczesny czytelnik, a przede wszystkim: współczesny lekarz zrozumie doskonale.

Dzięki zapiskom Zofii Karaś możemy poznać nie tylko obraz wsi i kulisy leczenia, ale również ją samą – silną, niezależną kobietę, która poświęciła życie ratowaniu innych. W czasach międzywojennych do rzadkości należało, gdy kobieta poświęciła się swojej pracy, a nie rodzinie. Zofia miała odwagę tak właśnie uczynić. I choć jej misja nie należała do łatwych, a okoliczności nie były sprzyjające, poświęciła się właśnie pomocy potrzebującym. Celem napisania tego pamiętnika było nie tyle uwiecznienie tej rzeczywistości, ile pokazanie, jak wiele było jeszcze do zrobienia i jak dużo należało zmienić.

Podczas lektury można się uśmiechnąć, zwłaszcza gdy autorka przeplatała opisy ówczesnych realiów barwnymi anegdotami, ale jest to również lektura wstrząsająca, kiedy zastanowimy się nad poziomem wykształcenia i prymitywnych przesądów na zapadłej wsi, co nie raz przyniosło śmierć. Książka zmusza do przemyśleń i jest zdecydowanie warta polecenia nie tylko miłośnikom historii medycyny i życia codziennego w międzywojniu.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Zofii Karaś – „Wcierki rtęciowe i obcęgi. Pamiętnik”!

reklama
Komentarze
o autorze
Natalia Treder
Dziennikarka. Absolwentka studiów archeologicznych.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone