Złoty Wawrzyn Akademicki [Marginesy historii]
W PRL literatura stała się zupełnie podległa państwu, relacja między twórcami a politykami miała więc charakter absolutnie służalczy. W oczach obywateli (oraz znacznej części twórców) oficjalni państwowi pisarze czy kompozytorzy cieszyli się (chociaż nie zawsze) umiarkowanym uznaniem, a ich dzieła, chociaż produkowane w olbrzymich nakładach, dziś są zapomniane. Kto bowiem pamięta dzisiaj wielkie utwory Jerzego Putramenta albo Wandy Wasilewskiej? Kto z zachwytem pożera Małowiernych albo W pierwotnej puszczy ? Nawet późne dzieła Romana Bratnego nie cieszyły się zbytnim zainteresowaniem.
Inaczej było przed wojną. W roku 1934 ustanowiono nagrodę Wawrzyn Akademicki przyznawany przez Polską Akademią Literatury. Wawrzyny były dwa: srebrny (dosyć hojnie dawany za rozmaite osiągnięcia) i złoty, który łącznie w ciągu cztery lata funkcjonowania nagrody otrzymały 202 osoby.
Prasa i krytycy oficjalną nagrodę nazwali szybko „złotym bobkiem”. Pomimo licznych złośliwości odznaczenie stało się obiektem pragnień wielu twórców. Jak donosiła Nałkowska w swoich dziennikach, wielu z nich po kawiarniach wyśmiewało „bobki”, by jednocześnie cichaczem starać się o ich przyznanie.
A za co złotego bobka do klapy surduta (względnie marynarki) można było przypiąć? Kategorii było nie mało: „za wybitną twórczość literacką”, „za zasługi na polu literatury podróżniczej”, „za pracę pisarską i wydawniczą poza granicami kraju, związaną z dziełami Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego”, „za wybitną twórczość krytyczno-literacką, naukową i publicystyczną w dziedzinie literatury pięknej”, „za krzewienie czytelnictwa”, „za zasługi dla dobra literatury polskiej” (1937–1939 – „za zasługi dla dobra literatury”), „za wybitne zasługi dla polskiej sztuki w ogóle”, „za krasomówstwo”, „za krasomówstwo sądowe”, „za szerzenie zamiłowania do polskiej literatury dramatycznej” (1938 – „za zasługi dla polskiej sceny”), „za szerzenie zamiłowania do literatury polskiej za granicą”, „za zasługi dla dobra polskiej kultury w ogóle”.
Wśród odznaczonych można odnaleźć nie lada nazwiska: Tuwim, Nałkowska, Schulz, Witkiewicz, Wieniawa-Długoszowski (za „zasługi dla dobra literatury polskiej”!) czy Daszyński. Lista laureatów za krasomówstwo sądowe pokazuje za to dużą niezależność związku w stosunku do linii państwa. Odznaczenia dostali Stanisław Patek, Kazimierz Rudnicki (zwany „czerwonym sędzią” za obronę działaczy lewicowych), Leon Berenson, Franciszek Paschalski, Mieczysław Ettingr, Cezary Ponikowski, Stanisław Szurlej, Marian Niedzielski czy Kazimier Rudnicki.