Zdrowe małżeństwo
Na początku pozwolę sobie na mały cytat:
W Norwegii pono całe rasy krów skarłowaciały wskutek zbyt wczesnego łączenia; podobnie rzecz ma się z rasami końskiemu itp., przekonano się, że zwierzęta dojrzałe wydają najsilniejszą rasę. Wskazuje na to zresztą już fakt, że u zwierząt żyjących na wolności, popęd płciowy budzi się dopiero w wieku dojrzałym. Otóż i dla ludzi są ważne te same prawa przyrody, jakie istnieją dla wszelkich innych stworzeń: silne, zdrowe potomstwo mogą wydawać tylko rodzice w pełni swej dojrzałości jako też w następstwie ścisłej wstrzemięźliwości przedślubnej.
Powyższy fragment pochodzi z książeczki „Z kim się łączyć w małżeństwo. Wybór małżonka ze stanowiska zdrowia”, wydanej w roku 1904 w Berlinie. W dziełku w zgrabny sposób połączono ze sobą raczkującą jeszcze wtedy eugenikę z nakazami wiary i prawem boskim. Otóż, pisano, małżeństwo jest najzdrowszą z form życia, która ratuje przed nerwicami i samobójstwami. Jest częścią wielkiego planu, więc najlepiej, aby wszyscy byli zamężni.
Oczywiście wszyscy zdrowi. Wiadomo bowiem, że alkoholicy, upośledzeni, gruźlicy czy też chorzy na wszelkiego rodzaju choroby weneryczne nie powinni wiązać się świętym węzłem małżeństwa. „Czyż więc nie lepiej przed ożenkiem zastanowić się: czy osoba, którą masz zaślubić, jest zdrową, czy nie pochodzi z rodziny suchotników?” – pyta się retorycznie autor.