Zanim zaczniemy dyskusję o powstaniu
Sierpień nad Wisłą kojarzy się nieodmiennie ze wspomnieniem bitwy warszawskiej, Świętem Wniebowzięcia Matki Boskiej oraz rocznicą wybuchu powstania warszawskiego. Ostatnimi laty w sierpniu coraz częściej dyskutujemy na temat tego ostatniego wydarzenia. Za zbrojnym wystąpieniem z 1944 roku czy przeciw niemu? Dyskurs ten bardzo szybko zyskuje rys oceny moralnej, która skutkuje przedstawianiem powstańców jako wzoru cnót albo odwrotnie – ludzi nieodpowiedzialnych i morderców. Na portalu społecznościowym Facebook powstają różnego rodzaju wydarzenia, w których można zostać zaszufladkowanym (lub zaszufladkować się samemu) jako zwolennik albo przeciwnik powstania warszawskiego, tym samym wpisując się w określoną ocenę moralną.
Etyka jest jednym z działów filozofii, z których każdy podlega bardzo rygorystycznym zasadom stanowiącym o tym, w jaki sposób należy prowadzić dyskusję. Zanim zatem zacznie się oceniać powstanie z punktu widzenia etyki, należy ustalić pewne szczegóły.
Podstawowym zagadnieniem, z którym musimy się zmierzyć, jest kwestia zdeterminowania ludzkiego losu. Jeżeli stoimy na stanowisku, że nie istnieje wolna wola i nasze czyny są niezależne od naszych chęci, wtedy ocena moralna powstania jest utrudniona. Chociaż wśród etyków istnieją tacy, którzy utrzymują, że czyn może być moralny lub nie bez względu na wolną wolę tego, który go popełnił, to większość ludzi widzi wyraźną różnicę między świadomą decyzją Bora-Komorowskiego a powstaniem, które wybuchłoby bez względu na to. Zdeterminowanie lub jego brak pociągają za sobą różnego rodzaju konsekwencje. Możliwa jest na przykład odpowiedź w duchu marksizmu, głosząca, że powstanie warszawskie było koniecznością dziejową (albo przejawem Ducha Czasu w wersji heglowskiej) i jego dowództwo pełniło jedynie rolę przekaźnika. Jednym słowem, gdyby zamiast Bora-Komorowskiego w Warszawie znajdował się generał Anders, Berling czy ktokolwiek inny powstanie i tak by wybuchło. W takim wypadku nie liczą się żadnego rodzaju uwarunkowania osobiste, a ocena moralna wydaje się być pozbawiona sensu.
Drugim zagadnieniem, które trzeba poruszyć, jest logiczna możliwość innego scenariusza niż ten, który miał miejsce. Aby móc podjąć się takiej oceny, należy zebrać najważniejsze fakty związane z wybuchem powstania i zobaczyć, czy ten zbór pojedynczych zdarzeń i ciągów przyczynowych mógłby rozwinąć się w odmienny scenariusz. Naturalnie problem ten nie dotyczy zdeterminowania całości ludzkiego losu, lecz jedynie jego wycinku.
Po trzecie należy się zastanowić, czy możemy w ogóle dokonać moralnej oceny. Dokładnie rzecz ujmując: czy 68 lat po wybuchu powstania mamy odpowiednie podstawy do prowadzenia tego typu dyskusji? Czy nasza obecna sytuacja w ogóle upoważnia nas do oceniania ludzi, którzy zdecydowali o wybuchu powstania (oczywiście, jeżeli zakładamy ich wolną wolę)? Czy mamy prawo do podejmowania takich działań? A jeżeli odpowiedź jest twierdząca, to dlaczego mamy takie prawo? Jeżeli to już ustalimy, warto się zastanowić, czy nasze rozważania mają rzeczywisty sens. Czy fakt, że odsądzimy kogoś od czci i wiary albo wyniesiemy na cokół, zmieni coś istotnego w naszym spojrzeniu na świat?
Na koniec trzeba ustalić jeszcze jedno. Zanim przystąpimy do moralnej oceny, powinniśmy zwrócić uwagę na to, wewnątrz jakiego systemu etycznego my się poruszamy, a w ramach jakiego działali przywódcy powstania. Jeżeli, przykładowo, ze stanowiska utylitarystycznego zaczniemy oceniać postępowanie, które motywowane było w duchu egoistycznym, ta ocena będzie jednoznacznie negatywna. Aby więc rzetelnie móc ocenić moralność lub niemoralność decyzji dotyczącej wybuchu powstania warszawskiego, należy najpierw zastanowić się, jakie wartości moralne deklarowali jego dowódcy i czy swoimi działaniami złamali wyznawany system etyczny, czy też nie.
Jeżeli stoimy na stanowisku, że istnieje tak naprawdę tylko jeden właściwy system etyczny i względem niego będziemy weryfikować rzeczywistość, ciąży na nas odpowiedzialność uargumentowania naszego stanowiska. Natomiast jeśli przyjmujemy pluralizm różnorodnych systemów etycznych, musimy uznać, że bezsensem jest krytykowanie kantysty za to, że nie postąpił np. w duchu egalitaryzmu.
W konsekwencji moim zdaniem ustalenie wspomnianych powyżej czterech płaszczyzn problemowych jest konieczne, aby dyskusja na temat oceny moralnej powstania warszawskiego była racjonalną wymianą argumentów, a nie rozemocjonowaną logomachią.
Czytaj wspomnienia prof. Bernhardta opublikowane w naszym serwisie. Polecamy!
Polecamy e-booka „Z Miodowej na Bracką”:
Redakcja: Michał Przeperski