Zamęt wokół powstania w getcie

opublikowano: 2013-04-19, 12:00
wolna licencja
Dzisiaj przypada rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim. W taki dzień warto zwrócić uwagę na kilka faktów, o których zazwyczaj się nie wspomina.
reklama
Mordechaj Anielewicz

Z okazji rocznicy powstania w getcie warszawskim warto pamiętać, że stanowisko samych Żydów w kwestii spojrzenia na ów powstańczy zryw nie jest jednolite. Wciąż wzbudza on wiele emocji, a sporo zagadnień nie zostało dotychczas uporządkowanych. Napięcia, jakie powstawały miedzy różnymi grupami w łonie żydowskiej społeczności, były bardzo silne i wbrew pozorom wcale nie wygasły. Przebieg wielu wydarzeń jest do tej pory niejasny, co cały czas stanowi zarzewie konfliktów. Równocześnie w licznych publikacjach oraz oficjalnych wystąpieniach zapomina się, że większość uczestników powstania nie tylko była Polakami w sensie prawnym, lecz również czuła się Polakami.

Jednym z charakterystycznych aspektów życia politycznego dwudziestolecia międzywojennego był wyjątkowy pluralizm. Poszczególne partie polityczne nie były oderwane od swoich terenowych działaczy, jak często ma to miejsce dzisiaj. Większość dorosłych mieszkańców II RP opowiadała się jako sympatycy lub przeciwnicy konkretnych ugrupowań. Co za tym szło, oddziaływanie organizacji politycznych miało zdecydowanie większy zasięg niż współcześnie. Przekaz był dodatkowo wzmocniony, ponieważ większość partii posiadała własne organy prasowe, prezentujące konkretne informacje w odpowiednim ideologicznym świetle. Oczywiste więc, że podobna polityczna mozaika występowała w środowisku szeroko rozumianej mniejszości żydowskiej. Co więcej, istniejące tam podziały były chyba jeszcze wyraźniejsze niż w innych środowiskach II RP.

Wśród Żydów istniały różnorodne, nieraz przedziwne, linie podziału. Najbardziej podstawowym wydawał się podział na zwolenników i przeciwników asymilacji. Należący do pierwszej grupy zazwyczaj nie identyfikowali się z tradycjonalistami, ponieważ należeli do ugrupowań politycznych „neutralnych” narodowo (jak na przykład Polska Partia Socjalistyczna) i występowali przeciwko religii. Wielu spośród nich przejawiało wręcz tendencje antysemickie wobec niezasymilowanych Żydów, co dobrze pokazuje chociażby casus Aleksandra Wata, który po latach bardzo żałował wyrażanej przez siebie pogardy. Zasymilowani Żydzi wykonywali często wolne zawody, brali czynny udział w życiu politycznym i częstokroć uważali się za Polaków żydowskiego pochodzenia, a nie Żydów mieszkających w Polsce. Obok nich żyli ci, którzy kultywowali tradycję. Część jednocześnie uważała się za Polaków, inni zaś odmawiali wszelkiej asymilacji i nierzadko nie potrafili nawet mówić po polsku. Słynne są przecież podania o tzw. ulicy żydowskiej w Warszawie, gdzie jedynym językiem, jaki można było usłyszeć, był jidysz.

Tłumienie powstania w getcie. W polowej czapce SS-Brigadeführer Jürgen Stroop, obok niego z lewej strony SS-Rottenführer Josef Blösche (domena publiczna)

Sprawy nie ułatwiały poglądy polityczne mniejszości żydowskiej. Podobnie jak w pozostałej części społeczeństwa można było tam spotkać reprezentantów różnych opcji światopoglądowych, od komunizmu po nacjonalizm. Powstawały takie organizacje, jak: Bund, Poalej Syjon czy Bejtar.

reklama

Sytuację zaogniały coraz silniejsze tendencje antysemickie, zauważalne w obozie sanacyjnym po śmierci Piłsudskiego, a także skrajna prawica o proweniencji endeckiej, jak np. Obóz Narodowo-Radykalny, który nie tylko otwarcie wypowiadał się w duchu antysemickim, ale również organizował ataki na Żydów na ulicach stolicy. Skutkowało to radykalizacją środowisk żydowskich, które ciągnęły albo ku komunizmowi, albo ku syjonizmowi w jego radykalnej, rewizjonistycznej formie. Wielu spośród przedwojennych Żydów należało do jednoznacznie lewicowego Bundu, prowadzącego otwartą wojnę zarówno ze zwolennikami asymilacji, jak i z częścią syjonistów, zwolenników odrodzenia się państwa Izrael.

Gdy Niemcy jesienią 1940 r. stworzyli w Warszawie getto, przedstawiciele tych ruchów znaleźli się w bezpośrednim sąsiedztwie, nic zatem dziwnego, że niezwykle szybko zaczęło dochodzić do różnego rodzaju konfliktów. Żydowscy konspiratorzy podzielili się na dwie grupy. Z jednej zrodziła się w 1942 r. Żydowska Organizacja Bojowa, zrzeszająca grupy o lewicowych poglądach, w tym i te współpracujące z Bundem. Z drugiej powstał Żydowski Związek Wojskowy, opierający się na syjonistycznych rewizjonistach, byłych oficerach Wojska Polskiego pochodzenia żydowskiego. W skład obu organizacji wchodzili ludzie o rozmaitych poglądach, z których część uważała się jednoznacznie za Polaków, zaś część wyłącznie za Żydów. Warto jednak podkreślić, że wielu z nich manifestowało swoje przywiązanie do Polski – uważali się za patriotów, czego przykładem może być miedzy innymi wywieszanie dwóch flag, polskiej i żydowskiej, podczas powstania w getcie.

Tłumienie powstania w getcie. SS-Rottenführer Josef Blösche mierzy do przerażonego żydowskiego chłopca (domena publiczna)

Dla człowieka, który ma do czynienia jedynie z najbardziej znanymi przekazami na temat powstania, dużym zaskoczeniem może być informacja o aktywności ŻZW. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ przez lata starano się wymazać ze zbiorowej pamięci istnienie tej konkurencyjnej wobec ŻOB-u organizacji. Można tutaj przytoczyć miedzy innymi przykład Marka Edelmana głoszącego wprost, że ŻZW w ogóle nie istniał. W podobnym tonie wypowiadał się inny z dowódców ŻOB-u, Icchak Cukierman. Z przeciwnej strony kwestię tę bardzo ostro komentował Marian Apfelbaum, nazywając takie wypowiedzi manipulacjami. Co ciekawe, w Polsce do dnia dzisiejszego nie zostały przetłumaczone wspomnienia jednego z dowódców ŻZW Dawida Wdowińskiego zatytułowane „And we are not saved”.

Warto również pamiętać, że rozbudowane podziemie żydowskie walczyło nie tylko z hitlerowcami, ale również z ludźmi należącymi do kolaboranckiej Żydowskiej Służby Porządkowej i z Józefem Andrzejem Szeryńskim, stojącym na jej czele.

Żydowska Służba Porządkowa w getcie warszawskim. Pierwszy z lewej Józef A. Szeryński, drugi z lewej Jakub Lejkin (Bundesarchiv, Bild 101I-134-0792-27 / Knobloch, Ludwig / CC-BY-SA; Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Niemcy.)

O tych wszystkich faktach wypadałoby przypomnieć podczas obchodów kolejnej rocznicy powstania w getcie. Szczególnie dlatego, że nad Wisłą niejednokrotnie zryw ten przedstawiany jest jako dzieło wyłącznie ludzi z ŻOB-u. Wiedza na temat sporów o pamięć pozwala również nabrać dystansu i zyskać świadomość, że nie tylko powstanie warszawskie wzbudza wiele emocji.

Felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.

POLECAMY

Polecamy e-booka „Z Miodowej na Bracką”:

Maciej Bernhardt
„Z Miodowej na Bracką. Opowieść powstańca warszawskiego”
cena:
Wydawca:
Histmag.org
Okładka:
miękka
Liczba stron:
334
Format:
140x195 mm
ISBN:
978-83-925052-9-7

Redakcja: Michał Przeperski

Korekta: Bożena Pierga

reklama
Komentarze
o autorze
Paweł Rzewuski
Absolwent filozofii i historii Uniwersytetu Warszawskiego, doktorant na Wydziale Filozofii i Socjologii UW. Publikował w „Uważam Rze Historia”, „Newsweek Historia”, „Pamięć.pl”, „Rzeczpospolitej”, „Teologii Politycznej co Miesiąc”, „Filozofuj”, „Do Rzeczy” oraz „Plus Minus”. Tajny współpracownik kwartalnika „F. Lux” i portalu Rebelya.pl. Wielki fan twórczości Bacha oraz wielbiciel Jacka Kaczmarskiego i Iron Maiden.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone